S� ma��e�stwem i od 20 lat nie uprawiali ze sob� seksu. Niepokoi�a ich tylko jedna kwestia

"Witajcie w �wiecie as�w" - pisze Angela Chen, rozpoczynaj�c swoj� ksi��k� "ASY. Czego mo�e nas nauczy� aseksualno��". Swoje do�wiadczenia autorka uzupe�nia rozmowami z niemal setk� os�b, kt�re podobnie jak ona identyfikuj� si� jako aseksualne. Dzi�ki uprzejmo�ci Wydawnictwa Czarne publikujemy fragment ksi��ki.

Brian i Alison są parą i nie uprawiali ze sobą seksu od dwudziestu lat. Ani jemu, ani jej to nie przeszkadza. Niepokoi ich jedynie fakt, że nie mają z tym problemu, ponieważ określenie "białe małżeństwo" powszechnie budzi jednoznacznie negatywne skojarzenia. Łatwo jest dać się wpędzić w obawę, że związek bez seksu albo musi być popsuty, albo zaraz się popsuje - nawet jeśli sami zainteresowani są obecnym stanem rzeczy zadowoleni. Zakłada się, że po prostu jeszcze się nie zorientowali, że coś jest nie tak. Brian i Alison, bohaterowie reportażu opublikowanego w brytyjskim dzienniku "The Guardian", mogą utrzymać swoje białe małżeństwo w sekrecie przed otoczeniem, ale skojarzenia związane z tym określeniem i tak nie dają im spokoju. (Ich imiona zostały zmienione).

Zobacz wideo Jakie są problemy polskiej edukacji?

Małżonkowie zorientowali się, że podają w wątpliwość własne doświadczenia i poczucie szczęścia. Dołączyli do grupy wsparcia dla par żyjących w celibacie. - Martwi mnie to, że nie mam ochoty na nic więcej poza pocałunkami i przytulaniem, a nawet kiedy jeszcze uprawialiśmy seks i było nam w miarę okej, zdawałam sobie sprawę, że większość ludzi nie użyłaby w tym kontekście akurat takiego określenia - opowiada Alison reporterom z "The Guardian". - Ale nie chcę, żeby inni się dowiedzieli, bo cały świat przykłada do seksu ogromną wagę. Wiem, że nie muszę przed nikim się tłumaczyć ze swojego małżeństwa, ale czuję coś w rodzaju przymusu wytłumaczenia się sama przed sobą. 

'ASY. Czego może nas nauczyć aseksualność''ASY. Czego może nas nauczyć aseksualność' Materiały prasowe

Niedopasowanie bywa nieuchronne

Częściej niż o parach żyjących w celibacie słyszy się o takich, w których ludzie uprawiają ze sobą seks, ale robią to rzadziej, niż życzyłoby sobie tego jedno z partnerów. Choć to frustrujące, niedopasowanie bywa nieuchronne - pytanie tylko, w jakim stopniu partnerzy rozmijają się w oczekiwaniach i jak długo ten stan rzeczy się utrzymuje. Zgodne z krajowym badaniem postaw i zachowań seksualnych (National Survey of Sexual Attitudes and Lifestyles, NATSAL), szeroko zakrojoną analizą przeprowadzaną co dekadę w Wielkiej Brytanii, wśród osób będących w związku w ciągu roku poprzedzającego badanie mniej więcej jedna czwarta respondentów przyznała, że ich poziom libido różnił się od libido partnera czy partnerki. Niedopasowanie należy traktować jak coś naturalnego, nie zaś winę lub błąd jednej z osób w związku. Porady publikowane w książkach i czasopismach mogą stwarzać wrażenie, że nie powinniśmy się zadowalać niczym gorszym od wspaniałego życia erotycznego, ale na dłuższą metę warto zdać sobie sprawę, jak powszechnym doświadczeniem jest przeciętna jakość życia seksualnego, zamiast postrzegać taki stan rzeczy w kategorii sromotnej porażki.

Zajmująca się tematyką seksu pisarka Lux Alptraum, autorka książki "Faking It. The Lies Women Tell about Sex - and the Truths They Reveal" ["Udawanie. Kłamstwa kobiet o seksie i prawdy, które te kłamstwa odsłaniają"] wspomina, jak jej koleżanka ze studiów się zaręczyła i upierała się, że z nikim jeszcze nie było jej w łóżku równie dobrze co z narzeczonym. Nie ma innej opcji, tłumaczyła, ponieważ nigdy nie zgodziłaby się wyjść za kogoś, kto oferowałby jej seks co najwyżej przeciętny.

Zapad�o mi to w pamięć i zaczęłam się zastanawiać, co to w ogóle znaczy uprawiać z kimś "najlepszy seks" - opowiada Alptraum. - Co seks oznacza i czy ten "najlepszy seks" to będzie ten najbardziej ekscytujący, czy może najczulszy i najbardziej komfortowy? Zaczynasz sobie uświadamiać, że twój życiowy partner ma spełnić mnóstwo różnych warunków i seks wcale nie musi być tym najważniejszym.

Rzadko kiedy mamy do czynienia z idealnym połączeniem chemii seksualnej i jakości relacji (albo inaczej: nieczęsto udaje nam się taki stan rzeczy utrzymać w dłuższej perspektywie), a osoby, z którymi Alptraum czuła się najlepiej dopasowana w łóżku, niekoniecznie nadawały się do takiego związku, na jakim jej zależało. - Dla mnie istnieje pewne minimum przyjemności, ale poza tym jest sporo innych cech, które mogą sprawić, że chcesz być z kimś w związku - tłumaczy.

Nie musi oznaczać automatycznego rozpadu relacji

Seksualne niedopasowanie jest wyzwaniem. Podobnie jak wiele innych aspektów relacji. Każda z nich jest narażona na niepowodzenie z rozmaitych względów - mogą to być wiecznie powracające kłótnie na temat wspólnego budżetu, wychowywania dzieci czy opieki nad starzejącymi się rodzicami - a mimo to problemy natury seksualnej z jakiegoś powodu często wydają się poważniejsze od pozostałych. Niesatysfakcjonujący seks bywa powodem rozstania, ale wcale nie musi oznaczać automatycznego rozpadu relacji - na pewno nie bardziej niż dowolna inna istotna kwestia. Pewna aseksualna kobieta, która od lat pozostaje w związku ze swoim partnerem, wyznała mi po prostu: - Seks stanowi dla nas problem.

Często kłócą się z jego powodu, podobnie jak z powodu różnych innych rzeczy. Mimo to uważają, że warto ze sobą być. Myśl, że można zaakceptować kiepski seks albo pogodzić się z tym, że stanowi on źródło nieustannych napięć, jeśli pozostałe aspekty relacji sprawiają, iż jest ona tego warta, okazuje się uwalniająca dla par allo-aseksualnych z mojego otoczenia. Czasem to ulga, kiedy można zadecydować, że wsp�lna pasja do wspinaczki albo zbliżone poczucie humoru są ważniejsze od seksualnego dopasowania. Podjęcie takiej decyzji wcale nie musi oznaczać, że godzimy się z porażką. Może to być przejaw praktycznego i afirmującego podejścia do życia, wyraz mądrości, zdolności do krytycznego myślenia oraz ugruntowanych wartości.

Wi�cej o: