Gauff nie wytrzyma�a po meczu ze �wi�tek. Ostro. "To absurdalne"

Coco Gauff krzycza�a do s�dzi, �e jest pewna na tysi�c procent, �e ta j� krzywdzi. I p�aka�a. Po przegranym 2:6, 4:6 p�finale Roland Garros z Ig� �wi�tek Amerykanka wyja�ni�a, jak z jej perspektywy wygl�da�a kontrowersyjna sytuacja z drugiego seta.

Było 2:1 w drugim secie dla Coco, Iga serwowała i przegrywała 0:15. Sędzia liniowy wywołał aut, ale sędzia główna tę decyzję unieważniła i przyznała Idze punkt za asa serwisowego. Gauff nie mogła się z tym pogodzić. Twierdziła, że komenda liniowego jej przeszkodziła. Po kłótni z sędzią główną przez moment nie śpieszyła się z powrotem do gry. Stanęła poza kortem i płakała.

Zobacz wideo Courtney Cox zagrała w tenisa z Igą Świątek

- To był dla ciebie dość frustrujący moment. Czy możesz go z nami po prostu omówić? Powiedzieć, co się wtedy działo w twojej głowie? - zapytał Gauff jeden z dziennikarzy na konferencji prasowej.

- To było po prostu przytłaczające. Gdy grasz przeciwko niej, każdy punkt ma znaczenie. Przeciwko każdemu ma znaczenie, ale szczególnie przeciwko niej. Zazwyczaj nie denerwuję się zbytnio decyzjami, ale tu wszystko się skumulowało w jednym momencie - próbowała tłumaczyć Gauff.

Gauff ostro: "To absurdalne"

Na konferencji 20-letna tenisistka była już o wiele spokojniejsza. W trakcie meczu zareagowała bardzo emocjonalnie - do sędzi krzyczała, że jest na "tysiąc procent" pewna, że wywołanie autu jej przeszkodziło. Z przyznaniem punktu Idze nie mogła się pogodzić do tego stopnia, że się rozpłakała.

Na pytanie, czy w tenisie powinny obowiązywać powtórki, na podstawie których sędzia lub ktoś inny mógłby oceniać sporne sytuacje, Gauff odpowiedziała: "Na sto procent. Myślę, że tenis to jedyny sport, gdzie nie tylko nie mamy systemu VAR, ale gdzie mnóstwo razy decyzje podejmuje jedna osoba. W innych sportach zwykle decyzje podejmuje wielu sędziów - mówiła Coco, skarżąc się na brak systemu Hawkeye na Roland Garros.

Inne turnieje wielkoszlemowe go stosują. W paryskim wszystko oceniane jest na podstawie śladów, jakie piłki zostawiają na mączce. - Uważam, że jest to absurdalne. Nie mówię tak dlatego, że coś takiego mi się przytrafiło. Szkoda, że jako gracz wracasz do gry, wiedząc, że miałeś rację, ale to ci nic nie daje. Możesz wezwać sędziego, ale oni niewiele mogą zrobić. Jako sport musimy ewoluować, mamy technologię, która wszystko pokazuje w telewizji, więc nie rozumiem, dlaczego gracz tego nie widzi - komentowała Gauff.

Na koniec dodajmy, że tego gema mimo nerwów Gauff wygrała. Ale od stanu 6:2, 1:3 patrząc z perspektywy Igi, Amerykanka przegrała cztery gemy z rzędu i już nie zatrzymała rozpędzonej faworytki.

W sobotnim finale (godzina 15) Świątek zmierzy się z Włoszką Jasmine Paolini (15. miejsce w rankingu WTA), która w drugim półfinale pokonała Rosjankę Mirrę Andriejewą (38 WTA) 6:3, 6:1.

Wi�cej o: