Nie znalaz�am nic �wie�ego, ani jednej herbaty! Przez okna niewiele by�o wida�. Na parapetach sta�y kwiaty ogromnych rozmiar�w. Istna d�ungla. Po zawarto�ci szafek w kuchni podejrzewa�am, �e w tym domu co najmniej dwie dekady nikt nic nie robi�.
Andreas kaza� mi wezwa� pomoc przez numer alarmowy. Na stoliku w jadalni sta� aparat podobny do telefonu. Nacisn�am guziczek. Spytano mnie, co si� dzieje, i poinformowano, �e za chwil� kto� przyjedzie. Nie musia�am nawet podawa� adresu. Faktycznie pierwsza karetka przyjecha�a bardzo szybko. M�czy�ni zaj�li si� „babci�”. Ja biega�am i pr�bowa�am w��czy� dodatkowe lampy. Panowa� p�mrok. Wi�kszo�� kontakt�w i lamp nie dzia�a�a. Zjawi�a si� druga karetka. Za ni� przyjecha� samochodem osobowym lekarz. W salonie zrobi�o si� t�oczno. Gromada wielkich ch�op�w przys�ania�a i tak ju� s�abe �wiat�o padaj�ce z sufitu. Mimo sprzeciw�w Gerdy zabrano j� do szpitala. Da�am sanitariuszowi list� lek�w, kt�re bra�a seniorka. Spyta�am, do jakiego szpitala j� zabieraj�, i zosta�am sama.
W pi�tek wieczorem sanitariusze przywie�li podopieczn�. Wniesiono j� na noszach i po�o�ono do ��ka. Na szcz�cie nie zosta�am z ni� sama. We wsi mieszka�a jej dalsza rodzina. Widzia�am ich pierwszy raz. By�am szcz�liwa, �e przyszli, tym bardziej �e podopieczna w dalszym ci�gu ze mn� nie rozmawia�a. Dodali mi otuchy, zadaj�c jej pytania, kt�re mnie r�wnie� trapi�y.
Spakowa�y�my cztery wory do naszego kabrioletu i pojecha�y�my na podb�j �wiata. Na miejscu nikt si� nami nie zainteresowa�, chocia� przy stoliku siedzieli m�odzi ludzie. Podejrzewam, �e byli to wolontariusze. Wesz�y�my do budynku spyta�, czy to tu oddaje si� ubrania. Wr�ci�y�my po worki z ciuchami. Wrzuci�y�my je do przeznaczonego do tego kosza i pojecha�y�my do domu po kolejn� dostaw�. Zrobi�y�my trzy k�eczka. Podopieczna pozby�a si� odzie�y zmar�ego m�a i by�a na chwil� spokojna.
Dom opieki dziennej wezwa� jej dzieci na konsultacj�. Kr�tko po tym seniorka wr�ci�a z Tagespflege, trzymaj�c wypychanego misia. Gdy spyta�am, co to, odpowiedzia�a, �e musi si� udziela�, bo inaczej zamkn� j� w zak�adzie dla psychicznie chorych. Z dost�pnych zaj�� wybra�a wi�c mi�dzy innymi zszywanie i wypychanie misi�w. Maskotka przyda�a si� na prezent dla jej wnuka. Pewnego dnia Aleksandra wr�ci�a z przedszkola i powiedzia�a, �e w tym samym o�rodku znajduj� si� osoby, kt�re przebywaj� tam ca�� dob�. Ona r�wnie� si� na to zdecydowa�a. Optymistycznie o�wiadczy�a, �e zostanie jej udzielona fachowa pomoc. Chwilowo nie czuje si� bowiem najlepiej.
Kordula by�a jedyn� podopieczn� bez demencji, jak� si� zajmowa�am. Praca wygl�da�a u niej inaczej ni� u wcze�niejszych seniorek. Nie by�o stresu, kt�ry zazwyczaj towarzyszy opiekunce podczas pracy. Kordula planowa�a ka�dy dzie�. Wozi�am j� na terminy. Przygotowywa�am posi�ki, kt�re by�y o sta�ej porze. Podopieczna nigdy nie narzeka�a. Czasami powiedzia�a, �e co� jej smakuje.
Jedna c�rka wpada�a ju� w porze obiadowej. Wchodzi�a do kuchni i m�wi�a: „A wy znowu jecie?”. I to by� ten drugi minus – Monika! Nie cierpia�am jej. Przypuszczam, �e za zadanie wzi�a sobie sprawdzanie, co gotuj� podopiecznej. Wpada�a, stwierdza�a, �e jemy, porozmawia�a kilka minut i sz�a do siebie, by wieczorem znowu si� zjawi�.
Gdy zacz�a si� wypowiada� o uchod�cach, �e powinno si� ich zagoni� do pracy za 1 euro na godzin� (w Niemczech cz�sto do tzw. 1 euro Job kierowane s� osoby bezrobotne, kt�re pobieraj� �wiadczenia socjalne), �eby nie stali ca�ymi dniami w grupkach bezczynnie, my�la�am, �e eksploduj�. Sama narzeka�a, �e pracuje za 10 euro na godzin�. W czym taki uchod�ca jest gorszy od niej, �e ma zarabia� jedn� dziesi�t� tego, co ona?
Im d�u�ej jestem na zleceniu, tym swobodniej si� czuj�. Oczywi�cie pomijaj�c miejsca, gdzie ma si� do czynienia z kompletnie szalonymi osobami, kt�re robi� z mojego �ycia i mojej pracy piek�o. Kordula nie nale�a�a do toksycznych ludzi. Powoli przyzwyczai�am si� do moich obowi�zk�w. Cieszy�am si� ka�dym wypadem na miasto i ka�d� woln� chwil�, kiedy to oddaj�c podopieczn� w dobre r�ce, mog�am zwiedzi� pobliskie ulice, sklepy, parki. Cieszy�am si� r�wnie� ka�dym wieczorem. Pocz�tkowo sp�dza�am je zamkni�ta w pokoju. Z czasem bra�am komputer i sz�am na taras. Wieczory by�y o wiele przyjemniejsze ni� sp�dzane tam popo�udnia. Mniej samolot�w, muchy i osy te� gdzie� ucieka�y. Powietrze by�o rze�kie. W��cza�am muzyk� i cieszy�am si� spokojem.
Uda�y�my si� do restauracji. Gdy wraca�y�my na pla��, ja i podopieczna dosta�y�my po lodzie na pocieszenie. Przypuszczam, �e Monika mia�a dobre ch�ci. Nie szanuj�c grafiku matki, rozwali�a ca�y nasz �wiat. Do tego by�a choleryczk�. Nie pozwol�, by psychicznie zdrowa osoba podnosi�a na mnie g�os. Spodziewa�am si� przeprosin. Zamiast tego wieczorem ujrza�am kartk� z moim numerem telefonu w koszu w salonie.
Agnes by�a drobniutk� kobiet�. Pochodzi�a z Czechos�owacji. Po�lubi�a Niemca wbrew woli jego rodziny. Ca�e �ycie ci�ko pracowa�a na gospodarstwie. Chcia�a udowodni� nieprzychylnym te�ciom, �e ich syn zdecydowa� si� na w�a�ciw� kobiet�. Jej pokorne podej�cie do �ycia bardzo pomog�o kobiecie na stare lata, w obliczu choroby.
W szafce w �azience znajdowa�a si� kolekcja najr�niejszych olejk�w do k�pieli, z kt�rych staruszka bardzo ch�tnie korzysta�a. Potrafi�a le�e� w wannie p� godziny. Od czasu do czasu dolewa�a ciep�ej wody. Pomieszczenie wype�nia�y egzotyczne zapachy. Za oknem, kt�re znajdowa�o si� naprzeciw wanny, rozprzestrzenia� si� zapieraj�cy dech w piersiach krajobraz. Domek podopiecznej znajdowa� si� na ma�ym wzniesieniu i widok ko�czy� si� dopiero na zamku i przepi�knym parku wok� niego. Starsza pani relaksowa�a si� otoczona pian� i w tym momencie by�a najszcz�liwsz� kobiet� pod s�o�cem.
Agnes poprosi�a, �ebym zadzwoni�a jeszcze raz. Renata wysz�a w roboczym ubraniu. By�o wida�, �e jest zaskoczona i chyba nie przysz�y�my w por�. Agnes przypomnia�a jej, �e przecie� m�wi�a, �eby�my j� odwiedzi�y. Przyjaci�ka spojrza�a na ni� z u�miechem i rzek�a: „Tak, Agnes. M�wi�am wam, �eby�cie wpad�y”. I zaprosi�a nas do �rodka.
Dom t�tni� �yciem. W tle roznosi�o si� chrapanie Swena. Pomy�la�am: „Jak w domu”. Kto by przypuszcza�, �e Niemcy te� �yj� tak jak my. Zazwyczaj domy moich podopiecznych by�y puste, ponure, nudne, smutne. Nie czu�o si� rado�ci i nie by�o wida� �ycia. A tu nagle taka niespodzianka.
Czasami podopieczna co� przypali�a, pr�buj�c sobie przyrz�dzi� jedzenie, gdy wychodzi�am z domu. Raz by�a to patelnia, na kt�rej sma�y�a serek camembert. Gdy wr�ci�am z zakup�w i wesz�am do domu, powietrze by�o bia�e. Cud, �e czujniki przeciwpo�arowe si� nie w��czy�y. W zlewie le�a�a czarna patelnia z kawa�kiem czego�. Po inspekcji lod�wki okaza�o si�, �e by� to w�a�nie serek camembert.
Nie znalaz�am nic �wie�ego, ani jednej herbaty! Przez okna niewiele by�o wida�. Na parapetach sta�y kwiaty ogromnych rozmiar�w. Istna d�ungla. Po zawarto�ci szafek w kuchni podejrzewa�am, �e w tym domu co najmniej dwie dekady nikt nic nie robi�.
Ksi��ka: Per�y rzucone przed damy
Tagi: Autobiografia, praca