Wraca�em do domu, jakbym w sto par koni jecha�. Mia�em w kieszeni niema�y kapitalik. Tysi�c z�otych i wszystkie ruble. By�em bogaty. Rubelki skrz�tnie schowa�em, a tysi�czek tak rozmno�y�em, �e mia�em za co postawi� ten dom, kt�ry widzisz; wielki i pi�kny niczym jaki dw�r pa�ski. Ludzie m�wili, �e nawet dziadek mojego te�cia w takim nie mieszka�.
Wola� mie� do czynienia ze �mierdz�cym pijakiem ukrytym w toalecie, pr�buj�cym przejecha� kilka przystank�w na gap�, ni� zwraca� uwag� nowobogackim prostakom. Tacy byli najgorsi. Pomimo dobrej sytuacji materialnej mentalnie wci�� pozostawali zawistnymi Polaczkami traktuj�cymi innych z g�ry.
Jedni rodz� si� do har�wki, inni, �eby si� bogaci�.
Nie potrafisz by� szczera, nie jeste� w stanie kocha�. Jedyne, co si� dla ciebie liczy, to splendor, po�yskliwe suknie, w kt�rych si� przechadzasz, by ci� podziwiano. I w�adza. Ona daje ci z�udne poczucie, �e nie ma si� czego ba�. A boisz si� cholernie.
Lubi� luksus. Kocham pieni�dze. Je�li raz upijesz si� bogactwem, nigdy wi�cej nie b�dziesz chcia�a wytrze�wie�.
Czasem zapomina�a, �e nale�a�am do takiego w�a�nie grona os�b. Mo�e inaczej – nie ja, tylko moi rodzice. W sumie, odk�d pami�tam, faktycznie wy�ej srali ni� dup� mieli, ale to w sumie dzi�ki nim mieszka�y�my w wynaj�tym trzypokojowym, wyremontowanym mieszkaniu z balkonem, niedaleko centrum.
Spojrza�am przez przedni� szyb� i dostrzeg�am, �e zbli�amy si� do ogromnego hotelu. Przed nim znajdowa�a si� wielka fontanna z marmuru, z kt�rej tryska�a woda. Szcz�ka niemal opad�a mi z wra�enia. A� takiego bogactwa si� nie spodziewa�am.
– Mo�e powinna� rozgrza� swoj� surogatk�, pani, nim zaczniesz zmusza� j� do biegu.Z wielkim trudem zachowuj� spok�j, bo mam ochot� nawrzeszcze� na te baby. Zachowuj� si�, jakby nie mia�y poj�cia, co to w�a�ciwie znaczy by� istot� ludzk�.Mo�e i nie mam ich bogactw, ich mocy, ich s�awy. Mo�e i musz� gra� wedle ich zasad. Ale czegokolwiek by nie uczyni�y, nie odbior� mi samej siebie. Nie pomniejsz� mnie.Jestem osob�. Jestem Raven Stirling.
Jest prawd� powszechnie znan�, �e samotnemu a bogatemu m�czy�nie brak do szcz�cia tylko �ony.
Wraca�em do domu, jakbym w sto par koni jecha�. Mia�em w kieszeni niema�y kapitalik. Tysi�c z�otych i wszystkie ruble. By�em bogaty. Rubelki skrz�tnie schowa�em, a tysi�czek tak rozmno�y�em, �e mia�em za co postawi� ten dom, kt�ry widzisz; wielki i pi�kny niczym jaki dw�r pa�ski. Ludzie m�wili, �e nawet dziadek mojego te�cia w takim nie mieszka�.
Ksi��ka: Na pograniczu
Tagi: pieni�dze, bogactwo