Iwona była niezwykłą dziewczyną, a przynajmniej opisywali ją najbliżsi. 16-letnia uczennica o nienagannej reputacji miała świetne oceny, grała w piłkę ręczną i była lubiana przez wszystkich. Pomagała każdemu, kto tego potrzebował, co sprawiało, że cieszyła się sympatią wielu ludzi. Niestety, to właśnie te cechy przyciągnęły do niej starszego o 10 lat Rafała P., który miał kryminalną przeszłość.
Rafał P. znał Iwonę od dawna i był bardzo zafascynowany jej urodą i osobowością. Próbował zbliżyć się do niej na różne sposoby, zapraszał ją na imprezy, dzwonił i szeptał czułe słówka, ale dziewczyna odpowiadała stanowczo, dając mu do zrozumienia, że nie odwzajemnia jego uczuć. Rafał nie dawał jednak za wygraną i obmyślił koszmarny plan.
Była noc z 18 na 19 lutego 2008 roku. Telefon Iwony zadzwonił kwadrans przed godziną pierwszą. Gdy odebrała, usłyszała głos Rafała P. Nie wiadomo, co jej powiedział, ale w jakiś sposób skłonił ją do wyjścia z domu. Rodzice dziewczyny już spali - matka 16-latki zasnęła przed telewizorem, a jej ojciec w sypialni.
Iwona nie wróciła już do domu. Kiedy jej rodzice zrozumieli, że córki nie ma, natychmiast zaczęli jej szukać. W akcję poszukiwawczą zaangażowały się niemal cała Sośnica. Rodzina, znajomi i sąsiedzi Iwony przeczesywali każdy zakamarek. Rodzina dziewczyny postanowiła skorzystać nawet z pomocy wróżek i jasnowidzów, mając nadzieję na odnalezienie Iwony. W poszukiwania włączył się także Rafał, udając zatroskanego przyjaciela. Jego zachowanie wzbudzało jednak pewne podejrzenia. Mężczyzna mówił o Iwonie w czasie przeszłym, jakby już wiedział, że dziewczyna nie żyje.
Sześć tygodni po zaginięciu Iwony jej rodzice zamówili mszę w intencji szczęśliwego odnalezienia córki. "Fakt" pisze, że niedługo później znaleziono ciało Iwony. Zwłoki nastolatki leżały w pobliżu miejscowej przychodni, zaledwie 70 metrów od jej domu. Rodzina była zdruzgotana.
Ciało zostało znalezione 3 kwietnia przez dzieci, które poszły bawić się na tył przychodni zdrowia, niedaleko budynku, gdzie Iwona mieszkała
- opowiadał Marek Słomski z Komendy Miejskiej Policji w Gliwicach w programie "Interwencja".
Przy zwłokach znaleziono męski portfel z dowodem osobistym Rafała P. Śledczy szybko ustalili, że mężczyzna był ostatnią osobą, która miała kontakt z Iwoną.
Mówiłam Iwonce, że to człowiek po przejściach. A ona mówiła, że każdemu trzeba dać szansę, nikogo nie można przekreślać
- mówiła matka Iwony w programie "Uwaga".
Gdy odnaleziono ciało 16-latki, Rafał nie czekał na dalszy rozwój wydarzeń - natychmiast kupił bilet lotniczy i uciekł z Polski do Wielkiej Brytanii. Rodzice Iwony byli wstrząśnięci. Nie mogli uwierzyć, że mężczyźnie udało się uciec.
Szukamy go listem gończym. Jest też wydany Europejski Nakaz Aresztowania. Znajdziemy go i przesłuchamy. Grozi mu dożywocie
- mówił Tadeusz Żymełka z Prokuratury Rejonowej Gliwice-Wschód.
Rafał P. miał problemy z prawem jeszcze przed zaginięciem Iwony. Mężczyzna usłyszał niegdyś zarzuty związane z przemocą domową, ale się tym nie chwalił.
Słyszeliśmy, że ma różne sprawy w sądzie, problemy z policją, z żoną, ale on dobrze w naszym gronie się zachowywał, nie mieliśmy z nim żadnych problemów
- opowiadał kolega Iwony w programie "Interwencja".
Znajomi 16-latki wspominali także sytuację z początku 2008 roku. Według informacji zebranych przez dziennikarzy programu "Uwaga!", po zabawie sylwestrowej Iwona wspominała, że Rafał zalecał się do niej i musiała od niego uciekać. Jej bliscy nie traktowali tego poważnie, bo uznali, że mężczyzna był pijany.
Chcę widzieć, jak cierpi, a jego matce pęka serce, kiedy musi to oglądać. Tak jak ja muszę cierpieć, bo on zabrał mi moje całe życie. Moją ukochaną Iwonkę
- mówiła matka zamordowanej.
Śledczym udało się ustalić, że Rafał P. ukrywa się w Liverpoolu. Dzięki współpracy policjantów z Polski i Wielkiej Brytanii mężczyznę udało się zatrzymać. Mężczyzna stanął przed sądem i w 2010 roku usłyszał wyrok. Został skazany na 25 lat pozbawienia wolności.