Zbyszek pobity wracał z Niemiec do domu. Przepadł, gdy kierowca wysadził go pod Berlinem

Udostępnij
Udostępnij artykuł przez: Facebook X Messenger Wyślij Link

To już dwa miesiące, odkąd rodzina nie ma pojęcia, co dzieje się z 29-letnim Zbigniewem Kozubińskim. Młody Polak wracał do domu z pracy w Niemczech. W busie, który miał sprowadzić go do kraju, był ciężko pobity, nie najlepiej się czuł. Mimo to kierowca wysadził go pod Berlinem i odjechał, zostawiając Zbyszka na pastwę losu. Od tamtej pory jakby zapadł się pod ziemię. "Różne myśli przychodzą mi już do głowy. Może jest w jakiejś sekcie, izolacji? To jest nie do pomyślenia" — mówi mama 29-latka.

Co się dzieje ze Zbigniewem Kozubińskim? Rodzina nie ma z nim kontaktu. Foto: Archiwum prywatne / Google Street View

Miał do przejechania kilkaset kilometrów, by znaleźć się w Gnieźnie, u mamy. 29-letni Zbigniew Kozubiński nigdy nie dotarł jednak do celu podróży. Młody mężczyzna zaginął w drodze powrotnej z Krefeld w Niemczech, gdzie pracował, pod koniec kwietnia. Okoliczności jego zniknięcia są bardzo niepokojące. — Jakby zapadł się pod ziemię — mówi Anna Osińska, rzeczniczka prasowa policji w Gnieźnie.

Czytaj także: Co się stało z 32-letnią Kasią? Rozmawialiśmy z jej partnerem i mieszkańcami Debrzna. Ich słowa budzą niepokój...

Zaginął 29-letni Zbigniew Kozubiński z Gniezna. Wracał z Niemiec do Polski

Był wtorek, 23 kwietnia, gdy Zbyszek wsiadł do busa polskiego przewoźnika i wyruszył w podróż do Polski. Ta nie przebiegła jednak zgodnie z planem. 29-latek, gdy pojawił się w miejscu zbiórki, był ciężko pobity. Miał posiniaczoną i opuchniętą twarz i ciało. Potem w busie miał spożywać alkohol, co nie podobało się kierowcy. Po kilkakrotnym zwróceniu uwagi mężczyźnie postanowił wysadzić go w miejscowości Federsdorf – Vogelsdorf pod Berlinem.

— Kierowca powiedział synowi, że ma zaczekać 40 minut na kolejnego busa do Polski. Zostawił go pod Kauflandem. Dla mnie to jest nieporozumienie. Dlaczego w takim stanie go wysadził? Syn miał mieć też problemy z żebrami, były chyba połamane. A skoro zapłacił, to powinni go od punktu do punktu zawieźć, nawet jak był pod wpływem alkoholu. Albo wezwać policję. Dla mnie jest to tak nie do pomyślenia, żeby w obcym kraju wysadzić i zostawić na pastwę losu kogoś, kto nie zna dobrze niemieckiego. Mogli go w Polsce wysadzić, a nie za granicą, w obcym mieście. Polak Polaka tak potraktował — mówi "Faktowi" pani Katarzyna, mama zaginionego Zbyszka.

Jak mówi, jej syn z busa zabrał tylko dwie duże torby podróżne. Zostawił natomiast plecak, w którym miał rzeczy na podróż, wszystkie dokumenty i pieniądze. Z relacji kierowcy busa wynika, że 29-latek miał powiedzieć, że nie czeka na kolejnego busa, że ogarnął sobie hotel. Tak się jednak najprawdopodobniej nie stało. Z informacji uzyskanych przez rodzinę Polak wynika bowiem, że Zbyszek Kozubiński pomocy szukał w supermarkecie, przy którym go wysadzono.

Czytaj także: Zaginięcie i śmierć 14-letniej Mileny. Policja przekazała nowe informacje

"Był w fatalnym stanie". Zbyszek był ciężko pobity

— Jedna z ekspedientek rozpoznała go, jak pokazałam zdjęcie, na którym był pobity. Mówiła, że potrzebował pomocy, bo był w fatalnym stanie. Wezwała pogotowie, ale syn odmówił pomocy. Ta kobieta w końcu wzięła go pod rękę i wyprowadziła na zewnątrz, bo mu się słabo zaczęło robić. Prosił ją, żeby mu pomocy udzieliła, żeby mu załatwiła hotel, dawał jej pieniądze. Kazała mu zaczekać, aż skończy pracę, powiedziała, że zabierze go do domu i pomoże. Ale syn oddalił się w stronę lasku, który jest tam nieopodal. Chyba w tym lasku nocował, bo jak dzwonił później do znajomych — to był ostatni raz, kiedy był z nim kontakt — to mówił, że siedzi w lasku. Relacjonowali mi potem, że był w jakimś szoku, że to nie był ten sam człowiek. Był taki jakby wystraszony i nie wiedział, co ma ze sobą zrobić — opowiada mama zaginionego.

Telefon Zbigniewa Kozubińskiego przestał odpowiadać 24 kwietnia rano. Jego mama ostatni kontakt z nim miała w sobotę, 20 kwietnia. Syn mówił jej wtedy, że za kilka dni wraca do Polski. Nie wspominał nic, że jest pobity, choć już wtedy tak było. Tego dnia mężczyzna wysłał zdjęcie swoich obrażeń bratu. Nie wiadomo jednak, co dokładnie się stało.

Od dwóch miesięcy nie ma po nim śladu

— Już różne człowiekowi myśli do głowy przychodzą. Że może w jakiejś sekcie jest, może w izolacji i nie chcą go wypuścić. No różnie myślę, bo taki długi okres czasu, a nikt go nigdzie nie widział. To jest nie do pomyślenia. Jak był tak mocno pobity, to mógł stracić pamięć, mogło mu się coś stać. Z ambasady dostaliśmy informację, że szpitale i zakłady były sprawdzone, ale kto wie, skoro nie miał przy sobie dokumentów? — zastanawia się kobieta.

Gnieźnieńska policja apeluje o pomoc w poszukiwaniach 29-letniego Zbigniewa Kozubińskiego. Osoby, które posiadają wiedzę na temat miejsca jego przebywania, prosimy o kontakt z dyżurnym Policji w Gnieźnie pod numerem telefonu 47 77 21 211 lub telefon alarmowy 112.

Czytaj także: Kasia przepadła bez wieści. Trwają poszukiwania w lesie i na mokradłach

Udostępnij
Udostępnij artykuł przez: Facebook X Messenger Wyślij Link

Masz ciekawy temat? Napisz do nas list!

Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji