Dlaczego przeczytałam drugą część, skoro pierwsza mi się nie podobała? Bo po pierwsze, druga część ma nieco lepsze recenzje i chciałam wiedzieć dlaczeDlaczego przeczytałam drugą część, skoro pierwsza mi się nie podobała? Bo po pierwsze, druga część ma nieco lepsze recenzje i chciałam wiedzieć dlaczego, a po drugie perwersyjnie zastanawiałam się czy autor napisze wreszcie coś odkrywczego. No i rzeczywiście, jest to pisanina o oczko lepsza od poprzedniej ale wciąż kiepska. Przyzwyczaiłam się już, że życie bohatera w dalszym ciągu kręci się wokół pracy, seksu, cycek i chlania. Długie opisy rwania kobiet w pracy, klubach, po sąsiedzku. Tak, to książka o kobietach. Przedstawionych w taki sposób, że po lekturze staję się zajadłą feministką. Zasadą bohaterów jest brak jakichkolwiek zasad, porządek dziobania musi być zachowany, a światem rządzi pieniądz i konsumpcja. Przychodzi mi na myśl etos prawnika, to czego mnie uczono na studiach i myślę sobie, że jeśli, to o czym czytam w książce jest prawdą, jeśli rzeczywiście tacy są dzisiejsi prawnicy, to możemy się tylko bać. Bo prawnik to nie tylko człowiek intelektu i wiedzy ale również zasad. Tych zasad, bohaterom książki brak. No może z wyjątkiem zakończenia, które odrobinę ją ratuje. Kilka fragmentów lepszych, zabawniejszych, bardziej życiowych tonie, podobnie jak w poprzedniej części, w powodzi wulgaryzmów, stereotypów i czystego chamstwa. Wystarczy tego, zdecydowanie wystarczy na cały rok....more
Nie zachwyciła mnie ta książka, choć nie można odmówić jej kilku plusów.
Kryminał lubię. Lubię dobrą, "krwistą" zbrodnię. I nieidealnych bohaterów. I nNie zachwyciła mnie ta książka, choć nie można odmówić jej kilku plusów.
Kryminał lubię. Lubię dobrą, "krwistą" zbrodnię. I nieidealnych bohaterów. I niby wszystko tu jest ale jakoś nie do końca tak, jakbym tego oczekiwała. Jest zbrodnia. Wielkiej tajemnicy tu nie zdradzam, bo kryminał bez zbrodni to trochę paradoks. Zbrodnia solidna, krwista, okrutna, zgodna ze wszystkimi regułami sztuki. Dość zresztą obrzydliwa ale nieprzesadnie. Pomysł na zbrodnię zatem niezły.
Mamy też (ponownie) parę głównych bohaterów - prywatnego detektywa Cormorana Strike'a i jego sympatyczną i bystrą asystentkę Robin. Oboje nie są idealni - on - niepełnosprawny weteran wojenny z popapranym życiem osobistym, ona - mniej bądź bardziej szczęśliwa narzeczona, z jakimś cieniem z przeszłości, która jednak nad życie osobiste przedkłada pracę. Para ta, bardzo ciekawie i wyraziście zarysowana jest jedną z najmocniejszych stron książki. Podobnie, jak inni, starannie nakreśleni bohaterowie i ciekawe tło obyczajowe.
Niezły jest też język, poprawny, dopracowany, pozbawiony charakterystycznej dla wielu kryminałów niechlujności.
A jednak coś nie do końca wyszło. Akcja trochę rozwlekła, trochę przydługawa. Momentami nie wciąga. Śledztwo toczy się niespiesznie, a detektywistyczna robota jest długa i żmudna. Osób zamieszanych w sprawę jest dużo, relacje pomiędzy nimi są dość złożone. W pewnym momencie przestało mi zależeć na ustaleniu, kto jest winny. Utknęłam raczej w świecie powolnej, nieco sennej narracji, licznych rozmów, z których niewiele wynikało, przesiąkniętego zawiścią literackiego towarzystwa.
Zakończenie niezaskakujące, nieco przewidywalne może (choć akurat nie koncentrowałam się na rozwikłaniu zagadki), nic przewrotnego, nic obracającego w pył moje przypuszczenia.
Trudno mi jednoznacznie ocenić tę lekturę - momentami poprawna, momentami nudnawa. Można przeczytać, na pewno czas poświęcony na lekturę nie jest stracony ale jeśli szuka się czegoś rewelacyjnego, to jednak nie tu....more
Co napisać o "Grze anioła" żeby nie skopiować własnej recenzji "Cienia wiatru"? Bo wiele wspólnego mają ze sobą te książki, zbyt wiele chyba, żeby unikCo napisać o "Grze anioła" żeby nie skopiować własnej recenzji "Cienia wiatru"? Bo wiele wspólnego mają ze sobą te książki, zbyt wiele chyba, żeby uniknąć powtórzeń. Niech więc będzie.
Po pierwsze, piękny, bogaty język, który zauroczył mnie już w poprzedniej przeczytanej części. Coraz rzadsza w dzisiejszych czasach taka staranność językowa. Poziom utrzymany, to się chwali.
Po drugie, wciągająca fabuła. Trochę kryminału, trochę magii, mroczna, gęsta, duszna atmosfera, nieszczęśliwy romans. Niby banał ale pięknie opisany. I wciąga. Pogranicze jawy i snu. Nic nie jest tym, czym wydaje się być. Niby dzieje się niewiele, niby takie tam męki twórcze niezrealizowanego pisarza (z zasady nie cierpię książek o pisarzach, tu jedynie potwierdzający regułę wyjątek!), a przecież dzieją się rzeczy wielkie i niezwykłe. Trochę to wszystko zagmatwane ale niejednoznaczne, otwarte, pozostawiające pole do interpretacji. Bo znajdziemy tu i opowieść o przejmującej samotności, wyobcowaniu, wyalienowaniu i o tym, co dla nas ważne i dla czego jesteśmy w stanie zaprzedać duszę diabłu, o przyjaźni, lojalności i o miłości, o nienawiści i pieniądzach, o czystych intencjach i nienaprawialnych błędach. I pewnie jeszcze trochę, zależy co chcemy znaleźć.
Po trzecie, bohaterowie. Nieco antypatyczny David Martin, jego mentor Pedro Vidal, tajemniczy pryncypał Andreas Corelli, ukochana Cristina i najciekawsza chyba wyrazista Isabella. Pojawi się tu także stary księgarz Sempere, dziadek Daniela z "Cienia wiatru" i jego młody, nieśmiały ojciec. No i oczywiście jest Cmentarz Zapomnianych Książek, który spina całą serię.
Po czwarte w końcu, jest Barcelona. Znowu inna niż na przefiltrowanych zdjęciach z Instagrama. Niezależnie od pory roku mroczna, duszna, przygniatająca. Klaustrofobiczna wręcz zarówno zimą, jak i latem. Ciemna, ponura, nieprzyjazna. Inna. Za to ją lubię.
Minusy? Znajdą się, jak prawie w każdej książce. Trochę dłużyzn, trochę męczących filozoficzno - religijnych wynurzeń Corellego, trochę o trudnościach w pisaniu nękających Davida. Niewiele, mało istotne.
Trudno oceniać książkę będącą swoistą formą terapii. Książkę stanowiącą zapis trudnego dzieciństwa, a później równie trudnej młodości. Bo nie można prTrudno oceniać książkę będącą swoistą formą terapii. Książkę stanowiącą zapis trudnego dzieciństwa, a później równie trudnej młodości. Bo nie można przecież oceniać autentyczności przeżyć, słuszności wyborów, sposobów radzenia sobie z doświadczeniami, nieraz (jak w tym przypadku właśnie) zupełnie dla nas abstrakcyjnymi. Nie oceniam zatem ani autorki ani jej postępowania ani wreszcie samej historii, o której można wprawdzie powiedzieć, że jest ciekawa ale wiedząc, że to opowieść prawdziwa i stanowi część czyjegoś życia, brzmi to co najmniej niezręcznie.
A jednak ocenię tę lekturę jako książkę bardzo dobrą. Dlaczego? Przede wszystkim z uwagi na tematykę, którą porusza. Oczywiście, większość z nas nie zetknie się nigdy z seryjnym mordercą, jednak już problem przemocy domowej i molestowania dzieci jest o wiele bardziej powszechny i niestety, wciąż aktualny. Aktualny pozostaje również problem psychicznego uzależnienia w patologicznych często związkach. Na podstawie tej opowieści można by stworzyć modelowy wręcz przykład ofiary takiego uzależnienia. W końcu, historia Cathy jest doskonałą ilustracją wpływu wychowania dziecka na jego późniejsze życie. Bo stanowiąca znaczną część książki opowieść autorki o dzieciństwie spędzonym z matką-narkomanką i przyspieszonym kursie dorastania pokazuje jak bardzo te doświadczenia zdeterminowały jej późniejsze decyzje, jej postrzeganie rzeczywistości, jej relacji z innymi ludźmi.
Na szczęście lektura daje nadzieję. Że są wartości, o które można i trzeba walczyć (w przypadku Cathy to miłość do dziecka), takie które nie poddają się manipulacjom i że z beznadziejnych nawet sytuacji są wyjścia. Trzeba jednak mieć na kim się oprzeć i umieć prosić o pomoc.
Dlatego właśnie jest to książka ważna. Dla tych, którzy wychowują dzieci, dla osób młodych, buntujących się, szukających drogi, dla kobiet, które są na jakimś życiowym zakręcie, może eksperymentują, może zastanawiają się co dalej, dla tych którzy tkwią w związkach pełnych manipulacji i przemocy. Trochę taka książka - przestroga, na pewno warto przeczytać.
Niestety, o to przyczepić się muszę. Czytałam wersję elektroniczną i oczywiście edycja bardzo niechlujna, co niezwykle psuje odbiór. Plus rażący błąd ortograficzny (zamienione "ż" i "rz"). Zbyt rażący, by pozostawić to bez komentarza....more
Książkę przeczytałam trochę z przekory, bo odejścia z zakonów to temat kontrowersyjny i budzący skrajne emocje. I rzeczywiście, reportaż Marty AbramowKsiążkę przeczytałam trochę z przekory, bo odejścia z zakonów to temat kontrowersyjny i budzący skrajne emocje. I rzeczywiście, reportaż Marty Abramowicz sytuuje się raczej bliżej jednego z biegunów niż wyważonego środka.
Nie mam jakiejkolwiek wiedzy na temat życia zakonnego, czy to w zgromadzeniach męskich czy też żeńskich. Nie mam bliższych znajomych, którzy taką drogę obrali, nie mam również własnych doświadczeń. Od zawsze towarzyszy mi jednak przeświadczenie, że to droga trudna, naturalnym jest zatem, że zdarzają się odejścia. Jedni chcą o tym mówić, inni nie. Jedni mają żal, pretensję, czują rozczarowanie, dla innych to zamknięty rozdział, do którego nie chcą wracać. Bohaterki reportażu zdecydowały się mówić. Z różnych zapewne przyczyn chciały opowiedzieć o swoim doświadczeniu bycia w zgromadzeniu i jego opuszczenia. Nie czuję się w jakikolwiek sposób uprawniona do oceny tych doświadczeń. To sfera bardzo intymna, bardzo osobista, nie podlegająca ocenie. Nie neguję również ani prawdziwości opowieści ani faktów, do których się odwołują ani autentyczności odczuć bohaterek.
Razi mnie natomiast zbyt nachalnie forsowana przez autorkę teza, że polskie zgromadzenia żeńskie są opresyjne, rządzą nimi średniowieczne reguły, a ich głównym zadaniem jest łamanie charakterów młodych kobiet. No i oczywiście dobrze żyć i działać na rzecz innych można jedynie poza zakonem.
Oczywiście reportaż, w szczególności na tak kontrowersyjny temat, bywa odbiciem poglądów autora. Oczywiście dobór bohaterów, przyjęte założenia są naturalną konsekwencją jego spojrzenia na świat i trudno tu o obiektywizm. Ale uprę się jednak, że prawda, jak zwykle leży pośrodku. Że oczywiście mają miejsca zjawiska opisane w reportażu. I wiele z nich miejsca mieć nie powinno. Ale zgromadzeń jest wiele, wiele jest też żyjących w nich sióstr. Tych, które na taką drogę się zdecydowały. I są takie, które robią dobre rzeczy dla innych. W Polsce też, nie tylko za granicą. I oczywiście, droga odejścia istnieje i wcale nie jest taka trudna. Nie każdemu musi przecież odpowiadać taki sposób życia.
Zbyt jednostronny to dla mnie reportaż, choć trudno spodziewać się czegoś innego, biorąc pod uwagę ograniczenie jego zakresu do tematyki odejść z zakonów. Trudno też spodziewać się peanów na cześć życia zakonnego z ust osób, które z tego życia zrezygnowały.
A ponieważ skrajności nie lubię, dlatego moja ocena książki, pomimo dość sprawnego warsztatu językowego nie może być wyższa....more
Na tę niewielką książeczkę autorstwa Williama Styrona natknęłam się w sklepie spożywczym. Wygrzebałam ją ze stosu kalendarzy, kolorowanek dla dorosłycNa tę niewielką książeczkę autorstwa Williama Styrona natknęłam się w sklepie spożywczym. Wygrzebałam ją ze stosu kalendarzy, kolorowanek dla dorosłych i dzieci i książek kucharskich. Zaintrygował mnie jej tytuł: "Ciemność widoma. Esej o depresji" i skusiła śmiesznie niska cena.
Truizmem jest stwierdzenie, że depresja to koszmar. I że nikt, kto jej nie doświadczył, nie jest w stanie zrozumieć cierpienia osoby chorej. W kolejnych rozdziałach autor prowadzi nas przez piekielne kręgi melancholii, która narastała w jego życiu od dłuższego czasu i znalazła kulminację pewnego grudniowego dnia, kiedy był o krok od próby samobójczej. Nie jest to na pewno kliniczne studium choroby ani dziennik osoby chorej. Raczej swobodna opowieść kogoś, kto chorobę pozostawił już za sobą i może spojrzeć na nią z dystansem. Stąd on sam nie jest już "w tych uczuciach", opisuje je ale nieco z boku, jak obiektywny obserwator. Dlatego mamy tu luźne impresje - skąd choroba mogła się wziąć, jak się rozwijała, jak przebiegała. Wspomnienia samopoczucia, prób terapii, leczenia farmakologicznego, wreszcie szpitalnego. Podkreślenie ogromnej roli wspierającego środowiska. Nawiązania do depresji i związanych z nią samobójstw osób autorowi bliskich, także mniej lub bardziej znanych artystów - zarówno tych współczesnych i tych żyjących przed laty. A wszystko opisane tak rzadko dziś spotykanym pięknym językiem, pełne odniesień kulturowych i medycznych, starannie przetłumaczone i wydane.
"Ciemność widoma" to książka bardzo subiektywna, co autor zresztą wielokrotnie podkreśla. Każda depresja jest bowiem inna, każdy chory doświadcza jej inaczej, ma inne objawy, inne są przyczyny choroby i inny proces zdrowienia. Bo na szczęście, pomimo olbrzymiego bólu, choroba mija, bądź to pod wpływem leczenia, bądź wskutek naturalnego jej przebiegu. Ta myśl,kończąca książkę dodaje nam otuchy i pocieszenia, że czy to nasza choroba, czy też choroba naszych bliskich minie, choć tam, w środku piekieł wydaje się to nieprawdopodobne....more
Korea Północna od dawna fascynuje i przeraża. Marzenie wielu, także moje, zajrzeć za żelazną kurtynę, porozmawiać z mieszkańcami, dowiedzieć się, czy Korea Północna od dawna fascynuje i przeraża. Marzenie wielu, także moje, zajrzeć za żelazną kurtynę, porozmawiać z mieszkańcami, dowiedzieć się, czy nasze przekonania mają odzwierciedlenie w rzeczywistości, a urywki, które do nas docierają mają cokolwiek wspólnego z prawdą.
Opowieść młodej uciekinierki z położonego przy granicy z Chinami miasta Hiesan uchyla rąbka tajemnicy, choć nie jest to przecież zdystansowany reportaż człowieka z zewnątrz, a pełna emocji opowieść Koreanki o dzieciństwie, rodzinie, bliskich, niewyobrażalnie trudnym ale momentami szczęśliwym życiu. O ucieczce i koszmarze, który uciekinierkom zafundowano po zdawałoby się bezpiecznej stronie.
Yeonmi Park w momencie ucieczki do Chin ma trzynaście lat. Jej świat to reżim Kimów, który jest tak naturalny, jak oddychanie i permanentny głód. Niepojęte dla człowieka Zachodu relacje międzyludzkie, wszechobecne łapownictwo, mniej czy bardziej legalny prywatny handel i przemycane południowokoreańskie i zachodnie filmy.
Pewnej zimnej nocy dziewczyna wraz z matką przy pomocy przemytników przeprawia się przez zamarzniętą rzekę do leżących na drugim brzegu Chin. Nie myślą o wolności, uciekają przed głodem, który kończy się jednym - śmiercią. Nie mają świadomości trudności, jakie ich czekają, są naiwne, jak tylko naiwne mogą być osoby żyjące w izolacji. Ich ziemia obiecana staje się piekłem na ziemi, a domniemany kres podróży początkiem drogi do wolności. Droga ta skończy się dla Yeonmi Park wystąpieniami w światowych organizacjach walczących o prawa człowieka. Wcześniej jednak spotka wielu ludzi - tych dobrych, tych złych i tych, w których zło przeplata się z dobrem.
Nie jest to zatem książka stricte o Korei Północnej, a raczej o ludziach, jej obywatelach. O więzach międzyludzkich, rodzinnych, bliskości i lojalności. O sprycie i sile przetrwania. O niełatwych doświadczeniach, które zadawałyby się odbierać człowiekowi godność.
Napisana sprawnie, momentami trudno uwierzyć, że to prawda, czyta się, jak wciągająca podróżniczą fikcję.
Moim zdaniem lektura interesująca i godna uwagi, choćby po to, żeby docenić to, co mamy....more
Jestem prawie rówieśniczką bohaterów "Innej duszy" Łukasza Orbitowskiego. Tak jak oni, dorastałam w latach dziewięćdziesiątych, chodziłam wtedy do szkJestem prawie rówieśniczką bohaterów "Innej duszy" Łukasza Orbitowskiego. Tak jak oni, dorastałam w latach dziewięćdziesiątych, chodziłam wtedy do szkoły, a moi koledzy biegali we flyersach, ćwiczyli w pierwszych, prowizorycznych siłowniach i grali w gry na konsolach. Wykreowany w książce świat jest w dużej mierze moim światem, dlatego miałam co do niej spore oczekiwania. I niestety, srodze się zawiodłam. I nie chodzi tu o szczegóły - tych nie zauważam, a klimat czasów oddany jest wiarygodnie. Chodzi o coś zupełnie innego.
Bo właściwie dziwna to książka - ni to kryminał, bo oparta na faktach, ni to dokument, bo jednak fikcyjna. Fabularyzowany dokument? A może fabuła oparta na faktach? Powieść obyczajowa z wątkiem kryminalnym? Sklasyfikować trudno ale niezależnie od tego akurat taka forma nie przypadła mi do gustu.
Tematyka wprawdzie ciekawa - opowieść o młodym, okrutnym zabójcy dwojga równie młodych ludzi. Sprawa głośna w latach dziewięćdziesiątych w Bydgoszczy. Niestety, sfabularyzowana forma, zamiast zaciekawić, bardzo spłyca tematykę. Zamiast poruszać, zmusza do zdystansowania. Język prosty, momentami chyba zbyt potoczny, nie do końca adekwatny do społecznego statusu bohaterów, styl surowy, reporterski prawie. I znów, przy takich założeniach widziałabym tu raczej porządny reportaż niż paradokumentalny kryminał.
A jeśli już uznamy, że książka Orbitowskiego to jednak kryminał, to znów ogromny brak - brak jakiegokolwiek portretu psychologicznego sprawcy. Przez całą książkę właściwie nie wiemy, co kryje się w jego głowie, nie znamy jego motywów, do końca nie wiemy ani nie możemy nawet przypuszczać, co nim kieruje. Nie ma tu również genezy zła, analizy przyczyn, z powodu których w młodym chłopaku z normalnego (przynajmniej pozornie) domu rodzi się chęć zabijania.
Czemu więc służy opowieść o losach Jędrka i jego kolegów, jeśli nie rzetelnemu przedstawieniu wydarzeń (bo to w końcu fikcja) i nie stworzeniu wiarygodnej psychologicznie postaci seryjnego zabójcy (bo jednak nie kryminał)?
W pewnym momencie opowieść zaczyna nudzić, po prostu wiemy, że Jędrek znów zabije. Niestety, nic nie wskazuje, dlaczego to zrobi, co pchnie go do tego czynu. Na upartego można doszukiwać się przyczyn w dziwnych relacjach z rodzicami, wymagającym ojcu, przekonanym o własnej doskonałości,życiowych niepowodzeniach ale to temat ledwie dotknięty, ledwie muśnięty. Tylko powierzchownie zasygnalizowany.
Jedynym ciekawym zabiegiem jest narracja prowadzona z dwóch punktów widzenia - Jędrka i jego przyjaciela - Krzyśka. Spora część książki dotyczy zresztą samego Krzyśka i jego rodziny - ojca alkoholika, chorej matki i prawdziwego piekła w domu. Moim zdaniem, to właśnie te fragmenty stanowią niezłą, solidną powieść obyczajową i najmocniejszą stronę książki.
Całość, niestety, zdecydowanie mnie rozczarowała. Przeczytać można, fascynacji jednak nie wzbudza. Coś tu nie wyszło....more
Moje pierwsze spotkanie z Hakanem Nesserem i ponurym, depresyjnym komisarzem Van Veeterenem. Spotkanie całkiem udane i dobrze rokujące na przyszłość.
WMoje pierwsze spotkanie z Hakanem Nesserem i ponurym, depresyjnym komisarzem Van Veeterenem. Spotkanie całkiem udane i dobrze rokujące na przyszłość.
Wszystko jest tu tak, jak w klasycznym kryminale być powinno - zbrodnia, nieuchwytny sprawca, tajemnica z przeszłości i szorstki komisarz o dobrym w sumie sercu.
Książka zatem bardzo poprawna, z ciekawą zagadką, interesującym wątkiem amnezji jednego z bohaterów i wielotorowym śledztwem. To zresztą jeden z niewielu przeczytanych przeze mnie kryminałów, w którym tak mocno wyeksponowano wątek współpracy całego zespołu policjantów w żmudnym i czasami bezsensownym (choć z wielu względów koniecznym) zbieraniu dowodów. Zresztą, taki sposób prowadzenia śledztwa jest akurat bliższy prawdzie niż niestandardowe i szalone działania wyalienowanych śledczych.
Sprawcy, niestety, domyśliłam się dość szybko, w zasadzie już na początku. Czyżby udzieliła mi się intuicja Van Veeterena? Za to z motywem miałam nieco większy problem. Zastanawiałam się także czy rzeczywiście w rozwiązaniu sprawy Van Veeteren kierował się wyłącznie intuicją czy też na właściwy trop skierowały go dokonane w sprawie ustalenia. Odpowiedzi na te pytania w książce zabrakło.
"Nieszczelną sieć", czyta się bardzo szybko, lektura napisana jest sprawnie, wciąga, choć są w niej pewne niedociągnięcia. Fabuła nie jest zbyt rozbudowana, mam poczucie pewnej "pospieszności" w jej konstruowaniu. Jest też pewien element w zakończeniu, który czyni ją mocno niewiarygodną. Pomimo tych braków, zaciekawiła mnie na tyle, że sięgnę po dalsze tomy przygód komisarza Van Veeterena....more
Zbiór ciekawych, dobrze napisanych reportaży. Bardzo sprawne pióro autorki i widoczne jej olbrzymie zaangażowanie w opisywane sprawy. Reportaże różne -Zbiór ciekawych, dobrze napisanych reportaży. Bardzo sprawne pióro autorki i widoczne jej olbrzymie zaangażowanie w opisywane sprawy. Reportaże różne - wbrew opisom, nie wszystkie dotyczą patologii wymiaru sprawiedliwości. Bo jest tam i opowieść o miłości silniejszej niż śmierć i przedziwne portrety psychologiczne osób, których w żaden sposób zrozumieć nie można. Tematy bardzo "na czasie", medialne, bulwersujące nieraz, przedstawione z dziennikarską swadą. Przyciągają czytelnika i wywołują emocje, a w reportażu o to właśnie chodzi.
Zgodzę się z autorką, że większość opisywanych sytuacji (jeśli to opowieści na wskroś prawdziwe) nie miała prawa się zdarzyć, szczególnie w dwudziestym pierwszym wieku w centrum cywilizowanej Europy. Zgodzę się też, że system jest chory ale system to także ludzie, którzy go tworzą. I w dużej mierze od ich rozsądku, odwagi, bezkompromisowości zależy, jak system zostanie wykorzystany.
Nie jest mi łatwo ocenić tę książkę, bo z szeroko pojętym wymiarem sprawiedliwości mam styczność przez całe swoje zawodowe życie. Znam wiele historii - czasami przygnębiających, trudnych, czasami zabawnych. I, nie broniąc tu nikogo, wiem też, że media potrafią przedstawiać zdarzenia w sposób bardzo stronniczy, czy to z braku wiedzy czy też odgórnie przyjętych założeń. Wiem, też, jak łatwo ferują wyroki, wywierając nacisk na wymiar sprawiedliwości, a jednocześnie żądając działania bezstronnego i zgodnego z prawem. I że do najlepszych choćby, z punktu widzenia dziennikarskiego, artykułów, reportaży, książek, filmów czy audycji należy podchodzić ze sporą dozą ostrożności. Bo bywają, niestety, pochopnie krzywdzące.
Mimo wszystko, uważam, że zewnętrzna "kontrola" wymiaru sprawiedliwości ze strony rzetelnych, kompetentnych i nie poszukujących taniej sensacji mediów jest wskazana. W końcu, nie bezpodstawnie media określa się czwartą władzą.
Dlatego książkę, pomimo iż z niektórymi tezami autorki się nie zgadzam, oceniam jako bardzo dobrą. Nie epatuje przesadnie sensacją, ma niezły warsztat, choć w sferze dotyczącej prawa jest trochę niedociągnięć, umiejętnie wyłapuje nieprawidłowości w systemie, potrafi rozmawiać z ludźmi. Nie jest wprawdzie bezstronna ale jest dziennikarką i przedstawia własny punkt widzenia, w dodatku widać jej emocjonalne zaangażowanie w sprawy, dlatego w tej formie literackiej jest to uzasadnione.
Książkę przeczytałam ale spraw do końca nie znam, więc nie połykam bezkrytycznie, raczej pozostaję zdystansowana....more
Ciekawa i wciągająca lektura dla zainteresowanych tematyką seryjnych morderstw.
Książka przedstawia sylwetki dwudziestu czterech najbardziej znanych seCiekawa i wciągająca lektura dla zainteresowanych tematyką seryjnych morderstw.
Książka przedstawia sylwetki dwudziestu czterech najbardziej znanych seryjnych morderców, zarówno z Polski, jak i innych krajów. Napisana przystępnym językiem, poszczególnym osobom poświęcone są odrębne rozdziały, przypominające nieco notki biograficzne. W każdym z rozdziałów, oprócz nieprzesadnie plastycznych opisów kolejnych zbrodni, nakreślona została sytuacja rodzinna mordercy, jego dzieciństwo, doświadczenia, które go kształtowały. Przedstawione są również czynności prowadzące do ujęcia konkretnych osób, okoliczności, w jakich do tego doszło, a nawet błędy w śledztwach. Fragmenty dotyczące dzieciństwa poszczególnych seryjnych morderców, w wielu przypadkach podobne, pozwalają na doszukanie się pewnych prawidłowości, które zadecydowały o tym, że ich życie potoczyło się w taki właśnie sposób.
Pojedyncze historie poprzedza interesujący wywiad ze znanym polskim kryminologiem i wiktymologiem Brunonem Hołystem na temat zjawiska seryjnych morderstw, seryjnych morderców oraz ich ofiar.
Książka napisana bardzo sprawnie, pomimo trudnej tematyki czyta się ją łatwo i szybko, choć niekiedy kumulacja zła i okrucieństwa jest tak duża, że po prostu trzeba od lektury odpocząć.
Podoba mi się, że autorce udało się napisać książkę bardzo rzeczową, która nie jest jednocześnie trudną rozprawą naukową, a wciągająca opowieścią. I że uniknęła płytkiej, powierzchownej sensacji, o co w przypadku tej tematyki bardzo łatwo.
Pomimo swoistego dystansu, z jakim książka jest napisana, poszczególne opowieści budzą u czytelnika spore emocje. Czasami trudno uwierzyć, że ludzie zdolni są do takich rzeczy. Naprawdę daje do myślenia....more
Na pierwszy rzut oka - lekka, zabawna opowieść o przygodach cywilnego egzorcysty i starego bimbrownika ze wsi Wojsławice - Jakuba Wędrowycza i jego róNa pierwszy rzut oka - lekka, zabawna opowieść o przygodach cywilnego egzorcysty i starego bimbrownika ze wsi Wojsławice - Jakuba Wędrowycza i jego równie oryginalnych przyjaciół. Czego tu nie ma! Groteska, surrealizm, absurdalny humor, czary, duchy, neandertalczycy, kosmici, gadające zwierzaki, ukraińska mafia, wędrówki w czasie i dużo alkoholu - przede wszystkim bimbru i lokalnego piwa "Perła".
I na tym można poprzestać, czytając dla czystego relaksu w piątkowy lub sobotni wieczór albo na urlopie, śmiejąc się mniej lub bardziej w zależności od tego, czy odpowiada nam akurat taki typ humoru.
Ale pod płaszczykiem tej zabawnej historii, między jej absurdalnymi wierszami, kryje się jakaś prawda o nas. O naszych narodowych cechach, społecznych przywarach, lękach i uprzedzeniach. W lekkiej formie - drwina z naszej rzeczywistości (jak ją zresztą znieść na trzeźwo?), w bohaterach książki, jak w soczewce skupia się to, co w nas dobre i złe, mądre i głupie, śmieszne i smutne, a na pewno bardzo polskie.
Książka Pilipiuka to lektura specyficzna, jednych bawi, wielu osobom może się nie podobać, na pewno budzi emocje. Choć mało ma wspólnego z moimi ulubionymi gatunkami, a jeszcze mniej z ulubionymi lekturami, to jednak polubiłam Jakuba Wędrowycza, a lektura wciągnęła mnie na tyle, że poświęconego jej czasu nie uważam za stracony, a po kolejne tomy sięgnę chętnie....more
Trzecie już moje spotkanie z prywatnym detektywem Cormoranem Strike'm i jego asystentką Robin. Trochę więcej dowiadujemy się tu o parze sympatycznych Trzecie już moje spotkanie z prywatnym detektywem Cormoranem Strike'm i jego asystentką Robin. Trochę więcej dowiadujemy się tu o parze sympatycznych bohaterów - ich przeszłości, życiu prywatnym, wzajemnej relacji. Tak, jak w poprzednich częściach, bohaterowie są mocną stroną książki, ich postacie są dobrze nakreślone, wyraziste, nieco nietuzinkowe i przede wszystkim wiarygodne.
Tym razem detektyw i jego pracownica nie zajmują się dobrze płatnym zleceniem, przeciwnie - agencja walczy o przetrwanie, ktoś bowiem ma osobisty uraz do detektywa, a jako kartę przetargową w tej rozgrywce chce wykorzystać Robin. Sprawca jest psychopatyczny, brutalny i bezwzględny. Kr��g podejrzanych od początku jest wąski i znany, narracja zaś prowadzona jest częściowo z punktu widzenia sprawcy, co stanowi dość ciekawy i lubiany przeze mnie zabieg.
Dowiadujemy się także nieco o codziennej żmudnej i odbiegającej od naszych wyobrażeń pracy detektywistycznej i przekonujemy się, że nawet najinteligentniejszy detektyw nie dysponuje możliwościami, które posiada policja, a czasami właśnie te możliwości decydują o sukcesie.
Akcja, jak zwykle w tym cyklu niezbyt dynamiczna, pozwala na niespieszne, spokojne czytanie. Nie zarwałam nad tą lekturą nocy - bez większego żalu rozłożyłam ją na sześć wieczorów w czasie wyjazdowego urlopu.
Rozwiązania zagadki nie domyślałam się prawie do końca, co zrzucam po części na karb nieuważnej nieco lektury. Myślę, że było ono łatwiejsze do przewidzenia niż w zagmatwanym "Jedwabniku". Jest to jednak rozwiązanie nie do końca satysfakcjonujące, trochę rozczarowujące, przyznam, że spodziewałam się większego zaskoczenia.
Język, tak jak w poprzednich dwóch częściach, staranny, dopracowany. Fabuła znacznie bardziej uporządkowana niż w "Jedwabniku", bardziej spójna i logiczna.
Moim zdaniem "Żniwa zła" to książka na poziomie "Wołania kukułki" i o oczko lepsza od "Jedwabnika". Nie jest to ideał ani klasyka gatunku ale przyzwoite czytadło, jeśli chcemy nieco odpocząć od szalonych, trzymających w napięciu pożeraczy czasu....more
Polubiłam depresyjnego komisarza Van Veeterena na tyle, że ponowne spotkanie z tą postacią było prawdziwą przyjemnością.
Polubiłam też spokojny styl piPolubiłam depresyjnego komisarza Van Veeterena na tyle, że ponowne spotkanie z tą postacią było prawdziwą przyjemnością.
Polubiłam też spokojny styl pisania Hakana Nessera, niespiesznie prowadzącego nas przez meandry śledztwa.
Tym razem Van Veeteren odpoczywa na urlopie w niewielkiej nadmorskiej miejscowości, w której dochodzi do dwóch zabójstw, popełnionych w taki sam sposób. Nieuchwytny sprawca zyskuje przydomek "Rzeźnik", a Van Veeteren wraz ze wsparciem zostaje oddelegowany do pomocy miejscowej policji. Trzeba działać szybko, bo mogą pojawić się kolejne ofiary, a sprawa komplikuje się, gdy znika policjantka zaangażowana w śledztwo.
Van Veeteren to prawie stuprocentowa szansa na znalezienie sprawcy i, co bardzo mi się podoba, policjant, dla którego najważniejsze jest myślenie. Nie ma tu efektownych pościgów, strzelanin, błyskawicznych zwrotów akcji. Znów jest za to solidna, żmudna policyjna robota, logika i dedukcja. I oczywiście praca zespołowa, na co zwróciłam uwagę już w poprzednim tomie.
Sprawcy, tak jak poprzednio, domyśliłam się już na początku, choć to nie mankament książki ani błąd autora ale wyłącznie intuicja. Zresztą, w toku dalszej lektury wielokrotnie byłam przekonana, że się mylę, a tropy wiodły zupełnie gdzie indziej. Pierwotne przeczucie znalazło potwierdzenie w dowodach dopiero pod koniec książki.
Dlatego drugi tom serii o komisarzu Van Veeterenie oceniam lepiej niż poprzedni i z przyjemnością sięgnę po kolejne....more
Po raz kolejny najpierw obejrzałam film, później przeczytałam książkę, choć tego nie lubię. Ale to chyba dobrze, bo nie jestem pewna, czy po uprzedniePo raz kolejny najpierw obejrzałam film, później przeczytałam książkę, choć tego nie lubię. Ale to chyba dobrze, bo nie jestem pewna, czy po uprzedniej lekturze byłabym skłonna obejrzeć film. A jednak, co nieczęsto się zdarza, tym razem to film jest o wiele lepszy.
Nie spodziewałam się po tej książce zbyt wiele - to w końcu lekka, w założeniu zabawna lektura na wakacje albo wieczory, kiedy jestem zbyt zmęczona na coś ambitniejszego. I początkowa książka rzeczywiście bawi. W pewnym momencie jednak perypetie Andrei najzwyczajniej mnie znudziły. Bo ile razy można czytać o najdzikszych pomysłach jej demonicznej przełożonej - Mirandy i o frustracjach samej głównej bohaterki? Andrea zdecydowanie nie jest właściwą osobą na właściwym miejscu, a wykonywanie na siłę pracy, która ją męczy i nuży w imię wyimaginowanej kariery nie może skończyć się dobrze.
Sporo w tej książce uproszczeń, łatwych klasyfikacji, czarno-białych ocen, przerysowań. Bardzo po amerykańsku podkreślona wartość przyjaźni, rodziny, wsparcia bliskich, które to wartości Andrea musi oczywiście odnaleźć. W zasadzie nic nowego, nic odkrywczego - coś poświęca się dla czegoś innego, kariera to ułuda, ważni są ludzie.
Dość męczące były dla mnie szczegółowe opisy wyglądu, strojów, fryzur, makijażu poszczególnych osób ze wskazaniem marek ubrań, butów czy torebek. Zapewne chodziło o podkreślenie blichtru, stanowiącego codzienność w redakcji Runaway'a, jednak "co za dużo to niezdrowo", a jeśli zechcę o tym poczytać wystarczy pierwsze lepsze kobiece czasopismo z wyższej półki.
Zrozumiałe jest, że wiele kobiet chciałoby zajrzeć za kulisy luksusowych magazynów o modzie i z taką myślą sięga po tę książkę, wątpię jednak, by praca w tych czasopismach wyglądała właśnie tak, jak opisała to autorka.
Jest to zatem lektura nieco rozczarowująca, momentami nużąca i pełna dłużyzn. Zdecydowanie dla kobiet, ze wskazaniem na osoby zafascynowane wielką modą. Pozostałym z czystym sumieniem polecam film z doskonałymi kreacjami Meryl Streep i Anne Hathaway....more
Chylę czoła zarówno przed talentem autorki, jak i ogromem wykonanej przez nią pracy.
Nie mam wątpliwości, że "Jeden z nas" to książka wybitna. Bo trzebChylę czoła zarówno przed talentem autorki, jak i ogromem wykonanej przez nią pracy.
Nie mam wątpliwości, że "Jeden z nas" to książka wybitna. Bo trzeba być mistrzem pióra, by opisać temat tak trudny, emocjonujący, bolesny w tak wyważony, delikatny i stonowany sposób. Ujęło mnie to, co w literaturze faktu rzadko spotykane - swoista "przezroczystość" autorki. Nie znamy jej poglądów, nie wyraża własnych ocen i opinii. Fakty przedstawia bardzo rzetelnie, z ogromnym wyczuciem, nie manipulując w tym zakresie odbiorcą, zaś obraz sytuacji jest pełny, jasny i szczegółowy. Jednocześnie, choć pozbawiony zbędnych emocji ze strony autorki, nie jest to opis "suchy", techniczny, wręcz przeciwnie - to opowieść bardzo "ludzka", delikatna, napisana poprawnym, niezwykle starannym językiem.
Jednocześnie to czytelnik ma zadać sobie pytania i to czytelnik ma podjąć próbę odpowiedzi. Na całe szczęście autorka go w tym nie wyręcza i nie podsuwa mu łatwych rozwiązań.
"Jeden z nas" to druga w moim życiu książka (po "Czarnobylskiej modlitwie"), której lektura boli. Boli koniec siedemdziesięciu siedmiu żyć, w większości bardzo młodych, z których kilka na kartach książki poznajemy bliżej. Boli niewydolność organów Policji w tak nowoczesnym i doskonale zorganizowanym państwie. Boli niesprawny system opieki nad rodzinami z problemami wychowawczymi. Boli splot okoliczności, których zaistnienie doprowadziło do masakry na taką skalę. Boli brak jakiegokolwiek żalu czy skruchy po stronie sprawcy ale też sposób traktowania rodzin ofiar przez młodzieżówkę partii, do której należeli.
Jednocześnie z książki wiele można dowiedzieć się o norweskim, mocno obywatelskim społeczeństwie, o jakże różnym od naszego życiu politycznym, a w końcu o tamtejszym wymiarze sprawiedliwości i więziennictwie.
Pytania, które zadałam sobie w czasie lektury pozostają bez satysfakcjonujących odpowiedzi. Wciąż nie wiem "dlaczego" to się stało. Nieustająco nie potrafię zrozumieć ani genezy ani motywów. Wiem jedynie, dlaczego nie znoszę polityki....more
Lekka, zabawna opowieść o perypetiach wiecznie spóźnionego, nierozgarniętego ale niezwykle kreatywnego architekta Lesia i jego kolegów z biura projektLekka, zabawna opowieść o perypetiach wiecznie spóźnionego, nierozgarniętego ale niezwykle kreatywnego architekta Lesia i jego kolegów z biura projektów.
Lesio, czy to przez niefortunne zbiegi okoliczności czy też własne przymioty, nieustannie wpada w tarapaty, z których udaje mu się w końcu wybrnąć, bądź to dzięki pomocy przyjaciół, bądź też szczęśliwym przypadkom. Ale Lesio, podobnie, jak jego współpracownicy, ma też złote serce i masę najdzikszych pomysłów. Nieważne, czy to pomysły realne, czy nie, nieważne, jak wygląda ich realizacja, ważne, że czytając tę książkę szczerze się uśmiałam.
Udał się autorce zarówno Lesio, jak i pozostali bohaterowie. Są prawdziwi, bardzo zwyczajni ale tli się w nich iskierka szaleństwa, potrafią współpracować, cieszyć się z drobiazgów i wspólnie bawić. I takich właśnie spóźnialskich, nieogarniętych ale sympatycznych i momentami zabawnych ludzi spotkamy przecież na co dzień.
Podoba mi się lekkie pióro pisarki, skrzące się ironią dialogi, doskonały, momentami absurdalny humor sytuacyjny. Dzięki temu lektura jest prawdziwą przyjemnością. Nie zmienia tego fakt, że po raz pierwszy książka została wydana w 1973 roku i akcja osadzona jest w realiach początku lat siedemdziesiątych. Wręcz przeciwnie - mam wrażenie, że to, co w książce zabawne, pozostało zabawne, a na to, co wówczas zabawne nie było, patrzymy z perspektywy czasu z pobłażliwym dystansem i ironią, dostrzegając niejednokrotnie absurdalność sytuacji.
Nie, "Lesio" arcydziełem nie jest ale jest dobrą komedią, po którą możemy sięgnąć dla czystej rozrywki, kiedy mamy dość rzeczywistości, kiedy nie chcemy, żeby lektura bolała, kiedy zmaltretowany umysł woła o coś, co wchłonie bez wielkiego wysiłku, kiedy po prostu chcemy się pośmiać i złapać nieco dystansu do świata....more
Po raz kolejny staję przed dylematem, jak ocenić książkę tak bardzo subiektywną, której współautorem, na dodatek, jest osoba niedawno zmarła. Nie mniePo raz kolejny staję przed dylematem, jak ocenić książkę tak bardzo subiektywną, której współautorem, na dodatek, jest osoba niedawno zmarła. Nie mnie bowiem oceniać cudze przeżycia, doświadczenia, poglądy, niezależnie od tego, czy je podzielam, czy też nie. I nie o tym chcę pisać, a o tym, że najzwyczajniejsze zdawałoby się, krótkie życie może zafascynować.
"Życie na pełnej petardzie" to autobiografia księdza Jana Kaczkowskiego, opowiedziana jednak w dialogu - podzielonym na tematyczne rozdziały wywiadzie - rzece z Piotrem Żyłką. Ksiądz Kaczkowski to postać znana, lubiana, momentami nieco kontrowersyjna. Z jego opowieści wyłania się obraz szczęśliwego, choć nie cukierkowego rodzinnego domu, drogi do kapłaństwa, trudności i ograniczeń, pracy duszpasterskiej, w końcu choroby i cierpienia. I nie jest to przesłodzona, nudna laurka ale pełna pasji i autentyzmu opowieść człowieka, który znalazł w życiu to, czego wszyscy szukamy - sens.
Ksiądz Kaczkowski wypowiada się charakterystycznym, dość nowoczesnym językiem. Nawet o dogmatach czy trudnych kwestiach bioetycznych mówi w sposób zrozumiały i przystępny. To nie najeżone teologicznymi terminami kazania ex cathedra ale opowieść o tym, co dla niego ważne. I to daje do myślenia.
Momentami jest nieco "obrazoburczy" (ktoś skrajnie konserwatywny mógłby mieć zastrzeżenia) ale zawsze wierny sobie, własnemu powołaniu i własnym wyborom. Jest też bezkompromisowy w kwestiach wiary i jedności Kościoła, a jednocześnie zawsze otwarty na drugiego człowieka, na "Innego", czy to chorego, cierpiącego, czy grzesznika, który odszedł daleko, czy zagubionego młodego czy skrajnego liberała.
Książka wciąga, czyta się ją pozornie łatwo, szybko ale zostawia pewien niepokój. Coś łaskocze, nie pozwala przejść nad pewnymi kwestiami do porządku dziennego, każe szukać, sprawdzać, weryfikować poglądy i postawy. I niewątpliwie to jest jej ogromną wartością. Nie tylko dla katolików czy ludzi wierzących ale może przede wszystkim dla tych, którzy mają problemy, wątpią, poszukują albo po prostu chcą dowiedzieć się czegoś o księdzu Janie i o życiu....more
"Po raz kolejny udało nam się zniszczyć coś, czego nie potrafiliśmy stworzyć".
Wielki manifest przeciwko karze śmierci. Przeciwko łatwym, biało-czarnym"Po raz kolejny udało nam się zniszczyć coś, czego nie potrafiliśmy stworzyć".
Wielki manifest przeciwko karze śmierci. Przeciwko łatwym, biało-czarnym ocenom, przeciwko powierzchownym osądom, przeciwko literalnej tylko "sprawiedliwości", która staje się czystym legalizmem.
Mistrzowska opowieść o życiu i śmierci, obowiązkach i bezsilności, prawdzie i podłości, odwiecznej walce dobra ze złem w świecie i w każdym człowieku. O tym, co w nas wielkie i nikczemne, o ludzkiej godności i o szacunku, na który zasługuje każdy ze względu na sam fakt bycia człowiekiem. O wierze w dobro, w drugiego człowieka, a przede wszystkim o Cudzie.
Tym razem również najpierw poznałam film (nie gorszy niż książka) i Paul Edgecombe zawsze już będzie miał dla mnie twarz Toma Hanksa ale nic to, bo pomimo, że znałam zarówno fabułę, jak i jej zakończenie, lektura była dla mnie prawdziwą przyjemnością.
Trzeba być nie lada mistrzem, żeby zagadnienia fundamentalne zamknąć w pasjonującej opowieści i ta trudna sztuka udała się Stephenowi Kingowi z nawiązką.
Sam pomysł - niby ograny, oto niewinny człowiek zostaje skazany na karę śmierci. Ale nie o batalię sądową tu chodzi, która skończy się wznowieniem procesu, błyskotliwą mową obrończą i uniewinnieniem, nie o spryt skazańca, jego upór i dążenie do prawdy ale o to, na ile jego życie zmieni świat, a jest to przecież życie w celi śmierci, w oczekiwaniu na ostatnią podróż zieloną milą.
I tak, dzieją się w książce cuda ale takich cudów chyba każdy z nas chciałby doświadczyć. Tak jak spotkać na swojej drodze Johna Coffeya, a choćby nawet mysz Delacroix - Pana Dzwoneczka. I chce się wierzyć, że oni jednak gdzieś tam istnieją.
Bohaterowie książki są ludzcy i wyraziści. Ci przyzwoici, choć nie bez wad - budzą szacunek, ci podli - odpychają i budzą wstręt, ci pozornie najgorsi okazują niekiedy więcej człowieczeństwa niż byśmy się po nich spodziewali. A myszy są czasami mądrzejsze niż ludzie.
Książka drukowana była pierwotnie w odcinkach, stąd forma niezbyt długich rozdziałów i powtórzenia na początku każdego z nich. A wszystko spięte klamrą retrospektywnej opowieści wiekowego strażnika więziennego i uczestnika wydarzeń - Paula Edgecombe.
Moim zdaniem, "Zielona mila" to książka mądra, pełna i kompletna. Arcydzieło, które porusza do głębi i stawia najważniejsze pytania. Jedna z tych, które zmieniają człowieka....more
Bill Hodges powraca. Szczuplejszy sporo niż w poprzedniej części, odmłodniały nieco (ach, ten zdrowy styl życia!) ale wciąż dość zwyczajny. I bez broniBill Hodges powraca. Szczuplejszy sporo niż w poprzedniej części, odmłodniały nieco (ach, ten zdrowy styl życia!) ale wciąż dość zwyczajny. I bez broni, przynajmniej w tradycyjnym tego słowa znaczeniu ;-)
Ale nie on jest tu głównym bohaterem, o nie. Ani jego przyjaciele, znani z "Pana Mercedesa", choć przewijają się chwilami i są całkiem przydatni.
Za to głównych bohaterów jest dwóch. Przebiegły zbrodniarz i sprytny chłopiec. Kochają literaturę. Bardzo. Tę samą literaturę. To ich łączy. Poza tym są jak awers i rewers, pozytyw i negatyw, dzień i noc. Czy literatura może stać się bogiem? Celem samym w sobie? Demonem opętania? Gdzie leżą granice fascynacji najlepszą choćby twórczością? Co jest naprawdę ważne? I co robi człowiek, kiedy musi wybrać?
Delikatne więzy spinają bohaterów książki z fabułą "Pana Mercedesa" i lekko wybiegają w przód, do kolejnej części. Coś się szykuje, coś niepokojącego. Coś pulsuje pod cienką tkaniną pozornego spokoju. Bill Hodges to przeczuwa. Przygotowuje się, próbuje zrozumieć.
Książka wciągająca i sprawnie napisana. Plastycznie nakreślone postacie, wartka akcja, narracja prowadzona wręcz filmowo, z kilku punktów widzenia. Czyta się lekko, szybko, trudno oderwać się od lektury.