Zapytali�my o to Hurkacza, a on wezwa� pomoc. "Cz�owiek si� wypompuje"

- Rozci�ga�em si�, jad�em. Ale nie za du�e porcje - m�wi� Hubert Hurkacz, opowiadaj�c nie tyle o meczu z Brandonem Nakashim�, ile o okoliczno�ciach, w jakich ten pojedynek drugiej rundy Roland Garros si� toczy�. Sport.pl zapyta�o najlepszego polskiego tenisist� czy kiedykolwiek gra� mecz rozci�gni�ty a� na 30 godzin. Hurkacz nie umia� odpowiedzie�.

Hubert Hurkacz zaczął swój mecz drugiej rundy Roland Garros w środę o godzinie 11.00, a skończył dopiero w czwartek o 17.10. Polak, ósmy tenisista światowego rankingu ATP, pokonał 6:7, 6:1, 6:3, 7:6 notowanego na 84. miejscu Brandona Nakashimę z USA.

Zobacz wideo Zaskakujące pytanie do Igi Świątek

Błyskawicznie po meczu Hurkacz zjawił się na konferencji prasowej i rozmawiał z grupą polskich dziennikarzy. Jeszcze zanim przeszliśmy do pytań, żartowaliśmy, że Hubert tak bardzo chce zakończyć wszystko, co wiąże się z meczem z Nakashimą, że na później odłożył nawet kąpiel i posiłek.

Tak Hurkacz wytrzymał ten maraton

Zainteresowani byliśmy przede wszystkim, jak Hurkacz zarządzał czasem między wznowieniami meczu. W środę on i Nakashima rozegrali tylko większą część pierwszego seta (do stanu 5:6), natomiast w czwartek mieli dwie przerwy - trwającą prawie godzinę przy stanie 6:7, 6:1, 1:1 i następnie trwającą prawie trzy godziny przy wyniku 6:7, 6:1, 6:3, 5:5.

- W trakcie czasu wolnego najpierw zawsze się rozciągałem, późnej coś małego jadłem. Może nie w tej przerwie dzisiaj, gdy zostaliśmy przy korcie, ale w każdej innej coś jadłem. Mecze były przesuwane o pół godziny, godzinę, w jakimś stopniu nie było wiadomo, kiedy znowu się zacznie granie, a dobrze jest nie jest jeść tuż przed samym spotkaniem, więc porcje nie były dość duże - opowiadał Hurkacz.

Na pytanie Sport.pl czy jakikolwiek mecz w jego karierze rozciągnął się aż na 30 godzin Hurkacz nie umiał do końca odpowiedzieć. - A to pytanie do statystyków - stwierdził w pierwszej chwili, próbując wezwać na pomoc tych, którzy lubują się w liczbach. - Były mecze, na które wracałem kolejnego dnia. Z Miedwiediewem i Djokovoviciem na Wimbledonie. Ale ten mecz mógł być najdłuższy, bo tamtych nie zaczynałem rano, nie o godzinie 11 - dodał po chwili.

To prawda - z Miedwiediem w ćwierćfinale Wimbledonu w 2021 roku i z Djokoviciem w czwartej rundzie tego turnieju w 2023 roku Hurkacz zaczynał mecze jednego dnia, a kończył następnego, ale to, co teraz w Paryżu przeżył przy okazji pojedynku z Nakashimą, przebija tamte maratony.

- Już kilka razy zdarzyło się, że moje mecze były przerywane i musiałem czekać. Ważne, żeby się wtedy zrelaksować, bo gdyby się było cały czas skupionym na meczu, to po prostu energetycznie człowiek się wypompuje i jak wyjdzie na kort, to już nie będzie miał energii - podsumował Hurkacz.

"Bardzo agresywny". Hurkacz charakteryzuje kolejnego rywala. I na pewno się go nie boi

Teraz, w piątek lub w sobotę, Hurkacz zmierzy się w trzeciej rundzie z Kanadyjczykiem Denisem Shapovalovem (118 ATP), który pokonał Francesa Tiafoe (26 ATP).

- Denis to bardzo agresywny zawodnik. Lubi przejmować inicjatywę, ma niesamowite uderzenia. Czasami może popełniać trochę błędów, ale jest niezwykle dynamiczny i jeżeli da mu się prowadzić grę, to wykorzystuje swoje szanse - tak Hurkacz scharakteryzował rywala.

Dobra wiadomość jest taka, że Polak ma z Kanadyjczykiem bardzo dobry bilans - wygrał z nim cztery z pięciu mecz�w.

Wi�cej o: