Miniony sezon nie był udany dla Norwegów. Najwyżej sklasyfikowano Johanna Andre Forfanga - zajął dopiero siódmą lokatę w Pucharze Świata ze stratą aż 1282 punktów do zwycięzcy Stefana Krafta. I to właśnie on był jednym z zawodników, który ujawnił konflikt, jaki zaistniał w tamtejszej kadrze. Skoczkowie opowiedzieli się przeciwko Alexandrowi Stoecklowi. Wysłali nawet specjalny list do rodzimej federacji i domagali się jego zwolnienia. Ostatecznie Austriak pozostał na stanowisku do końca sezonu, ale nie pojawiał się na skoczni. Wydaje się, że po 13 latach odejdzie z Norweskiego Związku Narciarskiego, choć rozstanie najprawdopodobniej nie przebiegnie w dobrej atmosferze.
Jak donosi portal vg.no, Stoeckl złożył pozew sądowy przeciwko federacji, w której wciąż pozostaje zatrudniony. Ma on pretensje do norweskich działaczy, że odsunęli go od pracy, mimo że oficjalnie jest trenerem skoczków i otrzymuje wynagrodzenie.
Jak na razie szkoleniowiec odmówił komentarza w sprawie i nie potwierdził doniesień mediów. Podobnie postąpiła federacja. - Tak jak w przeszłości, tak i teraz nie chcemy komentować sprawy - podkreślił sekretarz generalny Norweskiego Związku Narciarskiego Arne Baumann.
Wydaje się niemal pewne, że Stoeckl nie będzie prowadził kadry w kolejnych sezonach, mimo że jego kontrakt obowiązuje jeszcze przez dwa lata. On sam podkreślał kilka tygodni temu, że spór z zawodnikami dużo go kosztuje.
- Ostatnie tygodnie były bardzo wymagające. Odbyło się wiele spotkań i rozmów telefonicznych. Mało spaliśmy. Jestem już po prostu tym wszystkim zmęczony. (...) Powiedziałbym, że to kryzys życiowy. Na szczęście ludzie wspierają mnie i rodzinę, abyśmy się nie załamali. Bardzo to doceniam - ujawnił Stoeckl w jednym z wywiadów.
Już teraz wiadomo, że w norweskiej federacji dojdzie do gruntownych zmian przed kolejnym sezonem. Oprócz trenera posadę straci najprawdopodobniej dyrektor skok�w Clas Brede Braathen. Media donosiły, że Stoeckl nie powinien pozostać jednak długo na bezrobociu. Ba, może znaleźć pracę w... Polskim Związku Narciarskim, choć w zupełnie nowej roli. Miałby pełnić funkcję szefa ds. skoków. O tym, czy tak się stanie, przekonamy się w kolejnych tygodniach.
Stoeckl przejął kadrę Norwegii po Mice Kojonkoskim w 2011 roku. Za jego czasów Anders Bardal zdobył Kryształową Kulę i został mistrzem świata na normalnej skoczni, a Halvor Egner Granerud triumfował m.in. w cyklu Willingen Six czy też sięgnął po dwie Kryształowe Kule.