Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Publicystyka

Publicystyka 16 stycznia 2017, 16:11

autor: Kamil Zwijacz

Krytycznie: Guardians of Ember – nuda i mikropłatności. Steamowy Poszukiwacz Skarbów. Część II

Spis treści

Krytycznie: Guardians of Ember – nuda i mikropłatności

Guardians of Ember w skrócie:
  1. Gatunek: RPG
  2. Producent: Runewaker
  3. Cena: 18,99 euro – ok. 83 zł

Poprzednim razem wyszliśmy z założenia, że na Steamie znajduje się tyle „crapów”, iż wystarczy, że wymienimy tylko ciekawe produkcje. Tym razem postanowiliśmy jednak zmienić nieco formułę i do zestawienia dołączamy jedną pozycję, której należy unikać. Dlaczego nie odradzamy od razu setek innych dzieł? Otóż większość słabych gier już na pierwszy rzut oka wygląda jak... słaba gra. W przypadku Guardians of Ember sprawa ma się nieco inaczej, gdyż tytuł wydaje się całkiem fajny i może zachęcić do wyłożenia niemałej, zwłaszcza jak na „indyka”, kwoty. Dlatego też od teraz będziemy wyłapywać tego typu pułapki i spuszczać je wraz z resztą g... hmm... znaczy – będziemy Was przed nimi ostrzegać.

Guardians of Ember to w założeniach bardzo interesujący projekt, będący czymś w rodzaju MMORPG przemieszanego z hack’and’slashem w stylu Diablo. W teorii wszystko jest na swoim miejscu – pięć ras, pięć klas postaci, setki umiejętności, możliwość ustawienia dodatkowej profesji po przekroczeniu piętnastego poziomu doświadczenia, system craftingu, a nawet dekorowanie swojej chatki. Super, szkoda tylko, że w praktyce jest nuuuudnooooo.

Stanowiący podstawę w hack’and’slashach system walki nie działa zbyt dobrze – jest powolny, toteż potyczki nie sprawiają żadnej większej satysfakcji. Gdyby chociaż przeciwnicy zachowywali się jak należy, ale gdzie tam, stoi jeden z drugim jak cielę, czeka, aż gracz wykona ruch, a później zero zaskoczenia, nadal stoją w bezruchu, czymś tam rzucą czy uderzą, a my powtarzamy w kółko te same ataki. System rozwoju też nie oferuje zbyt wiele frajdy – podobnie jak walka jest ślamazarny i ciężko mówić o dobrze zbalansowanych umiejętnościach.

Podsumowując: Guardians of Ember to jedna z tych gier, na które wyłudzono kasę podczas kampanii na Indiegogo, a teraz deweloperzy starają się wysępić kolejne pieniądze, sprzedając – co tu dużo mówić – średni i mało ciekawy produkt. Pójdźmy krok dalej – w grze są już nawet mikropłatności. Jeżeli macie za dużo pieniędzy, to przekażcie je na jakąś fundację charytatywną albo chociaż wstrzymajcie się z zakupem do czasu premiery pełnej wersji, bo jak na razie pozycja ta nie jest warta swojej ceny.

Kilak słów na koniec, żeby nie było, że się czepiamy. Tak, tytuł wygląda nawet nieźle i działa całkiem sprawnie, co jak na grę z Early Access jest godne pochwały. Bądźmy jednak szczerzy, deweloperzy musieliby chyba kompletnie przebudować cały system rozgrywki, by Guardians of Ember warte było tych 8 dych, a na razie się na to nie zapowiada.

Twórca No Man’s Sky przerywa milczenie – a lepiej, żeby już nic nie mówił
Twórca No Man’s Sky przerywa milczenie – a lepiej, żeby już nic nie mówił

Powoli naprawiane No Man’s Sky zaczyna robić coraz lepsze wrażenie (a zaraz wyjdzie aktualizacja NEXT). Niestety, Sean Murray przerwał niedawno milczenie i udziela wywiadów. Znowu chce wszystko zepsuć?

Steamowy Poszukiwacz Skarbów: Część V – Valve kontratakuje
Steamowy Poszukiwacz Skarbów: Część V – Valve kontratakuje

To już piąta wyprawa naszego szambonurka po steamowe skarby – nie mniej owocna niż poprzednie. Tym razem wśród złowionych perełek mamy m.in. wyśmienitą przygodówkę dla fanów Firewatch oraz garść smakowitych strzelanek i strategii.

Steamowy Poszukiwacz Skarbów: Część IV – szalone ziemniaki i darmowe perełki
Steamowy Poszukiwacz Skarbów: Część IV – szalone ziemniaki i darmowe perełki

Awansując na kolejny poziom, nasz szambonurek jeszcze bardziej zwiększył swoją wydajność. Przed Wami 9 nowych perełek ze Steama, w tym m.in. dwie bardzo niepospolite gry logiczne, kilka miksów strategii z RPG oraz morskie bitwy w widoku FPP.