Wicha piszący o designie, architekturze, typografii, pracy grafika jest zdecydowanie moim ulubionym.
Są tu kawałki wcześniej publikowane to tu, to tam,Wicha piszący o designie, architekturze, typografii, pracy grafika jest zdecydowanie moim ulubionym.
Są tu kawałki wcześniej publikowane to tu, to tam, jedne lepsze, drugie słabsze. Te lepsze — Wykład z wykrzyknikiem — są jak debiut. Te słabsze jak "Nic drobniej...".
Osoby mające z edytorstwem (np. piszącą te słowa korektorka z sympatią spoglądająca w stronę DTP-u, zainteresowana architekturą i wzornictwem) coś wspólnego z pewnością docenią bardziej niż laicy....more
Przede wszystkim urzeka mnie to, że składa się z zeszytów, które są zszyte. Całość od razu w plastikowej okładce, więc śmiałPięknie i z głową wydane.
Przede wszystkim urzeka mnie to, że składa się z zeszytów, które są zszyte. Całość od razu w plastikowej okładce, więc śmiało można iść, traktować naprawdę jak przewodnik, bez obaw, że się zniszczy.
A jeszcze w jakie ładne coś układa się grzbiet (złożony z tych zszytych zeszytów)! :)
Uwodzi zapachem farby na papierze. Aaaach (rozkoszuję się, zanim minie)!
Zdjęcia ładne.
Marginesy wystarczające, korektorsko nieźle (3 błędy), redakcyjnie w kilku miejscach można by wycisnąć ciut więcej.
Inspiracja do podróży albo jej namiastka, jeśli pandemia nam straszna....more
A patrzenie na 3 strony bazgrołów — ile tam się pomysłów kłębi, przeistacza, ile fontów! — z których wyłoniło się polskie logo wszech czasów, Perełka!
A patrzenie na 3 strony bazgrołów — ile tam się pomysłów kłębi, przeistacza, ile fontów! — z których wyłoniło się polskie logo wszech czasów, to najlepsza rzecz w tej książce....more
No tak, "punktem wyjścia do tej książki była rozprawa doktorska". To wiele wyjaśnia, a (ostrzeżenie to) umieszczone jest dopiero na końcu, w podziękowNo tak, "punktem wyjścia do tej książki była rozprawa doktorska". To wiele wyjaśnia, a (ostrzeżenie to) umieszczone jest dopiero na końcu, w podziękowaniach.
Ciekawe ilustracje, zaznaczonych kilka odniesień bibliograficznych i... głównie przelatywanie wzrokiem przydługich wywodów (next, next, next, gdzie mózg się zatrzyma i utrzyma; może nie dorosłam do takich lektur, może nigdy nie dorosnę). Okładka (miękki papier mat z dużymi skrzydełkami) fajna, papier i marginesy wewnętrzne i zewnętrzne też....more
Plusy: - zdjęcia - format, papier - zebranie całej tej wiedzy (dopasowanie projektu/wytworu do autora).
Minusy: - styl, styl, styl!
Jest podział na meble,Plusy: - zdjęcia - format, papier - zebranie całej tej wiedzy (dopasowanie projektu/wytworu do autora).
Minusy: - styl, styl, styl!
Jest podział na meble, ceramikę, szkło. Jest miejsce na wprowadzenie w powojenne realia (niedoborów). Cały temat książki to wspaniały samograj, a pani zarżnęła go encyklopedycznością, lapidarnością nie tam gdzie trzeba i... nudą. Czytało się źle i wiele razy usnęłam.
Jako kolorowa encyklopedia — tak!, jako opowieść o powojennym wzornictwie — niestety nie....more
Pod względem tego, co w tej książce jest, co opisuje, daję 5 gwiazdek. Bo to przelot od XX-lecia do współczesności. Pod względem ilustracji - 25 artysPod względem tego, co w tej książce jest, co opisuje, daję 5 gwiazdek. Bo to przelot od XX-lecia do współczesności. Pod względem ilustracji - 25 artystów dostaje po 4 strony/plansze i może się zaprezentować. Jednych rozpoznaję od razu (Chmielewska, Dziubak), innych dopiero poznaję. Jedne zachwycają, inne mniej (de gustibus...).
Mam natomiast problem ze słowem elementarz z tytułu. Bo sugeruje, że to rzecz dla początkującego, laika. I wracamy do początku tej recenzji - pod kątem zawartości to zaiste takie ABC, ale ponieważ jest ilustrowane rysunkami, a nie zdjęciami, to niekiedy jest to zbyt artystyczne/odjechane/nie wprost/wymagające wyobraźni, żeby było zrozumiane, a przecież odnosi się do realnych wytworów/pomysłów, które mają konkretny kształt, nie mogą być wizją czytelnika A, czytelnika B, wynikającą z jego rozumienia znaczeń, jakie kryją się za słowami opisującymi, różną od rzeczywistości (przykład - kuchnia [1927], asteroid [1976]). I to, moim zdaniem, wyklucza słowo elementarz z nazwy. Teraz widzę, że obrazkowy spis treści z końca książki jest bardziej wprost niż niektóre ilustracje aka jest ich uzupełnieniem. Być może rozwiązaniem byłyby miniaturki zdjęć, choć pewnie nie wpisałyby się tak ładnie w całą szatę graficzną książki). Zatem pozostaje googlanie. Co też nie jest takie złe (choć oczywiście po wielokroć ląduje się na końcu internetu).