Kup subskrypcję
Zaloguj się

Orlen czy europarlament. Gdzie Daniel Obajtek zarobi więcej

Daniel Obajtek, jeszcze kilka miesięcy temu prezes największej firmy w Polsce, właśnie zdobył swój mandat do Parlamentu Europejskiego. Oprócz immunitetu da mu to też konkretne apanaże, przysługujące unijnym posłom. Dla byłego prezesa energetyczno-paliwowego giganta to będzie degradacja, czy może jednak awans? Policzmy, ile zarabiał, a ile zarabiać będzie wkrótce.

Daniel Obajtek będzie w Brukseli i Strasburgu zarabiać o 38 tys. zł miesięcznie mniej niż jako prezes największej firmy w Polsce
Daniel Obajtek będzie w Brukseli i Strasburgu zarabiać o 38 tys. zł miesięcznie mniej niż jako prezes największej firmy w Polsce | Foto: Wojciech Olkuśnik / East News

Grupa Orlen to największa jednostka gospodarcza w Polsce, ale kierowanie nią wcale nie należy do najlepiej wynagradzanych w krajowym biznesie. Tegoroczny lider stawki prezesów, czyli Trevor Masters z Pepco, dostał 24 mln zł za prawie dziewięć miesięcy pracy w ub.r., czyli 2,9 mln zł miesięcznie (w kosztach pracodawcy), podczas gdy Daniel Obajtek otrzymał 2,8 mln zł, ale już za cały rok prezesowania w Orlenie. Miesięcznie było to 233 tys. zł minus podatki i obowiązkowe składki. Przy umowie o pracę dałoby to 111 tys. zł netto co miesiąc. W bieżącym roku po zwolnieniu z pracy należy mu się jeszcze wypłata 1,25 mln zł.

Lepiej od Obajtka zarabiali prezesi np. Alior Banku (237 tys. zł miesięcznie), Cyfrowego Polsatu (292 tys. zł) i kontrolowanej przez Dominikę Kulczyk Polenergii (318 tys. zł), czyli dużo mniejszych podmiotów gospodarczych. W naszym rankingu Daniel Obajtek był dopiero 36. na 71. prezesów, a zatem w drugiej połowie stawki.

No ale teraz otrzymał od społeczeństwa mandat, żeby reprezentować je w europarlamencie. Z list PiS na Podkarpaciu zdobył 171 tys. 689 głosów na 632 tys. 626 możliwych. Za posłowanie w Unii oprócz immunitetu dostanie spore jak na polskie standardy pieniądze. Pytanie, czy oznacza to dla niego degradację finansową, czy awans?

Ile zarabia europarlamentarzysta?

Aktualnie miesięczne podstawowe wynagrodzenie w europarlamencie to 10 tys. 75 euro 42 eurocentów brutto (ok. 7 tys. 854 euro netto), czyli przeszło 34 tys. zł netto miesięcznie. Do 111 tys. zł na rękę za prezesowanie Orlenowi to jeszcze za mało, ale nie są to wszystkie wpływy unijnego parlamentarzysty.

Dalszy ciąg tekstu pod materiałem wideo

Oprócz podstawowej pensji europosłowie otrzymują dodatki, najczęściej w formie diet. Pierwsza dieta jest wypłacana z tytułu kosztów ogólnych i wynosi 4 tys. 950 euro miesięcznie (ponad 21 tys. zł). Jej celem jest pokrycie kosztów, które poniosą parlamentarzyści w swoim kraju członkowskim. W praktyce oznacza to, że pieniądze powinny być przeznaczone na wynajem biura, wydatki na sprzęt i oprogramowanie (w tym rachunki telefoniczne), zakupy materiałów biurowych, a nie idą do kieszeni europosła.

Inny typ diety jest związany z obecnością europosłów w Parlamencie Europejskim, czyli podczas posiedzeń plenarnych, obrad komisji lub innych obowiązków, które są wykonywane poza miejscem zamieszkania. Wspomniana dieta pobytowa to dzienny dodatek w wysokości 350 euro, który jest wypłacany na podstawie poświadczenia obecności na oficjalnych listach, które podpisywane są w dniu pełnienia mandatu.

Na 2024 r. zostało zaplanowanych 14 sesji plenarnych Parlamentu Europejskiego. 11 z nich to będą czterodniowe sesje w Strasburgu, pozostałe odbędą się w Brukseli. Będą to dwa dwudniowe posiedzenia i jedna jednodniowa sesja upamiętniająca Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach Holokaustu. Innymi słowy, będzie to 49 dni roboczych, wartych dla europosła łącznie 17 tys. 150 euro brutto w trakcie roku (po 350 euro na dzień), a średnio 1 tys. 429 euro miesięcznie.

O ile europoseł nie "dobije" więcej dni w trakcie roku, to dostanie łącznie niecałe 9 tys. euro miesięcznie (7 tys. 854 euro plus 1 tys. 429 euro). Według aktualnego kursu średniego NBP będzie to 38,7 tys. zł miesięcznie netto. Razem z wypłatą podstawową mamy już niecałe 73 tys. zł na rękę co miesiąc.

Oprócz wynagrodzenia zasadniczego i diet europarlamentarzyści mogą jednak także liczyć na zwrot kosztów podróży. W przypadku biletów lotniczych i kolejowych ich rezerwacją zajmuje się PE, natomiast w razie podróży samochodem, koszty rozliczane są na podstawie tzw. kilometrówek, czyli dokumentów potwierdzających przebytą odległość. Niektórzy z kilometrówki robią dodatkowe źródło zarobku, jak np. były europoseł Ryszard Czarnecki, który deklaruje, że pieniądze już zwrócił.

Nie zakładamy oczywiście, że podobne rzeczy będzie robił Daniel Obajtek, więc zostaje mu 73 tys. zł miesięcznie. Żeby dobić do poprzednio zarabianych 111 tys. zł i utrzymać wysoki status materialny, musiałby być częściej niż 49 dni w roku w Parlamencie Europejskim, ale wymagałoby to 25 dodatkowych dni miesięcznie (po 350 euro, czyli 1512 zł każdy) na posiedzeniach komisji unijnych, czy grup politycznych lub przebywając w Brukseli, lub Strasburgu w czasie przeznaczonym na pracę w rodzimym okręgu wyborczym, nabijając w ten sposób dniówki. Właściwie musiałby się stamtąd nie ruszać.

Autor: Jacek Frączyk, dziennikarz i wydawca Business Insider Polska