Pozostając wciąż w świątecznych klimatach, choć święta już za nami, sięgnęłam po zbiór opowiadań, osadzonych w bożonarodzeniowej atmosferze. Chcąc uniPozostając wciąż w świątecznych klimatach, choć święta już za nami, sięgnęłam po zbiór opowiadań, osadzonych w bożonarodzeniowej atmosferze. Chcąc uniknąć przesłodzonych, ckliwych obyczajówek z happy endem zdecydowałam się na lekturę krótkich form z wątkiem kryminalnym. Wśród autorów mamy zarówno bardziej, jak i mniej znane nazwiska polskich twórców szeroko pojętej literatury kryminalnej. Muszę przyznać, że z kilkoma z nich nie spotkałam się nigdy wcześniej, ale też przekonałam się, kogo skwapliwie unikać w przyszłości.
Poziom opowiadań jest różny, jest wśród nich kilka słabszych, jedno bardzo kiepskie, są i nieco lepsze. Żadne z nich mnie nie zachwyciło, co potwierdza jedynie, że krótkie formy nastręczają autorom wielu trudności. Fabuły przeważnie niedopracowane, potraktowane skrótowo, pospieszne zakończenia. Również klimat bożonarodzeniowy albo w zasadzie nieobecny, albo wrzucony z przymusu jako konieczne do bożonarodzeniowego zbioru tło zdarzeń. Momentami trochę za dużo erotyki, zdarza się też romansowa naiwność, co przypisuję specyfice twórczości konkretnych autorek.
Na tym tle nieźle wypadają opowiadania Alka Rogozińskiego, Adriana Bednarka i Magdy Stachuli. O ile jednak dwa pierwsze, choć fajnie skomponowane i z ciekawą fabułą, mogłyby toczyć się w jakimkolwiek innym nieświątecznym czasie, o tyle u ostatniej autorki świąteczny klimat stanowi niezbędny element opowieści i nie został potraktowany po macoszemu. Prawdziwie bożonarodzeniowy klimat znajdziemy też w opowiadaniu Artura Urbanowicza, ciekawym choć zakończonym niejasno i zbyt pospiesznie. Zgoła nieświąteczne, za to podszyte słowiańską fantastyką jest opowiadanie nieznanego mi zupełnie Grzegorza Kapli. Trzeba przyznać, że jego odmienność zwraca uwagę i zapada w pamięć. Joanna Jodełka i Małgorzata Rogala wypadły tu dość przeciętnie. Za to opowiadania Pauliny Świst i K.N. Haner słabe, zupełnie niezwiązane ze świętami za to przesycone kiepskim romansem i niepotrzebną erotyką. Natomiast historia napisana przez Jacka Ostrowskiego to najgorsze, co w zbiorze mogło się zdarzyć. Zbyt krwawa, brutalna, bez większego sensu, a jednocześnie oparta na bardzo prostym, ogranym pomyśle. Zdecydowanie najsłabsza.
Książka lekka, czyta się szybko i równie szybko się o niej zapomina. Niezbyt skomplikowane, relaksujące czytadło na zimowe wieczory dla zapalonych fanów kryminałów....more
„Od nowa” to chwilowy, relaksujący przerywnik pośród bardziej wymagających lektur, pod znakiem których upływa końcówka mojego 2020 roku. Sięgnęłam po „Od nowa” to chwilowy, relaksujący przerywnik pośród bardziej wymagających lektur, pod znakiem których upływa końcówka mojego 2020 roku. Sięgnęłam po nią pod wpływem recenzji serialu pod tym samym tytułem oraz jego pierwszych odcinków.
Powieść Jean Hanff Korelitz to lekka proza obyczajowa z wątkiem kryminalnym. Nie jest to jednak wątek pierwszoplanowy, choć początkowo stanowi oś, wokół której skupiają się wydarzenia. Z czasem staje się wyłącznie tłem, na którym nakreślony zostaje psychologiczny portret kobiety w obliczu utraty całego dotychczasowego życia.
Akcja osadzona jest przede wszystkim w przyjemnych realiach Nowego Jorku, wśród jego zamożnych mieszkańców, robiących kariery i posyłających dzieci do prywatnych szkół. Z czasem przenosi się do sennego, prowincjonalnego miasteczku gdzieś na wschodnim wybrzeżu. Ale jak zwykle w takich opowieściach, pod płaszczykiem wielkomiejskiego blichtru kryje się drugie, bardziej ponure dno.
Zaczyna się oczywiście od zabójstwa. Później czyjegoś tajemniczego zniknięcia. A jeszcze później poukładane życie bohaterki w ciągu jednego dnia rozpada się w proch. Wszystko, w co wierzyła, co wiedziała, co znała, okazuje się ułudą. Powieść dobrze oddaje targające nią emocje - zagubienie, dezorientację, niepewność i ich ewolucję w czasie, mozolne budowanie od podstaw swojej tożsamości i układanie sobie życia od początku.
"Od nowa" to także opowieść o powierzchownych, płytkich relacjach, niezrozumieniu, braku zaufania i w końcu o tym, jak mało nieraz wiemy o najbliższych nam ludziach. Ale także o sile kobiet, umiejętności radzenia sobie (choć przy wydatnej pomocy innych i z porządnym zapleczem finansowym, co znacznie to radzenie sobie ułatwia).
Rozwiązanie zagadki kryminalnej pojawia się dość szybko, nie ma to jednak wielkiego znaczenia dla rozwoju akcji i ogólnej wymowy książki, która nie pretenduje chyba do miana kryminału.
Nie do końca podobał mi się natomiast styl i język powieści, zdarzają się też drobne błędy językowe (trudno powiedzieć, czy to wina oryginału czy tłumaczenia). Bywa to drażniące, ale nie dyskwalifikuje lektury, tym bardziej, że wartka akcja wciąga i czyta się ją szybko. Zdecydowanie nie jest to jednak wielka literatura, raczej miłe, wciągające, kobiece czytadło na zimowe popołudnia....more
Kolejne sympatyczne spotkanie z komisarzem Montalbano i urokami Sycylii. Obok „klasycznego” wątku kryminalnego czy też sensacyjno-mafijnego mamy tu spKolejne sympatyczne spotkanie z komisarzem Montalbano i urokami Sycylii. Obok „klasycznego” wątku kryminalnego czy też sensacyjno-mafijnego mamy tu sporo nawiązań do historii, tradycji i oryginalnej kultury wyspy, co nie każdemu czytelnikowi będzie odpowiadać. Mnie taki pomysł zupełnie nie przeszkadzał, bo sięgając po tę książkę, szukałam raczej mniej brutalnej opowieści, dobrej na wakacyjne, spokojniejsze dni. A że na Sycylii nie byłam, zaś ten rok z wiadomych względów jest u mnie podróżniczo stracony, pozostało mi szukać urlopowych klimatów w lekturze.
Nie zawiódł mnie zatem ani wątek kryminalny, a właściwie dwa wątki, ani tło historyczno-kulturowe ani sam główny bohater. Bo Montalbano to dla mnie jakość sama w sobie. Postać wyrazista, ciekawa, lekko nieszablonowa, nieco inna niż na ogół depresyjni i życiowo pogubieni bohaterowie kryminałów skandynawskich. Znać tu w charakterze i sposobie działania południowego, włoskiego ducha.
No i oczywiście wątek kulinarny, niezwykle przyjemny dodatek dla mnie, miłośniczki włoskiej kuchni, win i śródziemnomorskiego stylu życia.
Dlatego „Psa z terakoty” przeczytałam z niekłamaną przyjemnością i zamierzam sięgnąć po kolejne tomy z tego cyklu....more
„Pokuta” to kolejna powieść Anny Kańtoch, osadzona w realiach schyłku lat osiemdziesiątych XX wieku. I po raz kolejny jest to zabieg bardzo udany. Bo „Pokuta” to kolejna powieść Anny Kańtoch, osadzona w realiach schyłku lat osiemdziesiątych XX wieku. I po raz kolejny jest to zabieg bardzo udany. Bo autorka doskonale oddaje szarość i pewną zgrzebność tych czasów (jakoś nie potrafię tego zapomnieć) oraz umiejętnie wplata w nie mroczny wątek kryminalny. Bardzo sprawnie również buduje przygnębiający, ponury klimat, osadzając akcję w najbrzydszej chyba porze roku, ciemnej, pełnej wilgoci, deszczu i przenikliwego wiatru. W czasie lektury odnosiłam wrażenie, że to obraz wypłukany ze wszystkich kolorów, jak czarno-biały film, albo pejzaż namalowany wyłącznie w ciemnych barwach.
Śledztwo toczy się tu niejako dwutorowo, bo oprócz milicji badającej sprawę tajemniczego zabójstwa młodej dziewczyny, prywatne dochodzenie, trochę z nudów i braku lepszego zajęcia, prowadzi dwójka młodych ludzi. I tu pojawia się kolejny atut książki – dobrze nakreśleni bohaterowie. To nie są papierowe ideały, zachwycające urodą, błyskotliwością czy inteligencją. To bardzo zwyczajna dziewczyna bez wielkich planów czy ambicji, za to z problemami z matką i dziwny chłopak – outsider. To ludzie do bólu prawdziwi, nawet prowadzący sprawę uparty milicjant Krzysztof Igielski takim ideałem nie jest, zdarza mu się pominąć coś ważnego, a czasami po prostu pomaga mu przypadek.
Mocną stroną powieści jest również jej cała warstwa obyczajowa - relacje międzyludzkie, stosunki służbowe, małomiasteczkowa mentalność, plotki i tajemnice.
Intryga jest dość zagmatwana, pełna pułapek, mylnych tropów, ślepych uliczek. Akcja niezbyt dynamiczna, ale zagadka wciąga i czyta się to dość dobrze. Niestety, moim zdaniem, jej rozwiązanie okazało się lekko przekombinowane.
Pomimo to, „Pokuta” to doskonały kryminał, klimatyczny, bez nadmiernej brutalności, z interesującą zagadką, fajną warstwą obyczajową i wyrazistymi bohaterami. Polecam!...more
Poszukując „lżejszej”, ale wciągającej lektury na lato sięgnęłam po „Psy z Rygi”, drugą powieść Henninga Mankella z cyklu o Kurcie Wallanderze.
Tym razPoszukując „lżejszej”, ale wciągającej lektury na lato sięgnęłam po „Psy z Rygi”, drugą powieść Henninga Mankella z cyklu o Kurcie Wallanderze.
Tym razem, choć sprawa prowadzona przez komisarza pozornie zdaje się prosta, okazuje się wierzchołkiem góry lodowej, zaś sam Wallander trafia na Łotwę, która zaczyna właśnie budować swoją państwowość po niedawnym uzyskaniu niepodległości.
„Psy z Rygi” to nie kameralny kryminał ze skomplikowaną zagadką, które najbardziej lubię. Tym razem dostajemy raczej thriller polityczny albo powieść sensacyjną, pełną strzelanin, szpiegów, tajemniczych organizacji, przemytów. Akcja jest bardzo dynamiczna, to nie mozolne śledztwo, tylko realna walka na śmierć i życie. Wallander działa w zupełnie nieznanym sobie środowisku, nie wiedząc komu może ufać (a w zasadzie nie mogąc ufać nikomu). Kierują nim emocje, ryzykuje, popełnia fatalne błędy, próbuje je naprawić, Trochę wbrew sobie zostaje wciągnięty w wir wydarzeń, których zupełnie nie rozumie.
Autor nieźle oddał realia byłej republiki radzieckiej, wciąż jeszcze czującej na karku oddech Moskwy i totalne zagubienie w tych warunkach człowieka z Zachodu. Udanie zbudował mroczny, ponury klimat lodowatej, zimowej Łotwy - już nie sowieckiej, jeszcze nie demokratycznej. Pokazał problemy, przede wszystkim mentalne, obecne w tej młodej, budowanej od podstaw demokracji.
Trochę tego wszystkiego za dużo: za dużo pościgów, mylenia tropów, spisków, śledzenia, kryjówek. Momentami to wszystko mało realne, trochę jak z filmów typu „zabili go i uciekł”, ale można tę konwencję „kupić”, bo "Psy z Rygi" to książka napisana sprawnie, wciągająca, czyta się ją szybko i dobrze....more
Zmęczyła mnie ta książka niepomiernie, a to nieczęsto się zdarza. I nie chodzi tu ani o objętość, bo nie jest zbyt obszerna, ani o tematykę, która na Zmęczyła mnie ta książka niepomiernie, a to nieczęsto się zdarza. I nie chodzi tu ani o objętość, bo nie jest zbyt obszerna, ani o tematykę, która na pierwszy rzut oka zdaje się interesująca. Nie, tu chodzi o sposób jej napisania. Już od wstępu miałam bowiem wrażenie, że głównym bohaterem książki jest ego autora. Bo tak naprawdę od samego początku autor pisze głównie o sobie.
Owszem, zdaję sobie sprawę, że Christopher Berry-Dee nie jest psychiatrą czy psychologiem. Jest jednak kryminologiem śledczym i redaktorem branżowego czasopisma, te dziedziny nie są mu zatem obce. Koncepcja rozmów z psychopatami dawała autorowi szansę przedstawienia laikom skomplikowanych ale fascynujących zagadnień w jasny, przystępny i ciekawy sposób. Niestety, zamiast na swoich bohaterach, autor skupia się przede wszystkim na sobie i własnych osiągnięciach, nieustannie podkreśla swój spryt, przebiegłość, udział w rozwiązywaniu najtrudniejszych spraw (czego nie neguję, ale nie o tym miała być książka, wszak to nie autobiografia). Odnoszę wrażenie, że zjawisko psychopatii i sami psychopaci stają się jedynie pretekstem do swobodnych rozważań na różne luźno ze sobą powiązane tematy. Wprawdzie autor rozmawia ze swoimi bohaterami, nakłania ich do zwierzeń (nie są to wywiady w ścisłym znaczeniu, ani wierny zapis rozmów, raczej ich streszczenia), ale z rozmów tych nie wyłania się żaden konkretny obraz, nie dowiadujemy się też niczego odkrywczego o samej psychopatii. I choć liczyłam, że po pierwszych rozdziałach, bardziej teoretycznych i skupionych na sylwetce autora, w kolejnych, poświęconych poszczególnym zbrodniarzom, narracja ulegnie zmianie, lektura do samego końca stanowi raczej opis relacji łączących autora i bohaterów, wzbogacony o luźne uwagi i rozważania, nie zaś kompleksowy psychologiczny portret „bestii”.
Nie mogę pominąć kwestii dziwnego, dość sztucznego języka, jakim napisana jest książka (nie wiem, być może to wina tłumaczenia, choć wątpię) z wyjątkowo drażniącą manierą podawania dnia tygodnia przy każdej dacie, nawet jeśli nie ma to żadnego znaczenia. Przypomina to raczej szkic, zarys, chaotyczny konglomerat swobodnych uwag.
Lektura reportażu z jednej strony nie wnosi niczego nowego – nie poszerza wiedzy z zakresu psychologii czy psychiatrii, z drugiej zaś strony w żaden sposób nie wciąga, jak się spodziewałam, fascynującą opowieścią o chorych umysłach. Przypomina raczej rozmowę przy świątecznym stole z przechwalającym się wszechwiedzącym wujkiem, którą chce się jak najszybciej zakończyć.
Psychopatia to groźne i jednocześnie fascynujące zjawisko, doskonały materiał na reportaż, niestety, w „Rozmowach z psychopatami” mocno rozmyte i niekonkretne. To zresztą przypadłość wielu reportaży opisujących patologiczne zjawiska psychiczne, choroby i zaburzenia psychiczne, nałogi. Duże rozczarowanie. Nie polecam....more
O tragedii na Przełęczy Diatłowa po raz pierwszy usłyszałam wiele lat temu od swojego taty. Ta nierozwiązana do dziś zagadka stała się z czasem niezwyO tragedii na Przełęczy Diatłowa po raz pierwszy usłyszałam wiele lat temu od swojego taty. Ta nierozwiązana do dziś zagadka stała się z czasem niezwykle popularna w środowisku różnego autoramentu blogerów, youtuberów, podcasterów, poszukiwaczy sensacji czy wreszcie badaczy zjawisk niewyjaśnionych. Nie zawsze są to materiały rzetelne, czasami ocierają się o tanią sensację, czasami przedstawione teorie budzą kontrowersje, czasami to zwyczajnie wyssane z palca bzdury. Dlatego zastanawiałam się czy książka Alice Lugen "Tragedia na przełęczy Diatłowa. Historia bez końca" może wnieść coś nowego do tak obszernie opracowanego tematu, bądź choć trochę go uporządkować, na ile jest rzetelna i wyczerpująca.
Niewątpliwą nowością było dla mnie bliższe przedstawienie postaci członków zimowej wyprawy na górę Otorten w północnym Uralu, kierowanej przez Igora Diatłowa. Dotąd znałam jedynie ich imiona i nazwiska, wiek, orientowałam się, że w większości studiowali, bądź niedawno ukończyli studia. W materiałach, z którymi się zetknęłam autorzy skupiali się raczej na odtworzeniu przebiegu zdarzeń i poszukiwaniu ich przyczyny, z pominięciem szczegółów dotyczących osób. Alice Lugen pokazała ludzi. Nie grupę socjalistycznej młodzieży na zimowej wycieczce, tylko dziewięć, a właściwie dziesięć osób – mężczyzn i kobiety, z różnych domów, różnych rodzin, różnych miejsc kraju, o różnych charakterach. Studentów i osoby pracujące. Zamożnych i ubogich. Pokazała ich rodziców, rodzeństwo, krewnych, domowe relacje, plany i ambicje. Przyjaźnie i zainteresowania. Także ich fotografie, portretowe i wspólne z wyprawy. Dziesięć żyć. Już nie jakichś ofiar jakiejś niewyjaśnionej tragedii, tylko ludzi z krwi i kości. Przywróciła ofiarom twarz. To niewątpliwy walor tej książki, bo już od początku jej bohaterowie stają się w jakiś sposób nam bliscy.
Następnie autorka opowiada o przygotowaniach do wyprawy i jej przebiegu przed tragicznymi wydarzeniami na przełęczy do momentu, do którego możliwe jest ich odtworzenie. Wskazuje błędy organizacyjne i odpowiedzialnych za to ludzi. Opisuje poszukiwania zaginionych, odkrycie zwłok i sposób prowadzenia śledztwa zarówno w 1959 roku oraz współcześnie, po jego wznowieniu. W rozdziałach dotyczących poszukiwań i śledztwa szczegółów jest znacznie mniej niż w przypadku opowieści o życiu prywatnym ofiar. Wynika to prawdopodobnie z braku dokumentów, ich częściowego zniszczenia, ewentualnego utajnienia oraz licznych rozbieżności, które znajdują się w zachowanym materiale dowodowym. Autorka podkreśla znaczne trudności w badaniu sprawy, wynikające zarówno z upływu czasu, trudności administracyjnych, jak i ze specyficznego podejścia do tematu ze strony władz radzieckich, które sprawę badały w roku 1959 i, niestety, obecnych władz rosyjskich. Kwestionuje niektóre ustalenia i sposoby postępowania. Nie podważa przy tym rzetelności wszystkich pracujących przy wyjaśnieniu sprawy. Wskazuje na zaangażowanie ekip poszukiwawczych (ale także momentami ich niefrasobliwość i bezmyślność), prokuratorów, którzy zapłacili wysoką cenę za dążenie do prawdy, lekarzy sądowych, którzy przeprowadzili rzetelne sekcje zwłok. Podkreśla również przemożny wpływ wielkiej polityki na rozwiązanie, a właściwie brak przekonującego wyjaśnienia sprawy. Pisze raczej o ludziach i emocjach niż o teoriach i koncepcjach przebiegu wydarzeń. O zaangażowanych w śledztwo, o rodzinach i przyjaciołach ofiar. O szukaniu przez rodziny sprawiedliwości pomimo upływu lat. I o tym, że prawdopodobnie nie uda się jej znaleźć, że tak naprawdę to historia bez końca. I choć nie omawia szczegółowo możliwych wyjaśnień przyczyn tragedii (znam bardziej obszerne, dobrze udokumentowane i dość przekonujące opracowania), wyraźnie skłania się ku jednej z nich. Nie przyczynia się zatem do uporządkowania wiedzy na temat zdarzenia czy przekrojowego przedstawienia różnych koncepcji jego przebiegu i przyczyn, ale myślę, że nie było to celem autorki. Jest to raczej opowieść o ludziach, aby ocalić ich od zapomnienia i o ustroju, w którym funkcjonowali. I w którym doszło do bezsensownej śmierci dziewięciorga młodych ludzi.
Reportaż jest dość krótki, napisany prostym językiem, czyta się łatwo, szybko. To dość wciągająca, interesująca lektura, ale raczej dla osób, które z tematyką spotykają się po raz pierwszy. Tym, którzy zgłębiają ją bardziej szczegółowo może zdawać się zbyt powierzchowna i wtórna....more
"Motyw ukryty. Z archiwum profilera". Katarzyny Bondy i Bogdana Lacha to obszerny zbiór najciekawszych historii z praktyki emerytowanego już profilera"Motyw ukryty. Z archiwum profilera". Katarzyny Bondy i Bogdana Lacha to obszerny zbiór najciekawszych historii z praktyki emerytowanego już profilera policyjnego, pioniera tej dziedziny wiedzy w Polsce, wzbogaconych o profesjonalne komentarze z dziedziny profilowania, odnoszące się poszczególnych spraw. Różne to historie, dłuższe i krótsze, bardziej i mniej brutalne, wyjaśnione i nierozstrzygnięte. W większości sfabularyzowane, przypominające niezbyt obszerne opowiadania kryminalne. Opisane sprawy są dość ciekawe, niestety, czasami potraktowane zbyt skrótowo, czasami nadmiernie rozbudowane. Mniej interesujące były za to fragmenty z zakresu profilowania czy to sprawców, czy też ofiar przestępstw. Kompozycja przypominała mi trochę niedawno przeczytaną książkę Magdaleny Omilianowicz "Mistrzynie kamuflażu. Jak piją Polki" i podobnie, jak w tamtym przypadku, opowieści „z życia” były ciekawe i wciągające, zaś fachowe komentarze trochę mnie nudziły.
Powinnam pewnie napisać, że z lektury wyłania się przygnębiający obraz człowieka i społeczeństwa. I tak jest. I zapewne niektóre historie wstrząsną czytelnikami. I tak też ma być. Bo temu, po części, takie lektury służą. Niestety, w moim przypadku, lata obcowania z ciemną stroną człowieka spowodowały, że nie znalazłam tam niczego, czego nie mogłabym się spodziewać i czego bym nie znała. Więc dla mnie, to lektura mało odkrywcza.
Książkę czyta się łatwo, choć język fabularyzowanych opowieści bywa niekiedy trochę koślawy. Tematykę profilowania przedstawiono za to prosto i przystępnie dla osób zainteresowanych tematem, a nie związanych zawodowo z psychologią, kryminologią czy kryminalistyką. W pewnym zakresie lektura może pełnić funkcję edukacyjną, wskazując na czynniki predysponujące do stania się ofiarą przestępstwa.
Pomimo dość ciekawej tematyki i łatwego języka, książka wymagała poświęcenia na lekturę o wiele więcej czasu niż początkowo mi się zdawało.
Można przeczytać, choć to pozycja raczej dla zainteresowanych profilowaniem kryminalnym/psychologicznym i tematyką true crime....more
Na zbiorek opowiadań różnych autorów, zatytułowany "Stulecie kryminału" natrafiłam szukając lekkich, krótkich form, nie wymagających specjalnego skupiNa zbiorek opowiadań różnych autorów, zatytułowany "Stulecie kryminału" natrafiłam szukając lekkich, krótkich form, nie wymagających specjalnego skupienia i zaangażowania w lekturę. Okazało się, że książka powstała jako efekt konkursu ogłoszonego z okazji setnej rocznicy powstania polskiej Policji. Mamy tu zarówno prace laureatów w trzech kategoriach – "Kryminał 100 lat temu", "Kryminał dziś" i "Kryminał za 100 lat", jak i opowiadania autorstwa członków jury.
Tematyka utworów skupia się wokół funkcjonowania i działań Policji, przede wszystkim kryminalnej, co jest przewodnim motywem wszystkich opowiadań. Ich poziom jest różny, są mniej i bardziej dopracowane, udane i rozczarowujące. W zależności od preferencji (niektórzy wolą klimaty retro, inni współczesność, jeszcze inni klimaty futurystyczne) odbiór poszczególnych utworów będzie zapewne odmienny.
Najmniej podobały mi się historie, których akcja osadzona jest w przyszłości. Być może dla autorów szczególnie trudne było wykreowanie od podstaw futurystycznego świata i osadzenie w nim funkcjonariuszy policji. Ale i tu jedno z opowiadań wydało mi się niepokojącą diagnozą raczej bliższej niż dalszej przyszłości, a kto wie, czy wizja twórcy nie staje się aktualna już dziś.
Choć nie przepadam z zasady za retro kryminałem, część dotycząca dwudziestolecia międzywojennego była dość wciągająca i przyjemna w odbiorze, w szczególności z uwagi na barwne postacie i akcenty dotyczące powstawania kobiecych formacji policyjnych, o których istnieniu w tym czasie nie miałam pojęcia.
Tak, jak się spodziewałam, najbardziej przypadły mi do gustu opowiadania osadzone "w teraźniejszości" najbliższe klasycznym, współczesnym kryminałom.
Niezależnie od epoki, której dotyczą, niektóre z konkursowych opowiadań to zaczątki doskonałych, wielowątkowych historii, które byłyby świetnym materiałem na dłuższą formę. Z przyjemnością widziałabym je rozbudowane do solidnej powieści kryminalnej.
Niektórzy spośród wyróżnionych, nieznanych jeszcze autorów zdradzają niewątpliwy talent literacki. Wymaga on wprawdzie mnóstwa pracy i szlifowania, ale chętnie śledziłabym rozwój ich warsztatu w przyszłości. Inni dziś wypadają słabiej, co nie oznacza, że tak pozostanie. Być może zaskoczą nas za jakiś czas.
Z opowiadań członków jury żadne nie zapadło mi w pamieć.
"Stulecie kryminału" to lektura łatwa, szybka, przyjemna. Raczej z gatunku "przeczytać i zapomnieć". Ale kto wie, być może któreś z nazwisk laureatów pojawi się za kilka lat wśród autorów najbardziej rozchwytywanych kryminałów?...more
"Rana" Wojciecha Chmielarza to, w moim odczuciu, podobnie, jak "Żmijowisko", bardziej powieść obyczajowa niż klasyczny kryminał. Bo wcale nie jest naj"Rana" Wojciecha Chmielarza to, w moim odczuciu, podobnie, jak "Żmijowisko", bardziej powieść obyczajowa niż klasyczny kryminał. Bo wcale nie jest najważniejsze "kto zabił". Wątek sensacyjny staje się tu jedynie pretekstem do zbudowania opowieści o ludziach. O rozpadzie więzi rodzinnych. O zdradzających małżonkach i samotnych dzieciach. O egoizmie i pogoni za pieniądzem. O obojętności, rozczarowaniach, zrujnowanych życiach. I o cierpieniu, które tylko najbliżsi potrafią zadać. Ponury to obraz naszego społeczeństwa, naszej rzeczywistości, realiów, w których przyszło nam żyć, a może i czasami nas samych.
Wątek kryminalny interesujący, nie umiałam zidentyfikować sprawcy, moje przypuszczenia nie znalazły potwierdzenia. Zagadkę próbują rozwiązać amatorzy, zwyczajni ludzie, a nie bystrzy funkcjonariusze policji. Bohaterowie mocno nieidealni, poranieni przez życie, pełni uprzedzeń, obciążeń, ran. Ich niedoskonałość sprawia, że stają się bardzo realni.
Książka Wojciecha Chmielarza jest w swojej wymowie smutna, wręcz przygnębiająca, ale akcja wciąga i pomimo trudnej tematyki czyta się szybko i dość lekko. Nie nuży, nie nudzi, nieźle napisana. Ale przede wszystkim, prowokuje do myślenia....more
Jedna z najlepszych książek, z jakimi kiedykolwiek miałam do czynienia i mój początek przygody z kryminałem skandynawskim. Sięgnęłam po nią zupełnie pJedna z najlepszych książek, z jakimi kiedykolwiek miałam do czynienia i mój początek przygody z kryminałem skandynawskim. Sięgnęłam po nią zupełnie przypadkowo, skuszona kolejnym wpisem zachwyconej znajomej na Facebooku i... nie mogłam się oderwać. Świetnie zarysowane mroczne, chłodne, surowe tło, wyraziste postacie (ach, ta genialna i nieprzystosowana Lisbeth Salander!), niesztampowy pomysł poszukiwania rozwiązania zagadki sprzed lat, zawikłana intryga. Całość doskonale napisana, od początku wciągająca, trzymająca w napięciu. Moim zdaniem, to najlepsza część trylogii Stiega Larssona, chociaż z ogromną przyjemnością przeczytałam pozostałe tomy....more