Każdy chciałby poczuć się wyjątkowo w dniu urodzin. To doskonała okazja, żeby spotkać się w gronie znajomych i wspólnie celebrować ten wyjątkowy czas. Organizacja imprezy nie jest jednak łatwa - szczególnie przy wzrastającej inflacji. Niektórzy z tego powodu idą na kompromis i jeśli organizują spotkanie w restauracji, liczą na to, że goście samodzielnie uregulują za siebie rachunek. Spotyka się to z różnymi reakcjami. Ostatnio jedną z urodzinowych historii opisał portal The Mirror.
Jubilatka, która wyprawiła imprezę dla najbliższych w restauracji, nie spodziewała się, że wydarzenie stanie się dla niej źródłem zmartwień. Na przyjęciu w lokalu pojawiło się osiem osób z bliskiego grona. Wszyscy bawili się dobrze do momentu, kiedy przyszedł rachunek. Goście byli zaskoczeni, że sami muszą pokryć część kosztów. Następnego dnia rano kobieta dostała wiadomość od swojej przyjaciółki.
Napisała, że w przyszłości goście będą wdzięczni, jeśli poinformuję ich, że muszą sami za siebie płacić
- relacjonowała po wszystkim. Pojawiły się głosy, że wydatki przekroczyły możliwości zaproszonych i że woleliby mieć świadomość, że będą musieli ponieść dodatkowe koszty. Dodali, że wymaganie od nich płatności było niegrzeczne.
Po wszystkim jubilatka zaczęła się zastanawiać, czy rzeczywiście sama powinna uregulować rachunek. Argumentowała, że żyjemy w czasach, kiedy normalne wydaje się dzielenie rachunku.
W mojej kulturze każdy po prostu dzieli rachunek lub płaci za własne posiłki, ale może się mylę, zakładając, że wszyscy się z tym zgodzą. Naprawdę czuję się winna, bo nigdy nie chciałabym, żeby moje świętowanie postawiło kogoś w złej sytuacji finansowej, a nie chcę, żeby nasza przyjaźń była przez to zagrożona
- doda�a. Co sądzicie o takim zachowaniu?