Widzia�am ci� z r�kami we krwi. Fragment ksi��ki „�ma"
Data: 2023-03-17 13:49:11 | artyku� sponsorowany | Ten artyku� przeczytasz w 7 min.Komisarz Kruk musi rozwik�a� p�tl� k�amstw i sekret�w, by rozwi�za� spraw� zaginionego nastolatka.
Trwaj� poszukiwania zaginionego ucznia liceum. Wygl�da na to, �e ch�opak uciek� z domu, ale policja sprawdza te� inne mo�liwo�ci. W spraw� przypadkiem anga�uje si� komisarz S�awomir Kruk. Ojciec zaginionego twierdzi, �e ch�opak zosta� pobity i uwi�ziony. Podaje niepokoj�ce szczeg�y zaj�cia, kt�rych nie powinien zna�. Wskazuje potencjalnych sprawc�w. Nie potrafi tylko wiarygodnie wyja�ni�, sk�d to wszystko wie.
Wydarzenia spowija mrok i komisarz nie ma pewno�ci, czy to, co zaczyna podejrzewa�, sta�o si� naprawd�, czy jest tylko wytworem jego wyobra�ni. Brn�c przez k�amstwa i tajemnice, Kruk stopniowo ods�ania sceneri� koszmaru.
Do lektury powie�ci Piotra G�rskiego��ma z cyklu z bezkompromisowym komisarzem Krukiem zaprasza�HarperCollins Polska. W ubieg�ym tygodniu na naszych �amach mogli�cie przeczyta� premierowy fragment ksi��ki �ma. Dzi� czas na kolejn� ods�on� tej historii:
Usiedli w kawiarni Costa na pierwszym pi�trze galerii i Kruk m�g� z bliska przyjrze� si� Klaudii Preise. Wygl�da�a zdecydowanie dojrzalej od osoby, kt�r� zapami�ta�, ale min�o sporo czasu, a czas tak w�a�nie dzia�a.
Kruk zam�wi� espresso i dosta� je od razu. Ona zam�wi�a kaw� z dodatkami i musia�a poczeka�. Upar�a si�, �e sama za ni� zap�aci.
– Niewiarygodne, �e si� dzi� spotykamy. Wczoraj my�la�am o tobie.
D�ugo nie mieli ze sob� kontaktu. Dawno temu poprosi�a go, by usun�� jej numer ze swojej kom�rki. Wiedzia�a, �e zna go na pami��, wi�c poprosi�a te�, by go zapomnia�. Dawno temu Kruk rzuci� monet� i los zdecydowa�.
Klaudia Preise. Ona sama i los wiedzieli lepiej od Kruka, �e powinien si� trzyma� od niej z daleka.
– Co u ciebie? – spyta�.
– Ile to ju� lat? Pi��?
– Prawie.
– Dojrza�am. Zaj�am si� aran�acj� wn�trz. Sko�czy�am z malowaniem i artystycznymi mrzonkami, �e jestem van Goghiem i zbij� maj�tek.
Dawno temu, gdy j� ostatni raz widzia�, by�a obiecuj�c� malark�, mia�a nawet w�asn� wystaw�.
– Van Gogh sprzeda� za �ycia tylko jeden obraz – rzek�.
– Szkoda, �e nie doczeka� sukcesu. Mnie zalecano, �ebym by�a cierpliwa, ale sam wiesz, �e nie jestem.
Nie nosi�a obr�czki. Z pewno�ci� zauwa�y�a, �e on te� ju� nie.
– U mnie w porz�dku – uprzedzi� pytanie.
– Czytam czasem o tobie w Internecie.
– Po co?
Pos�a�a mu u�miech przez st�. Mieszkali w tym samym mie�cie, a przez te wszystkie lata nie spotkali si� ani razu, nawet przypadkiem. Mo�e to los pilnowa� Kruka.
– A bo ja wiem?
Dosta�a kaw�, nie musia�a si� po ni� fatygowa�. Przyni�s� j� m�ody barista. Jemu te� pos�a�a sw�j u�miech. Rozdawa�a je tanio.
– Preise – powiedzia� Kruk, bo si� zamy�li�a. – Co to by�o tam, z tymi lud�mi?
– Syn moich s�siad�w zagin��. Policja uwa�a, �e to mo�e by� ucieczka z domu, ale rodzice w to nie wierz�. Siedzia�am z nimi wczoraj do p�na, by�am zdenerwowana, a rano natkn�am si� na Schulca i sam widzia�e�.
– To w�a�ciciel domu? Tam mieszkasz?
– Wynajmuj�.
Wci�� mieszka�a w Gda�sku, cho� kocha�a Sopot. Dawno temu przysi�ga�a, �e przeniesie si� do Sopotu, gdy tylko mocno stanie finansowo na nogi. Widocznie jeszcze mocno nie stan�a.
– Mam te� w�asny apartament w Sopocie – powiedzia�a, jakby czyta�a mu w my�lach. – Tam, przy… – Spojrza�a na niego szybko i powiedzia�a z wahaniem: – Nie wiem, czy chc�, �eby� wiedzia�.
�y�a na dwa mieszkania. Kruk mia� niejasne przeczucie, �e gdyby zapyta� o pow�d, odpowied� by mu si� nie spodoba�a. Dlatego zapyta� o co� innego:
– Ten Schulc, co ci powiedzia�, �e go potraktowa�a� na ostro?
– Niewa�ne.
A wi�c to te� by mu si� nie spodoba�o. Po�a�owa�, �e j� spotka�. Powinien by� pojecha� na komend� tramwajem.
– My�la�a� o mnie wczoraj w zwi�zku z zagini�ciem tego ch�opaka?
– Tak. Mia� problemy z kolegami ze szko�y. Chodzi�o o dziewczyn�, by� zakochany, rywalizowali. Gdy zagin��, Jerzy, jego ojciec, poszed� i do dziewczyny, i do tych koleg�w. B�aga� o informacje…
– I co?
– Twierdz�, �e nic nie wiedz�. Ani oni, ani dziewczyna. Ojciec im nie wierzy, jest pewny, �e skrzywdzili Filipa. Sp�dzi�am wczoraj ca�y wiecz�r u Jerzego i Wandy. Wysz�am wstrz��ni�ta, w nocy bi�am si� z my�lami. Jerzy uwa�a, �e policja nic nie robi.
– Policja nigdy nic nie robi – warkn�� Kruk. – Zawsze to samo gadanie.
– Pomo�esz im?
Zadzwoni� �y�eczk� o pust� fili�ank� po espresso.
– Zale�y ci na tym tak bardzo, �e wci�� rozmawiamy?
– Nie jeste� taki straszny.
– Kiedy� uwa�a�a�, �e jestem.
Spowa�nia�a, pog�aska�a wielki kubek stygn�cej latte, kt�rej jeszcze nie tkn�a.
– Widzia�am ci� z r�kami we krwi.
– R�ce od razu umy�em.
U�miechn�a si�, ale tym razem u�miech nie zrobi� na Kruku wra�enia.
– Wspomnienie si� zatar�o czy jak? – spyta�.
– Wspomnienia s� ci�gle �ywe.
Ruchome schody zwozi�y na pi�tro kolejnych klient�w zwabionych �wiat�ami, zapachami i kolorowym towarem za szybami sklep�w. Kruk lubi� galerie handlowe, mo�na by�o wtopi� si� w t�um, by� po�r�d ludzi, ale nie musie� z nikim rozmawia�.
– Znasz tych ch�opak�w – powiedzia�a. – To znaczy znasz ich ojc�w. Kiedy� mi o nich m�wi�e�.
Kruk czu� rozczarowanie. Nie widzieli si� tyle lat i rozmawiali o obcych ludziach.
– Nie pijesz kawy.
– Zerwa�am z kaw�, przyciemnia z�by. Kupi�am j�, �eby zap�aci� za miejsce w kawiarni. Uwa�am, �e za wszystko nale�y p�aci�, nie zostawiam za sob� d�ug�w, nawet ma�ych.
Kruk zabra� si� za jej kubek. Kawa by�a z dodatkami, piekielnie s�odka, tak jak zawsze my�la� o Preise.
– Jak si� nazywa ten zaginiony ch�opak?
– Filip Jab�o�ski. Ma siedemna�cie lat.
– A ci koledzy?
Poda�a ich nazwiska.
Kruk pi� bez po�piechu. Nazwiska brzmia�y znajomo. Kiedy� przymkn�� oko na mniejsze z�o, aby zdusi� wi�ksze, cz�sto musia� tak robi�. Ale z�o, mniejsze czy wi�ksze, zawsze wraca�o.
– Przyjrz� si� temu pod jednym warunkiem.
– Tak?
– Wypi�em twoj� kaw�, jeste�my kwita. Nie czuj, �e zaci�gasz u mnie d�ug.�
Ksi��k��ma kupicie w popularnych ksi�garniach internetowych: