Jak seriale radz� sobie z tematem depresji? "Dzi�kuj� ci, BoJack. Nauczy�e� mnie, �e bycie smutnym nie jest niczym z�ym"

Trudno jest zrobi� serial o �yciu z depresj�. Depresja nie jest najbardziej no�nym tematem na �wiecie, a ju� na pewno tematem �atwym do pokazania. Depresja nie jest zerojedynkowa i nie oznacza, �e cz�owiek znajduje si� w permanentnym stanie rozpaczy. Depresja to walka - by� jak najbli�ej prawdy w jej pokazaniu to prawdziwa sztuka.

Można się pokusić o stwierdzenie, że depresja ma co najmniej tyle odcieni, ile istnieje osób zmagających się z nią każdego dnia. Wiele z nich spotyka się z kompletnym niezrozumieniem - ba, często same nie rozumieją, dlaczego i jak znalazły się w takiej, a nie innej pozycji. Funkcja kultury popularnej jest w tym miejscu niezwykle istotna, bo dzięki swojej powszechnej dostępności ma ona możliwość dotarcia do tysięcy osób, które czują się niewidziane, pozostawione same sobie, oceniane za to, że ich stan wygląda tak, jak wygląda i że nierzadko niewiele mogą na to poradzić.

Szczególnie w ostatnich latach, kiedy debata publiczna skręca w stronę coraz bardziej otwartej rozmowy o zdrowiu psychicznym, twórcy starają się proponować widzom pozycje, które z jednej strony mają edukować i szerzyć świadomość o tym, jak wygląda depresja, a z drugiej - wyciągnąć dłoń do tych, którzy toczą z nią wojnę i dać im znak, że ktoś ma ich w głowie, ktoś rozumie, ktoś docenia ich codzienne próby i wysiłki. My wspomnimy słowo o kilku serialach z ostatnich lat, które szczególnie dały nam w tej materii do myślenia.

"Euforia". Nikt mnie nigdy nie bił, niczego mi nie brakowało, więc powiedzcie mi: o co z tym chodzi?

Kiedy latem 2019 roku HBO pokazało serial "Euforia" z Zendayą w roli głównej, świat jakby na chwilę wstrzymał oddech. Dawno nie było serialu, który w tak bezpośredni i bezkompromisowy sposób mierzyłby się z rzeczywistością wielu współczesnych nastolatków. Rzeczywistością, która w wielu przypadkach znacznie odbiega od idei, że młodzi powinni być szczęśliwi, skoro mogą dziś mieć wszystko. Żeby naprawdę uwierzyć w to, co się dzieje, trzeba byłoby to po prostu przeżyć. "Euforia" to kapitalnie, a przez to momentami brutalnie oddana namiastka takiego życia.

Graną przez Zendayę 17-letnią Rue poznajemy, kiedy wraca z wakacji spędzonych na odwyku. Kilka chwil po powrocie do domu jest już w drodze do swojego dilera. Jak pisała Gretchen Smail na łamach Bustle, to, że Rue "bierze" nie po to, żeby wydawać się fajna, ale dlatego, że walczy z depresją, czyni ją postacią, z którą może się identyfikować wiele osób z pokolenia Z. Dziennikarka wspomina o sondażu z 2018 roku przeprowadzonym przez Pew Research Center wśród nastolatków w wieku 13-17, który wykazał, że do największych kłopotów osób nastoletnich nie należy obecnie alkohol czy znęcanie się ze strony rówieśników, ale depresja i stany lękowe. 

W sytuacji Rue mocno uderza dobitne pokazanie przez twórców tego, że jej zaburzenia zaczęły się całkowicie poza jej kontrolą. Bohaterka, której głos prowadzi widza przez kolejne wydarzenia i daje wgląd w jej głęboko skrywane emocje, w pewnym momencie mówi:

Nikt mnie przecież nie bił, nie brakowało mi czystej wody. Nikt z członków mojej rodziny mnie nie molestował. Więc powiedzcie mi, o co tutaj, do jasnej cholery, chodzi.

Takiego motywu w serialach czy filmach bardzo często brakuje. Podkreślenia grubą kreską, że depresja może nadejść znienacka jak każda inna choroba, a nawet pociągnąć za sobą kolejne. Rue oprócz depresji zmaga się z zaburzeniem obsesyjno-kompulsyjnym, ADHD i zespołem lęku uogólnionego - a przecież, jak sama twierdzi, teoretycznie nigdy nie było powodów ku rozwinięciu się u niej tych problemów. "Euforia" podkreśla przy tym ważną prawdę - za depresję nie można się obwiniać. To zadanie karkołomnie trudne, kiedy brakuje odpowiedzi na pytanie: dlaczego akurat mnie to spotkało? Rue szuka wyjaśnień w rozmaitych okolicznościach, ale bynajmniej nie przynosi jej to ulgi. Od lat przyjmuje więc kolejne dawki narkotyków, by doprowadzić się do stanu, w którym przez dwie sekundy nie czuje kompletnie nic. I koło się zamyka.

 

"BoJack Horseman". Dwa kroki w przód, jeden w tył, osiem w przód, osiem w tył

- Naszym największym priorytetem nigdy nie było stanie się twarzą depresji - mówił w jednym z wywiadów Raphael Bob-Waksberg, który stoi za flagowym serialem Netfliksa "BoJack Horseman". Faktycznie, kiedy oglądało się pierwszy sezon, nic nie wskazywało na to, że animowana komediowa produkcja o koniu, który był przed laty gwiazdą telewizji, a teraz przeżywa kryzys wieku średniego, w przyszłości zabierze widzów na tak intensywny emocjonalny rollercoaster.

Główny bohater, BoJack Horseman, w ciągu sześciu sezonów zmaga się z masą problemów. Jest alkoholikiem z depresją, nie stroni od narkotyków, i nie ma realnego poczucia własnej wartości. Sława też jest dla niego niczym narkotyk, przez który cierpi, a jednocześnie czuje, że żyje (przynajmniej na chwilę). Bez przerwy wraca do przeszłości i blasku chwały, w którym kąpał się, grając w serialu "Horsin' Around". Im dalej w las, tym w jego głowie ciemniej. 

 

Jedna z najważniejszych rzeczy, które doskonale pokazał "BoJack Horseman", to fakt, że na depresję nie ma jednorazowego lekarstwa ani prostych odpowiedzi. Horseman właściwie każdy swój wzlot nadrabia dwa razy trudniejszym upadkiem. Nigdy nie ma pewności, czy po momencie przebudzenia nie nastąpi przypadkiem kolejny dół. Przed premierą trzeciego sezonu Raphael Bob-Waksberg stwierdził w rozmowie z Vice: - Widzimy BoJacka, jak pracuje nad pewnymi rzeczami i nad samym sobą, ale zawsze będzie ten krok w tył. (...) to jest o wiele bardziej skomplikowane niż prosta przebieżka pod górę. Tak naprawdę to są dwa kroki w przód, jeden w tył, osiem kroków w przód, osiem w tył.

Do tego w "BoJacku" problemy natury psychicznej mają wiele twarzy. Walczy z nimi również Diane, pisarka i przyjaciółka BoJacka, która jest w stanie uciec na drugi koniec świata, by oderwać się od traumy z lat dorastania i od ciężaru, który trzyma ją w Los Angeles, by w szóstym sezonie stanąć przed faktem dokonanym i koniecznością sięgnięcia po antydepresanty. Wieloletnia managerka BoJacka, Princess Carolyn, od samego początku ucieka w pracę, byle tylko nie zajmować się swoim życiem osobistym, aż zdecyduje się na macierzyństwo, które wyjątkowo da jej w kość. Sarah Lynn, wielka gwiazda Hollywoo(d) i stara znajoma BoJacka z planu "Horsin' Around", która poświęciła sławie całe swoje życie, ucieka w alkohol i substancje psychoaktywne - do oporu. - A chciałam być architektem - mówi w jednym z odcinków.

Decyzja Netfliksa o zakończeniu serialu na szóstym sezonie wzbudziła ogromne emocje wśród dziesiątek tysięcy widzów. Pod wideo, w którym obsada i twórcy żegnają się z fanami serialu, pojawiły się liczne komentarze:

Jestem cierpiącym na depresję młodym dorosłym. Ten serial dał mi nie tylko poczucie, że ktoś rozumie, jak się czuję, ale też słowa, które pomagają mi lepiej wyjaśniać światu, co się dzieje w mojej głowie.
Dziękuję ci, BoJack. Nie wiem, co teraz robić oprócz oglądania w kółko starych odcinków. Pomogłeś mi wyjść z okropnego związku. Nauczyłeś mnie, gdzie szukać czerwonych flag. Nauczyłeś mnie, że bycie smutnym nie jest niczym złym. Boże, tyle tego jest...

"One Day at a Time". Tu nie chodzi o bycie nieszczęśliwą

Dyplomowana pielęgniarka po rozwodzie, mieszkająca z dwójką nastoletnich dzieci i matką, która przybyła z Kuby do Ameryki w poszukiwaniu wolności i lepszego życia dla siebie i rodziny. Penelope z "One Day at a Time" służyła w armii USA, dzisiaj boryka się z problemami finansowymi, martwi i wścieka na politykę Donalda Trumpa, a także próbuje radzić sobie ze stresem pourazowym, atakami paniki i depresją.

Lupe chodzi na spotkania byłych żołnierek - to grupa wsparcia dla osób zmagających się m.in. z depresją. Podczas jednego z takich spotkań wyjawia, że jej dzieci nie wiedzą ani o depresji, ani o antydepresantach, które bierze.  - Nie. Nie chcę ich straszyć. To dzieciaki - tłumaczy, choć koleżanki szybko uświadamiają jej, że ma dzieci w liceum. Wtedy Penelope mówi: "Na moich barkach spoczywa cała rodzina. Muszą wierzyć, że zajmuje się nimi stabilna osoba". "Nie przysparzam im stresu, ja im go ujmuję" - tak tłumaczy zadanie, jakie stoi przed nią jako matką, usprawiedliwiając utrzymywanie sprawy w tajemnicy.

Chwilę później widzimy, że jej córka zestresowana egzaminami przeżywa dokładnie to samo - z pozornie niewinnego zdania czy sytuacji szybko przechodzi do obwiniania siebie, nazywania w myślach głupią i dostaje ataku paniki. Jej młodszy brat patrzy na to z przerażeniem. Dziewczyna mówi, że zdarzało się jej to wcześniej i mówi: "Nie wiem, co ze mną nie tak”. Dopiero wtedy matka otwiera się przed nimi. Gdy syn pyta: "Jesteś nieszczęśliwa?", ona odpowiada:

Tu nie chodzi o bycie nieszczęśliwą. To brak równowagi chemicznej, który jest dziedziczny. I nie ma się czego wstydzić. Mimo że sama się tego wstydzę. Staram się z tym uporać.

W innym odcinku obserwujemy, jak życie Penelopy układa się na tyle dobrze, że dochodzi do wniosku, że antydepresanty są jej niepotrzebne. Po pewnym czasie za radą przyjaciela nagrywa wiadomość do samej siebie i gdy ją odsłuchuje, zdaje sobie sprawę, że musi znowu brać leki. Słyszy wtedy:

Spoczywa mi na piersiach ten cały ciężar. Patrzę na moje dzieci, te piękne dzieci, i jestem taka zmęczona. Może zbyt zmęczona, by dać im to, czego potrzebują. Tak bardzo chcę, by dorosły i żyły pełnią życia, a nie potrafi ich tego nauczyć, bo sama tego nie umiem. Zawodzę je, zasługują na kogoś lepszego. Ludzie mówią mi: ciesz się, masz super życie. Wtedy czuję się jak śmieć - przecież o tym wiem. Co jest ze mną nie tak, że nie potrafię tego docenić? I czuć. Po co żyć, skoro nic nie czujesz?

To tylko dwie sceny, a sam serial nie jest serialem o depresji. Jest pełen innych wątków i zabawnych scen. I właśnie w tym tkwi jego siła. Twórcy serialu komediowego Netfliksa doskonale wiedzą, jak wygląda życie z depresją. Jest mnóstwo osób, dla których nie musi ono oznaczać ciągłego podłego nastroju i niemocy - są momenty, kiedy potrafisz cieszyć się i śmiać, nawet jeśli to momenty niezwykle rzadkie. Momenty, które bywają wywalczone - czy to poprzez terapię, czy poprzez regularne przyjmowanie leków, czy, uogólniając, poprzez niezwykle ciężką pracę. 

Misja: oswojenie

Oczywistością jest, że oglądanie seriali nie wyleczy nikogo z depresji. Nie o to w tym zresztą chodzi. Dla niektórych zmierzenie się na ekranie z postaciami, które mają te same problemy, co oni, jest niezwykle bolesne i nie służy ich zdrowiu. U innych wygląda to wręcz przeciwnie - poczucie, że to, co dzieje się na co dzień w ich głowach zostało choćby w pewnym stopniu przeniesione na ekran powoduje, że czują się mniej samotni i dostają wsparcie, którego nierzadko ogromnie im brakuje.

To, co obserwujemy w "Euforii" może kompletnie nie przemawiać do osób widzących siebie bardziej w "BoJacku Horsemanie", a to, co przeżywa główna bohaterka "One Day at a Time" może mieć się nijak do dwóch pozostałych seriali. Niemniej we wszystkich trzech produkcjach jest element misji. Oswajają nas z myślą, że depresja nie jest wziętą znikąd bajką albo wymówką od socjalizowania się czy jakichkolwiek innych działań. Że depresja to choroba, która nie musi mieć źródła w traumatycznych przeżyciach z przeszłości i może zaatakować absolutnie każdego. Wreszcie - że depresja to przepotężny przeciwnik w walce, z której niekoniecznie da się wyjść cało. Po prostu pokazują i uświadamiają, że depresja istnieje i przy symptomach podobnych do tych, które wykazują choćby wspomniani bohaterowie, trzeba szukać pomocy.

Potrzebujesz pomocy?

W związku z myślami samobójczymi lub próbą samobójczą może występować zagrożenie życia, wówczas - w celu natychmiastowej interwencji kryzysowej - zadzwoń na policję pod numer 112 lub udaj się na oddział pogotowia do miejscowego szpitala psychiatrycznego.

Jeśli potrzebujesz rozmowy z psychologiem, możesz zwrócić się do Całodobowego Centrum Wsparcia pod numerem 800 70 2222. Pod telefonem, mailem i czatem dyżurują psycholodzy Fundacji ITAKA udzielający porad i kierujący dzwoniące osoby do odpowiedniej placówki pomocowej w ich regionie. Z Centrum skontaktować mogą się także bliscy osób, które wymagają pomocy. Specjaliści doradzą co zrobić, żeby skłonić naszego bliskiego do kontaktu ze specjalistą.

Jeśli natomiast potrzebujesz pomocy, a masz mniej niż 18 lat, codziennie od 12:00 do 2:00 w nocy możesz zadzwonić na Telefon Zaufania dla Dzieci i Młodzieży, pod bezpłatnym numerem telefonu 116 111. Swój problem możesz też opisać w wiadomości. 

Wi�cej o: