Doda od lat uchodzi za jedną z najbardziej znanych polskich wokalistek. Dziś jej wizerunek nieco różni się od tego, który widzieliśmy przed laty. Artystka jest skupiona na realizowaniu koncertów, program�w telewizyjnych czy monetyzowaniu swojego słynnego zapachu. Jej związek z kolei nie jest tak medialny, jak poprzednie relacje. Patrząc na przeszłość miłosną wokalistki nie można zapomnieć o batalii sądowej z Emilem Haidarem, która odżyła wskutek publikacji jednego z tabloidów. Niedawno zapadł wyrok w tej sprawie. Na łamach wspomnianej publikacji wyjaśniono, dlaczego artystka nie skończyła za kratkami.
We wspomnianym konflikcie mowa była o rzekomym zastraszaniu Emila Haidara przez grupę przestępców, w co miała być zamieszana nie tylko Doda, ale i jej ówczesny partner Emil Stępień, z którym jest już po rozwodzie. Takim sposobem podobno próbowano wymusić na Haidarze wycofanie oskarżeń przeciwko dawnej ukochanej i co więcej - rzekomo żądano, aby ten wypłacił jej mln zł. Sprawa toczyła się w sądzie przez sześć lat, a swój finał miała dopiero 5 marca 2024 roku. Doda nie trafiła do więzienia ze względu na swoje artystyczne dokonania, co przytoczył "Fakt", podając uzasadnienie z 24 marca 2024 roku. "Sąd nie skazał Dody na bezwzględną odsiadkę, bo stwierdził m.in., że jest znaną piosenkarką, która w istotny sposób przyczynia się do rozwoju kultury muzycznej" - czytamy w tabloidzie. Niemniej jednak sąd stwierdził, że ranga przewinień artystki jest wysoka. Dawne zdjęcia wokalistki i Haidara znajdziecie w naszej galerii.
Emil Haidar i jego reakcja na wyrok. "Rozważamy apelację"
W publikacji tabloidu nie zabrakło również komentarza byłego partnera Dody. "Fakt" rozmawiał bowiem z przedstawicielem Emila Haidara. - Wyrok przyjmujemy z satysfakcją. W naszej ocenie kara jest dla zleceniodawców trochę łagodna, więc rozważamy apelację - przekazał swego czasu adwokat Haidara Jerzy Jurek. Ciekawe, jak sprawa dalej się potoczy.
Doda podczas eventu KAPiF.pl