Według Harry'ego Denta Stany Zjednoczone czeka w przyszłym roku potężny krach giełdowy. Ten wyjątkowo niedźwiedzio nastawiony ekonomista zwrócił uwagę na sygnały, że szczyt osiąga bańka cenowa na rynku aktywów. Ostrzegł, że to może doprowadzić USA do kryzysu.
Według ekonomisty Harry'ego Denta rynek akcji może czekać gwałtowna korekta, która doprowadzi do krachu jeszcze gorszego niż ten, który inwestorzy obserwowali podczas globalnego kryzysu finansowego z 2008 r.
Zobacz także: Tak lokują pieniądze najbogatsi. Potrzebna cierpliwość i chłodna głowa [PORADNIK]
Czytaj także w BUSINESS INSIDER
Absolwent Harvard Business School, który od lat przewiduje poważny krach i związany z nim kryzys gospodarczy, ponownie ostrzega przed kondycją rynku. Dent twierdzi, że z powodu zbyt luźnej polityki monetarnej i fiskalnej, która przez ostatnią dekadę zawyżała ceny aktywów, akcje zachowują się, jakby znajdowały się w "bańce wszystkich baniek".
Kiedy ta bańka w końcu pęknie Dent szacuje, że S&P 500 może stracić nawet 86 proc. wartości, a Nasdaq Composite nawet 92 proc. Akcje takich gigantów jak producent chipów Nvidia mogą spaść nawet o 98 proc., co oznacza wielomiliardowy krach rynkowy.
"To musi eksplodować. Widać tu oznaki szczytu" — powiedział Dent w wywiadzie dla Fox Business Network, zaznaczając, że akcje obecnie "ledwo" osiągają szczyty.
"Musimy zobaczyć krach o ok. 40 proc., aby powiedzieć, że bańka w końcu zaczęła pękać. A kiedy to już się stanie, myślę, że trudno będzie to zatrzymać" — ostrzegł.
Dent oszacował, że bańka formowała się przez ostatnie 14 lat, znacznie dłużej niż większość baniek w historii, które zwykle trwają pięć lub sześć lat przed pęknięciem.
Dzieje się tak m.in. dlatego, że od czasu spowolnienia w 2008 r. rynki były zalewane bodźcami stymulacyjnymi. Od czasu kryzysu finansowego rynki skorzystały z bodźców stymulacyjnych o wartości ok. 27 bln dol. w oparciu o skumulowane deficyty budżetowe i ilość gotówki wydrukowanej od tego czasu.
W międzyczasie przez większość ostatniej dekady stopy procentowe utrzymywały się na bardzo niskim poziomie, co przyczyniło się do wzrostu cen aktywów.
Zobacz także: Tyle musisz zarabiać, by w swoim mieście uchodzić za bogatego [RANKING]
"To tak naprawdę druga wersja bańki technologicznej" — dodał, odnosząc się do bańki dot-com z 2000 r.
Dent przewiduje, że inwestorzy będą mogli zaobserwować spadki na początku lub w połowie przyszłego roku, ze względu na szybkie zacieśnianie polityki pieniężnej przez Fed, mające na celu kontrolowanie inflacji.
Wysokie stopy procentowe są niekorzystne dla akcji i mogą doprowadzić gospodarkę do spowolnienia poprzez zaostrzenie warunków finansowych.
"Po bańkach nie następują recesje. Po nich następują załamania" — powiedział Dent. "Mogę powiedzieć, że nie było ani jednej bańki, a ta jest znacznie większa i dłuższa, ani jednej dużej bańki w historii, która nie skończyłaby się źle, kropka" — stwierdził.
Na Wall Street opinia Denta jest odosobniona, a coraz więcej inwestorów zaczyna dostrzegać perspektywę miękkiego lądowania. Gospodarka stoi stabilnie, ponieważ PKB nadal wykazuje wolniejszy, ale wciąż dodatni wzrost gospodarczy. Stany Zjednoczone tworzą nowe miejsca pracy w stałym tempie, a najnowszy raport o zatrudnieniu znacznie przewyższył oczekiwania.