Zarobki kasjerów w sklepie i nauczycieli są tak niskie, że na zakup mieszkania w Warszawie musieliby odkładać całe zarobione pieniądze przez ok. 20 lat. Alternatywą są mniejsze miasta, gdzie ten czas można skrócić o połowę. Z drugiej strony sędzia czy dyrektor finansowy na palcach jednej ręki policzy lata, które wystarczą mu na zakup własnego "M" za gotówkę. Sprawdziliśmy, jak wygląda to w przypadku ponad 20 popularnych zawodów.
Zakup mieszkania to dla większości osób najważniejsza ekonomiczna decyzja życiowa i prawdopodobnie największy wydatek. Szczególnie że ceny na rynku nieruchomości od wielu lat niemal stale rosną. Jeszcze kilka lat temu media rozpisywały się o tym, że średnia cena metra kwadratowego w Warszawie pierwszy raz osiągnęła pięciocyfrowy poziom. Teraz stawki powyżej 10 tys. zł są już normą w wielu dużych miastach, choć jeszcze można znaleźć miejsca, gdzie z drugiej ręki można kupić własne "M" za 7-8 tys. zł za m kw.
Zobacz także: Tyle musisz zarabiać, by w swoim mieście uchodzić za bogatego [RANKING]
Czytaj także w BUSINESS INSIDER
Za średnią krajową sprzed kilku lat teraz trudno byłoby marzyć o zakupie większego mieszkania w mieście wojewódzkim. Na szczęście i tu obserwujemy stały wzrost. Wynagrodzenia rosną w tempie kilkunastu procent rocznie. Dotyczy to zarówno najniższej krajowej, jak i pensji w dużych firmach, choć oczywiście wypłaty w najlepiej płatnych zawodach są wielokrotnie większe niż w tych najmniej opłacanych.
W dyskusjach na temat rynku mieszkań często pada stwierdzenie, że własne "M" stało się dobrem luksusowym, na którego większość osób po prostu nie stać. Jednocześnie statystyki pokazują, że jest spore grono osób, które kupują mieszkania za gotówkę i są one dla nich formą lokaty kapitału lub inwestycją.
W Business Insiderze sprawdziliśmy, jak to wygląda z perspektywy ponad 20 popularnych zawodów. Porównaliśmy medianę wynagrodzeń (wartość środkowa, dla której połowa pracowników zarabia mniej, a druga połowa więcej; zazwyczaj to wartość niższa niż średnia) z aktualnymi cenami mieszkań w Polsce.
Wykorzystaliśmy w tym celu dane serwisu wynagrodzenia.pl i jego Ogólnopolskie Badanie Wynagrodzeń (OBW), które obejmuje deklarowane stawki dla ponad 2 mln pracowników (zaktualizowane w styczniu 2024 r.). Zestawiliśmy je ze średnimi cenami mieszkań z rynku wtórnego z 15 dużych miast, które widnieją w ogłoszeniach zbieranych w serwisach Grupy Morizon-Gratka.
Zarobki i ceny mieszkań. Jak długo trzeba oszczędzać?
Jak pokazuje powyższa mapa, w maju 2024 r. średnie stawki za metr kwadratowy mieszkania były mocno zróżnicowane. W Kielcach były na poziomie 7321 zł, a w przypadku Warszawy sięgały niemal 18000 zł. Oba te skrajne przykłady omawiamy bardziej szczegółowo w dalszej części.
Wcześniej jednak spójrzmy z szerszej perspektywy na wskazane 15 miast. Średnia dla nich wszystkich to 11119 zł za m kw. Przyjmując, że przeciętne mieszkanie kupowane przez Polaków ma powierzchnię ok. 50 m kw., wychodzi na to, że koszt jego zakupu to ok. 556 tys. zł.
Żeby uzbierać takie pieniądze, typowy Kowalski z przeciętnym wynagrodzeniem w maju 2024 r., które wyniosło niemal dokładnie 8 tys. zł brutto, czyli ok. 5780 zł netto, musiałby odkładać całą pensję przez ok. 96 miesięcy, a to oznacza 8 lat oszczędzania. Podobne obliczenia przeprowadziliśmy w przypadku zarobków (median) ponad 20 zawodów. Wyniki przedstawia poniższa tabela.
Okazuje się, że najgorzej opłacani pracownicy, wśród których można wymienić np. obsługę sprzątającą, kasjerów w sklepach spożywczych czy kelnerów, na zakup 50-metrowego mieszkania za średnią stawkę w skali kraju musieliby oszczędzać ponad 14 lat.
W podobnej sytuacji finansowej są nauczyciele, fryzjerzy, pracownicy call-center, dziennikarze czy prości budowlańcy, dla których taki okres oczekiwania to 11-12 lat. Niewiele lepiej mają pielęgniarki, strażacy czy księgowe, dla których szacunki mówią o dekadzie oszczędzania na własne "M".
Gdy wejdziemy już na poziomy obecnej średniej krajowej i wyżej, to ten czas oczekiwania zmniejsza się do 6-8 lat. Z taką sytuacją mamy do czynienia w przypadku np. górników, prawników, programistów czy chirurgów.
Górnicy z większym stażem, uznani prawnicy i chirurdzy czy specjaliści od programowania, którzy zarabiają powyżej średniej w swojej branży, będą mogli sobie pozwolić na znacznie szybsze odłożenie pieniędzy i zakup mieszkania za gotówkę, czysto inwestycyjnie. Na to pozwalają zarobki przekraczające 10 tys. zł na rękę.
Blisko wspomnianej granicy jest mediana płac pilotów, którzy średnio po 5 latach oszczędzania mogliby nabyć 50-metrowe mieszkanie. W przypadku sędziego, który może liczyć miesięcznie na 12 tys. zł, ten czas skraca się do 4 lat, a u dyrektora finansowego z pensją na poziomie 15 tys. zł — do 3 lat.
Ile trzeba odkładać na mieszkanie w Warszawie i Kielcach?
Omówiliśmy szczegółowo minimalny czas, jaki byłby potrzebny na uzbieranie pieniędzy na zakup mieszkania według średniej stawki z 15 czołowych miast. Znacznie większą cierpliwością musieliby się wykazać chętni na zakup mieszkania w Warszawie.
Nauczyciel z medianą wynagrodzenia w stolicy potrzebowałby odłożyć na 50-metrowe mieszkanie ok. 230 aktualnych pensji. Daje to 19 lat zbierania. Jeśli jednak celem będzie własne "M" w Kielcach, to ten czas skraca się do 8 lat.
Miasta pokroju Kielc, gdzie średniej wielkości mieszkanie kosztuje do 400 tys. zł, nawet w przypadku najgorzej opłacanych zawodów dają szansę na zebranie pieniędzy na mieszkanie w ciągu 10 lat. Z kolei dla strażaka potrzeba ok. 6,5 roku i to podobne wyzwanie, jak uzbieranie pieniędzy przez sędziego na mieszkanie w stolicy.
Szczegółowe wyliczenia w poniższej tabeli.
Autor: Damian Słomski, dziennikarz Business Insider Polska