Więcej informacji z Polski i świata znajdziesz na Gazeta.pl
Zagraniczne media określają 41-letniego mieszkańca Hagi mianem "seryjnego dawcy spermy". Jak szacuje fundacja DonorKind, Jonathan M. może być ojcem blisko 550 dzieci, ponieważ przez lata wprowadzał w błąd kliniki, które pobierały od niego nasienie. W Niderlandach funkcjonują bowiem wytyczne dla klinik, które jasno mówią, że dawca może mieć maksymalnie 25 dzieci. Chodzi o to, aby zapobiegać chowowi wsobnemu, czynom kazirodczym oraz problemom psychicznym u dzieci, które dowiadują się, że mają tak dużą liczbę rodzeństwa.
Kobiety, które skorzystały z jego spermy wraz z zrzeszającą je fundacją wniosły do sądu pozew. - Gdybym wtedy wiedziała, że spłodził już ponad 100 dzieci, nigdy nie wybrałabym tego dawcy. Kiedy myślę o konsekwencjach, jakie może to mieć dla mojego dziecka, robi mi się niedobrze. Pójście do sądu to jedyny sposób, aby chronić moje dziecko - powiedziała londyńskiemu "The Times" jedna z nich.
Wraz z niektórymi matkami zwróciliśmy się do niego. Prosiliśmy go, żeby przestał. On odmówił. Właśnie dlatego podjęcie kroków prawnych jest jedyną opcją ochrony dzieci
- wyjaśnił prawnik z ramienia DonorKind.
28 kwietnia sąd w Hadze przychylił się do wniosku i zakazał mężczyźnie oddawania nasienia. Jeśli mężczyzna zignoruje wyrok sądu, za każdym razem, gdy przekaże nasienie, będzie musiał zapłacić 100 tys. euro kary. 41-letni Jonathan M. nie może również publikować ogłoszeń na platformach i forach dawców. Przy każdym takim wybryku, kara może wynieść nawet 10 tys. euro.