Kevin Costner zdecydował się nakręcić swoje opus magnum. Od 28 czerwca w kinach można oglądać pierwszą część westernu "Horyzont". Aktor wydał na spełnienie marzeń 100 milionów dolarów, znaczna część tej kwoty to prywatna inwestycja gwiazdora.
Żeby móc nakręcić film zgodnie ze swoją wizją, Costner zastawił dom w Santa Barbara warty 50 milionów dolarów. W wywiadach zaznaczał, że robi to dlatego, by pozostawić po sobie coś więcej niż majątek. Jak się okazuje, to nie pierwszy raz, kiedy aktor tak bardzo poświęcił się pracy.
W 2016 roku Kevin Costner zagrał w filmie "Ukryte działania", w którym wcielił się w Ala Harrisona. Film o Afroamerykankach pracujących dla NASA zyskał aż trzy nominacje do Oscara w tym za Najlepszy film. W rozmowie z magazynem People aktor przyznał, że praca na planie produkcji nie należała dla niego do najłatwiejszych.
Chociaż Costner w tamtym czasie poważnie chorował, nie przegapił żadnego dnia zdjęć. Aktor uparł się, że kamienie nerkowe nie przeszkodzą mu w pracy i mimo bólu się w niej pojawiał. "Nigdy nie pracowałem pijany albo pod wpływem narkotyków. Ale przez ostatnie dwa tygodnie zdjęć do 'Ukrytych działań' grałem na morfinie" - wyznał Costner.
Między kręceniem kolejnych ujęć aktor wracał do swojej przyczepy, gdzie czekała na niego kroplówka przeciwbólowa. Trwało to 10 dni. Wkrótce siniaki na rękach stały się tak widoczne, że musiał przestać podwijać rękawy. Aktor zawziął się, że nigdy nie opuści żadnego dnia pracy.