Kup subskrypcję
Zaloguj się
Jesteś w strefie

Bartosz Miąskiewicz o fatalnych skutkach jednego przepisu Kodeksu postępowania cywilnego

Jeden przepis utrudnia obrót i spowalnia sądy. Warto go zmienić [ANALIZA PRAWNA]

Foto: Andrzej_Karolina2019 / Shutterstock

To jeden z najbardziej szkodliwych przepisów procedury cywilnej — uważa adwokat Bartosz Miąskiewicz z CMS. Chodzi o ograniczenia wprowadzone ponad cztery lata temu w artykule 203[1] Kodeksu postępowania cywilnego. W Business Insider Polska na przykładach pokazuje, jak na tym przepisie tracą i sądy, i strony.

Gdy dwie strony sporu, niezależnie czy to spółka, czy osoba indywidualna, mają jednocześnie względem siebie dług, każda z nich może potrącić swoją wierzytelność z wierzytelnością drugiej strony, o ile są to pieniądze lub rzeczy tej samej jakości. W efekcie potrącenia obie wierzytelności umarzają się nawzajem do wysokości wierzytelności niższej. W 2019 r. do Kodeksu postępowania cywilnego dodano art. 203[1], który miał — przynajmniej w teorii — ukrócić nadużywanie zarzutu potrącenia. Zgodnie z nim potrącona może być tylko wierzytelność pozwanego z tego samego stosunku prawnego co wierzytelność dochodzona przez powoda, chyba że wierzytelność ta jest niesporna, stwierdzona orzeczeniem sądu, ugodą lub została uznana. Zdaniem adwokata Bartosza Miąskiewicza z kancelarii CMS ten przepis należałoby usunąć. Dlaczego?

Czytaj też: Uchwała SN a kredyty frankowe. Co to oznacza dla konsumentów, banków i sądów

Obciążenie dla sądów i stron sporu

— Art. 203[1] Kpc przez swoją niejasność, komplikuje obrót gospodarczy. Niesłusznie ogranicza, a wręcz wyklucza jeden z najskuteczniejszych i najbardziej podstawowych sposobów spełniania zobowiązań, jakim jest rozliczenie się przez potrącenie. Niepewność dotyczy samej możliwości powołania się na procesowy zarzut potrącenia. Przesłanki art. 203[1] Kpc są niejasne i mogą być interpretowane na różne sposoby, wąsko lub szeroko. Z tego powodu strony często rezygnują z materialnoprawnych zarzutów potrącenia. I trudno się temu dziwić, bo pozwany nie ma gwarancji, czy jego potrącenie zostanie uwzględnione w procesie. A jeśliby zostało pominięte, to doszłoby do bardzo problematycznej sytuacji, to jest zasądzenia nieistniejącej, bo umorzonej wierzytelności. Potrącający miałby też problemy z dochodzeniem własnej wierzytelności. W konsekwencji, przepis ten generuje również większe obciążenie dla sądów, gdyż zamiast jednej sprawy, do sądów trafiają dwa pozwy lub więcej — ocenia mec. Miąskiewicz. I wyjaśnia problem na konkretnym przypadku.

Czytaj też: Kredyty we frankach. Co zdecydował Sąd Najwyższy?