Kup subskrypcję
Zaloguj się

Bolt szykuje się na rewolucję elektryfikacji. 30-letni założyciel zdradza nam sekrety swojego sukcesu

Bolt działa w ponad 45 krajach na całym świecie. W swoim szczycie start-up był wart prawie 7,5 mld euro. Markus Villig, 30-letni prezes i założyciel firmy, mówi, że za jej sukcesem stoi specyficzne podejście. Bolt skupia się na technologii i stara się odpowiadać na oczekiwania klientów. W ostatnim czasie w Polsce wprowadził flotę elektrycznych samochodów. Założyciel Bolta mówi też, że w osiągnięciu sukcesu istotne było estońskie środowisko start-upowe.

Markus Villig prezes i założyciel Bolta
Markus Villig prezes i założyciel Bolta | Foto: Bolt

Paweł Bednarz, dziennikarz Business Insider Polska: Co zmieniło się w Bolcie od czasu naszej ostatniej rozmowy w 2021 r.? Nadal jesteście start-upem?

Markus Villig, prezes i założyciel Bolt: Myślę, że bycie start-upem to kwestia mentalności i kultury firmy, a nie jej wielkości. Widziałem firmy liczące 20 pracowników, które były powolne i przepełnione biurokracją. Z drugiej strony spotykam przedsiębiorstwa zatrudniające tysiące osób, a które działają sprawnie jak start-upy. Dlatego uważam, że w sercu nadal jesteśmy start-upem.

Co zatem konkretnie zmieniło się w firmie?

Bardzo wiele się zmieniło. Po pierwsze wszystkie nasze linie biznesowe zanotowały znaczące wzrosty. Rozszerzyliśmy też swoją działalność i dziś jesteśmy obecni już w ponad 45 krajach. Wprowadziliśmy także na rynek nowe usługi, takie jak dostawa produktów spożywczych, a także carsharing. Oczywiście zmienił się również nasz zespół, bo obecność w nowych krajach wymagała jego rozbudowy.

Co daje twojej firmie kultura start-upowa?

To zależy od tego, jak zdefiniujemy kulturę. Dla mnie, kiedy myślimy o start-upach, to przede wszystkim oznacza bycie skupionym na klientach. Czy naprawdę myślisz o swoich klientach? Czy myślisz o rozwiązywaniu ich problemów, czy o czymś innym: może wewnętrznej polityce, biurokracji i innych problemach, które często pojawiają się w dużych firmach? Myślę, że start-upy to te firmy, które skupiają się na kliencie, działają szybko i podejmują ryzyko. To wartości, do których wszyscy powinni dążyć.

Wspomniałeś o carsharingu. W Polsce macie partnerstwo z firmą Traficar. Jakie korzyści planujecie uzyskać z tego partnerstwa?

Działanie to ma dwa aspekty. Po pierwsze bardzo wierzymy w założenia carsharingu. Naszym celem jest stworzenie znacznie lepszej alternatywy dla posiadania prywatnego samochodu. Nasza podstawowa usługa przejazdów taksówkami rozwiązuje wiele problemów, ale nie wszystkie.

Zobacz także: Aspirujący Rentier zdradza nam swój plan na niezależność finansową. Nieruchomości to tylko 30 proc.

Dlatego na naszej platformie oferujemy również rowery elektryczne i hulajnogi, a teraz naturalnym krokiem jest wprowadzenie carsharingu, umożliwiającego wynajem samochodów, na przykład na weekend. Jest to kluczowy element wizji naszej firmy. W krajach bałtyckich posiadamy własną flotę samochodów i realizujemy operacje samodzielnie. Jako firma technologiczna chcemy jednak przede wszystkim tworzyć najlepszą platformę do łączenia klientów z różnymi rozwiązaniami mobilności. Bardzo cenimy sobie partnerstwa z innymi graczami. W Polsce mamy przyjemność współpracować z takim partnerem jak właśnie Traficar. Dzięki temu mamy już blisko 5000 dostępnych samochodów i planujemy zaoferować jeszcze więcej możliwości naszym klientom w nadchodzących latach.

Jaka jest perspektywa dla tego rynku w Polsce. Może masz jakieś przewidywania dotyczące jego wzrostu?

Tak, myślę, że to dopiero początek. Jeśli spojrzymy na statystyki, w większości krajów i miast carsharing stanowi mniej niż 1 proc. wszystkich podróży. W takim mieście jak Warszawa, gdzie pewnie jest ponad milion prywatnych samochodów, udział pojazdów współdzielonych jest niewielki. Uważamy więc, że jesteśmy dopiero na początku tej drogi, a rynek może wzrosnąć dziesięciokrotnie.

Jakie lekcje płyną z krajów bałtyckich, gdzie ta usługa działa od kilku lat?

Jest ich kilka. Po pierwsze, aby usługa stała się popularna, musi przewyższać korzyści wynikające z posiadania prywatnego samochodu. Oznacza to, że musi być niezawodna i zawsze dostępna, a także szybka i tania. To nie jest łatwe zadanie. Musieliśmy sprostać tym oczekiwaniom, budując własną flotę samochodów oraz współpracując z innymi firmami, aby mogły one dołączyć do naszej platformy. W tym celu było niezbędne pomóc im w wykorzystaniu ich własnej infrastruktury.

Teraz czas na samochody elektryczne? Pierwsze z nich pojawiły się już w Warszawie w barwach Bolt.

Absolutnie tak. Myślimy, że przyszłość jest elektryczna. Pojazdy elektryczne są lepsze nie tylko dla środowiska, ale również dla użytkowników. Ich cykl użytkowania jest tańszy, są szybsze, wygodniejsze i cichsze. W naszej perspektywie jest to część wielkiej rewolucji, która nastąpi w ciągu następnej dekady. Nie jestem w stanie odpowiedzieć teraz, czy przyszłość będzie należeć do samochodów elektrycznych, czy autonomicznych, ale już dziś wiemy, że takie pojazdy są dla nas bardzo ważne. Obserwujemy rozwój technologii w tym zakresie.

Dlaczego Tesla?

Jeśli zastanowimy się, co jako firma chcemy osiągnąć, coraz bardziej zależy nam na zaspokajaniu potrzeb różnych grup odbiorców. Zaczynaliśmy od niewielkiej liczby samochodów elektrycznych i luksusowych na naszej platformie. Dzisiaj postanowiliśmy wprowadzić samochody klasy premium, aby obsługiwać bardziej wymagających klientów. Segment klientów biznesowych jest dużym obszarem, na którym chcemy się bardziej skupić.

Zobacz także: Przyłapałem pracownika na podwójnym etacie. Oto dlaczego go zwolniłem

Jesteśmy najpopularniejszą i największą aplikacją do przewozu pasażerów w Polsce. Teraz chcemy osiągnąć to samo w kategorii biznesowej. Drugim istotnym elementem jest zrównoważony rozwój. Obserwujemy, że nawet branża handlu detalicznego przechodzi na samochody elektryczne. Nie mamy jednak żadnych konkretnych preferencji co do marki pojazdów.

W jaki sposób zamierzacie rozwiązać problem ładowania?

Problem ładowania samochodów różni się w zależności od rynku. W niektórych miejscach jest to problem, w innych niekoniecznie. W Polsce widzimy, że coraz więcej firm zaczyna inwestować w rozwój infrastruktury do ładowania. Tak naprawdę nie martwię się o to, że ładowanie będzie problemem.

Jak dużą flotę samochodów elektrycznych chcecie mieć?

Chcemy utrzymywać poziom co najmniej dwukrotnie wyższy od średniego poziomu rynkowego. Powiedzmy, że za kilka lat samochody elektryczne będą stanowiły 10 proc. wszystkich pojazdów w polskich garażach. To oznacza, że my będziemy dążyli do osiągnięcia 20 proc. elektrycznych aut w naszej flocie. Musimy mieć ich setki, a nawet tysiące. Oczywiście nie oznacza to, że będziemy musieli finansować wszystkie te samochody. Ogólnie rzecz biorąc, kierowcy i floty są w stanie finansować swoje własne pojazdy, ale uważamy, że w niektórych przypadkach nasza pomoc może przyspieszyć tę transformację.

Bolt chce być w pełni elektryczny?

Każdego dnia pracujemy nad zwiększeniem liczby pojazdów elektrycznych na naszej platformie. Tak naprawdę już teraz są miasta w Europie, które od 2025 r. staną się całkowicie elektryczne. Na przykład w Oslo i kilku innych miejscach regulacje nałożą na kierowców taksówek wymóg, aby samochody były w pełni elektryczne.

Jakie trendy w tym zakresie widzisz w Europie Zachodniej?

Myślę, że kraje coraz więcej inwestują w elektryfikację. Pojawiają się także różne formy odwodzenia od pojazdów spalinowych, takie jak opodatkowanie i opłaty, które mogą utrudniać prowadzenie działalności, jeśli nie korzysta się z samochodów elektrycznych. To jest ta mniej pozytywna strona transformacji. Jednak istnieje również wiele zachęt. Państwa inwestują znacznie więcej niż wcześniej w rozwój infrastruktury ładowania. Duże środki przeznaczane są na różnego rodzaju dotacje, co sprawia, że zakup samochodu elektrycznego staje się tańszy.

No to porozmawiajmy o biznesie. To będzie dobry rok dla Bolta?

Oczywiście. Każdy rok jest dla nas rekordowy. Kiedy myślimy o 2023 r., był to bez wątpienia nasz najlepszy rok. A teraz to 2024 r. będzie naszym najlepszym rokiem.

Jak firma radziła sobie w trudnym otoczeniu gospodarczym?

Przez ostatnie 10 lat koncentrowaliśmy się na staniu się najbardziej wydajnym operatorem w branży mobilności na świecie. Po dekadzie nadal osiągamy ten cel. Dzięki temu nigdy nie musieliśmy nikogo zwalniać. W czasie pandemii COVID-19 nasi konkurenci redukowali zatrudnienie o 30-50 proc., ale my tego nie zrobiliśmy. Nawet dzisiaj kontynuujemy rekrutację i nasz zespół wciąż rośnie, mimo trudnych czasów, ponieważ działamy bardzo efektywnie. Jednym z elementów naszej przewagi jest technologia. Dużo inwestujemy w automatyzację i prowadzenie wydajnych operacji. Drugim elementem jest kultura organizacyjna. Przyciągamy ludzi o podobnym do nas sposobie myślenia.

Więc wspomniałeś o sposobie myślenia. Jaki rodzaj myślenia ludzie powinni mieć, żeby pracować z tobą?

Jest jedna ważna cecha: nasi pracownicy muszą być niezwykle analityczni. Kolejną istotną cechą jest efektywność. Chętnie inwestujemy w różne obszary, ale musi to być poparte solidną logiką i gwarantować zwrot z inwestycji. Nie podejmujemy działań tylko dlatego, że są interesujące. Każde działanie musi dostarczać wartości klientowi.

Kiedy wejście na giełdę? Ten temat przewija się od dłuższego czasu.

Pracujemy nad tym. Staliśmy się jedną z największych europejskich firm technologicznych. W przyszłości planujemy stać się spółką publiczną, aby umożliwić ludziom udział w naszym sukcesie. Pracujemy nad tym, ale nie mamy jeszcze ustalonej dokładnej daty.

Porozmawiajmy o Estonii. Co takiego specjalnego jest w twoim kraju, że macie tyle globalnych start-upów?

To interesujące pytanie, ponieważ nikt naprawdę nie zna odpowiedzi. Istnieje jednak kilka teorii na ten temat. Po pierwsze mieliśmy bardzo dobre uniwersytety, które od lat 90. koncentrowały się na informatyce. Dzięki temu powstała duża grupa wykształconych informatyków i inżynierów oprogramowania, co stanowiło solidny fundament. Po drugie nasz rząd jako pierwszy na świecie tak naprawdę skupił się na internecie. Byliśmy pierwszym krajem, który wprowadził rządowe usługi online i umożliwił głosowanie przez internet już w 2004 r. Cyfryzacja wszystkiego stała się priorytetem, co wpłynęło również na sektor prywatny. Ludzie zauważyli, że skoro rząd działa online, to inne dziedziny również mogą funkcjonować w sieci. Trzecim elementem był sukces firmy Skype, która miała swoje centrum R&D w Estonii. To był największy sukces tego typu w Europie, z setkami milionów klientów. W rezultacie setki osób zdobyły cenne doświadczenie i pewność siebie, aby tworzyć własne projekty w internecie. Oczywiście przyniosło to również ogromne zyski, co napędziło kolejną falę innowacyjnych firm.

Jak wygląda ta współpraca między rządem a firmami? Wydaje się, że jest to ważny element.

Myślę, że rząd Estonii znalazł odpowiedni balans. Wie, że musi wspierać rozwój firm, szczególnie poprzez tworzenie odpowiedniego środowiska. W sferze edukacji i informatyki Estonia zajmuje czołowe miejsce na świecie. Staramy się minimalizować biurokrację. Działalność gospodarczą można założyć w zaledwie dwie minuty, a sprawozdawczość jest bardzo uproszczona, dzięki czemu urząd skarbowy wykonuje wiele czynności za przedsiębiorcę. Ja miałem 19 lat, gdy założyłem własną firmę. Rząd rozumie, że przedsiębiorca musi skupić się na budowaniu biznesu, a nie na zmaganiach z biurokracją. Uważam, że to właściwe podejście.

Jeśli miałbyś zaczynać od nowa, to w którym kraju UE mógłbyś odnieść podobny sukces? Czy jest on możliwy tylko w Estonii?

Myślę, że można zbudować fantastyczną firmę w dowolnym miejscu. Estonia ma swoje zalety, ale nie jest jedynym miejscem do takich działań. Jestem wielkim fanem Europy Centralnej i Wschodniej, gdzie widzę niesamowite możliwości. Im dłużej się rozglądam, tym bardziej dostrzegam potencjał w krajach takich jak Polska, Rumunia, Bułgaria i Chorwacja.

Co dziś zrobiłbyś inaczej?

Jest wiele, wiele rzeczy. Myślę, że przede wszystkim od samego początku mogliśmy się bardziej skoncentrować na kulturze firmy.

Europa to niejedyny fokus. Jak wygląda wasz biznes w Azji i Afryce?

Bolt jest zdecydowanie największą platformą mobilności online w Afryce, z prawie 100 mln klientów. Działamy w ośmiu krajach i planujemy rozszerzyć naszą działalność o kilka kolejnych państw w tym roku. Większość ludzi nie zdaje sobie sprawy, że można używać tej samej aplikacji w Kenii, Nigerii i innych krajach, co w Europie. Co więcej, aplikacja jest tam nawet bardziej popularna niż tutaj. Powód jest prosty: w Afryce jest mniej samochodów i słabiej rozwinięty transport publiczny, więc dla milionów ludzi Bolt jest codziennym środkiem transportu do pracy czy szkoły.

Tamtejszy rynek będzie rósł?

Myślę, że tak. Populacja Afryki obecnie liczy około 1,2 mld osób, a prognozy sugerują, że w ciągu następnych 30 lat może podwoić się do ponad 2 mld. Jednym z sukcesów w Afryce są małe pojazdy, takie jak dwukołowce, motocykle i tuk-tuki. W niektórych europejskich miastach istnieje ogromny potencjał dla tych samych rozwiązań, ponieważ nie zawsze potrzebujemy dużego samochodu. Wierzę, że w przyszłości wiele miejsc będzie korzystać z pojazdów o mniejszych rozmiarach, bardziej przyjaznych dla środowiska i zmniejszających natężenie ruchu ulicznego.

Jak wygląda specyfika tamtejszego środowiska biznesowego?

Jest znacznie trudniejsze, niż mogą sobie wyobrażać Europejczycy. Dostęp do energii elektrycznej stanowi tam duży problem. W RPA i Nigerii musimy mieć na stałe zamontowany generator prądu w naszych biurach, aby zapewnić ciągłość pracy. Kolejnym wyzwaniem jest łączność internetowa. Kilka tygodni temu w Ghanie przez 24 godziny władze walczyły z awarią, a operatorzy telekomunikacyjni nie mogli zapewnić dostępu do internetu, co skutkowało niedostępnością naszych usług. To naprawdę zaskakujące problemy, na które trzeba być przygotowanym, prowadząc tam biznes.

Jeśli przenieślibyśmy się do 2030 r., jakie nagłówki chciałbyś zobaczyć w gazetach na temat Bolt?

Mam nadzieję, że będziemy dziesięć razy więksi niż dzisiaj. Oczekiwałbym, że nie będziemy kojarzeni jedynie jako firma przewozowa, ale raczej jako dostawca mobilności i rozwiązań. Chcemy również ściślej współpracować z sektorem transportu publicznego, dostarczając rozwiązania transportowe dla milionów ludzi.