Flora, niespełniona, choć zdolna aktorka, dostaje propozycję życia. W spektaklu u znanego i cenionego reżysera ma zagrać mitologiczną postać, Psyche. To dla niej szansa jedna na milion – wreszcie ją docenią, a drzwi teatrów i plany filmowe staną przed nią otworem. Co może pójść nie tak? Wszystko…
Partnerem Flory – Erosem – jest Maks Stankiewicz: gwiazda polskiego kina, celebryta, a przede wszystkim dawna miłość aktorki, jeszcze z czasów akademii teatralnej.
Florentyna Mikołajczyk nie zamierza jednak zaprzepaścić swojej życiowej szansy. Przecież da radę wcielić się w zakochaną do szaleństwa Psyche. Jest wszak profesjonalistką! A może to dobra okazja, by zemścić się za złamane przed laty serce? Przed Państwem Florentyna Mikołajczyk i Maks Stankiewicz w… rolach życia.
Urodzona i wychowana na Śląsku, na studia wyjechała do Warszawy, w której się zakochała. Trochę historyczka sztuki, trochę psycholożka, głównie pani z HR-u. Gdy nie pisze książek, obiecuje sobie, że przeczyta W poszukiwaniu straconego czasu, po czym po raz kolejny włącza jedną z bajek Disneya. Chłonie opowieści w każdej formie: od gier komputerowych po rozmowy ze starszymi paniami na przystankach autobusowych. Nie rób scen, Flora to jej debiut literacki.
Wyjątkowo trafił do mnie humor tej książki. Wiele żartów to te z serii, których nikt nie będzie rozumiał za 10 lat, ale teraz śmieszą. Bawiłabym się dużo lepiej gdyby nie mocno irytująca Flora. Niesamowicie nie lubię jak główni bohaterowie nie widzą czegoś co jest oczywiste dla wszystkich dookoła. Trochę ją wymęczyłam, ale polecam jako lekką lekturę.
Ale mi się podobało! Bardzo fajna rozrywka, nawet nie wiem kiedy mi upłynął czas. Uwielbiam zarówno główną bohaterkę jak i jej rodzinkę. Chętnie przeczytałbym o niej kontynuacje. Fajny humor, choć momentami lekko hmm… krindżowy? Choć słuchając tych naszych polskich obyczajowek jestem na niego gotowa. Plus za poruszanie tematy ed, depresji i terapii.
Jedna z lepszych polskich obyczajówek, jakie czytałam, w sam raz dla millenialsów. Co prawda autorka czasami jednak przesadza z żartami i wulgaryzmów też mogłoby być mniej, ale i tak jestem bardzo pozytywnie zaskoczona. Świetnie się bawiłam przy tej książce.
4,5/5 Przysięgam, nie wyobrażacie sobie w jakim szoku ja jestem po przeczytaniu tej książki. JAKIE TO BYŁO DOBRE! Serio, ta książka jest po prostu cudna. I chociaż zupełnie się tego nie spodziewałam, to trafia do moich ulubieńców. Wiedziałam, że tak się stanie zanim w ogóle ją skończyłam.
Wiecie, co w niej uwielbiam? Florę, która jest cudownie impulsywna. Maksa, który za wszelką cenę próbuje udowodnić, że dorósł. Ich relację i rozmowy, które tak bardzo pasowały do ich osobowości, że ani przez chwilę nie pomyślałam, że to brzmi nierealnie albo nieżyciowo. Humor tej książki, który jest kompletnie niewymuszony i przez to jest sztosem - było kilka takich momentów, kiedy zaśmiałam się na głos, a to mi się raczej nie zdarza przy książkach. Zdarza mi się za to przy nich płakać i, oczywiście, zdarzyło się to też w tym przypadku, bo gdzieś pośród tego całego humoru ta historia jest naprawdę emocjonalna, wzruszająca i pokazująca pewne ważne problemy. I w końcu, last but not least, ta książka jest genialnie napisana! Nigdy w życiu nie wpadłabym tak sama z siebie na to, że to debiut, bo w ogóle tego nie czułam.
Co ja mogę powiedzieć, no "Nie rób scen, Flora" jest po prostu kawałem dobrej roboty. Chcę takich książek więcej, więcej Flory i Maksa i więcej Martyny Pustelnik. Dziękuję i polecam. Kurtyna.
Niestety nie ma nic co podobało mi się w tej książce. Humor totalnie nie mój i było go za dużo, irytująca i wiecznie sarkastyczna główna bohaterka, która nie wie czego w życiu chce, bardzo przegadana książka rodem z marnych polskich komedii romantycznych. Końcowa scena istny cringe. No nie polecę.
Holaaaa Floraaaaaaa aaahhh to totalnie nie jest książka dla wszyskich, ale jakoś mnie ujęła plus mam zbyt miękkie serce. A humor w tej książce? Prosze was, autorka potrafiła sprawić, że śmiałam się z najbardziej randomowych i prostych konwersacji. Kocham jeszcze klimat rodzinny, który tutaj jest bardzo wyczuwalny, a wszystkie postaci są bardzo dobrze wykreowane. <33
oceniając ją na tle innych obyczajówek, szczególnie polskich nie mogłabym dać inaczej, niż 5 gwiazdek, naprawdę się wyróżnia
zabawna, przesympatyczna, urocza i klimatyczna. wszystkie nawiązania do polskiej kultury (szczególnie kina) trafione w punkt. lekki styl, dużo rodzinnego ciepła, świetni bohaterowie. Czyta się (bądź słucha, jak w moim przypadku) jak idealny otulacz. Przypomina właśnie taką komedię romantyczną, jaką mogłabym oglądać w kółko - nie jest ani przesłodzona, ani zbyt dramatyczna.
z drobnych wad, które niektórym mogą przeszkadzać - momentami niektóre żarty lekko żenowały, ale to już zależy od osoby; w końcówce zachowanie Flory już mogło irytować, bo faktycznie przeciągała to, co wiedziała ona sama, jak i każdy czytelnik
natomiast nadal są to drobiazgi, a książka w swojej kategorii wypada niezwykle przyjemnie.
co mi się podobało: - poruszone trudne tematy, aż w pewnym momencie się wzruszyłam - rodzina flory!! kocham jej siostry, brata, zasługują na własną historię (moi faworyci pola i kminek) - maks, maks to ja bo kocha taylor swift i układa puzzle - przyjemny, zabawny styl - dzieciaki flory i końcówka z nimi, absolutnie przeurocza, podwyższyła moją ocenę - mnóstwo wspaniałych nawiązań co mi się nie podobało: - flora czasami mocno irytująca, nie rozumiałam jej przez większość książki - za mało sztuki na którą czekamy całą książkę - czasami się trochę dłużyła i trudno było powiedzieć jaka w ogóle jest fabuła
„Nie rób scen, Flora” to nie tylko humorystyczna opowieść o marzeniach realizowanych na deskach teatru i skomplikowanych relacjach z głównych bohaterów Flory i Maksa, ale równie niezwykle wzruszająca historia o więzach rodzinnych i siostrzanych.
Ok, DNF na 254 stronie, bo nie dam rady więcej jej męczyć. O ile początek był obiecujący, bo trafił w moje poczucie humoru żartem o Karolaku, tak z każdą kolejną stroną było tylko gorzej i dowcipy robiły się coraz słabsze i coraz więcej zalatywało cringem. Flora jest tak niemożliwie irytująca, że głowa mała. Jej motywacje w relacji z Maksem - serio?! Nie ma to jak dziecinna zemsta, po której sama Flora dostanie bardziej po dupie. Dziewczyno, zdecyduj się w jedną albo w drugą stronę! Trochę miałam wrażenie jakbym czytała "It's snowtime" Anity Chrząszcz, ten sam poziom żartów i wiecznych przegadywanek między bohaterami. Litości! Wpadałam przez nią w zastój czytelniczy, bo na myśl o czytaniu tego badziewa, odechciewało mi się czytania w ogóle. Hity z bookstagrama, psia jego mać, tfu!
EDIT: Jestem ciekawa, co powiedzą osoby, którym w "BookLovers" Emily Henry przeszkadzał alkohol - tutaj wino leje się na prawo i lewo, najczęściej na zalanie smutków i na pocieszenie. To dopiero romantyzowanie alkoholizmu..
ta wzburzona ale jednocześnie rozbrajająco urocza relacja, rodzinny klimat i humor (czytałam dosłownie z uśmiechem na twarzy) totalnie trafiły do mojego serca
,,Nigdy nie przestajemy po cichu kochać tych, których kiedyś kochaliśmy na głos"
cudowna, przezabawna i urocza książka. pokochałam florę i maksa. nawet pomimo kilku krindżowych momentów i średnio spektakularnego zakończenia daję tej książce pięć gwiazdek bo zawiera wszystko czego potrzebuję, taka moja comfort książka. no i jeszcze theatre vibes ahhh! p.s. dołączenie playlisty z piosenkami o których wspominali bohaterowie albo np słuchali w samochodzie było świetnym pomysłem!!
Chyba przeczytałam ją w złym momencie. Za ,,dziecinna” jak dla mnie. Nie potrafiłam się wciągnąć, więc przerzuciłam się na audiobooka. Jedyny plus to w sumie styl pisania.
Jeśli jesteście ze mną tu od dłuższego czasu, to pewnie wiecie, że bardzo rzadko sięgam po książki polskich autorów. Jednak ostatnio staram się to zmieniać, ponieważ mamy naprawdę dużo utalentowanych autorów książek w Polsce. I muszę przyznać, że dawno nie czytałam tak dobrego debiutu, jak ta książka. Nie mogłam się oderwać od lektury ✨
Flora to zdolna, choć nie doceniona aktorka. W chwili gdy ją poznajemy dziewczyna dostaje od losu szanse zagrania w spektaklu jako główna postać. To dla niej ogromna szansa. Nie wie jednak, że będzie musiała się zmierzyć z Maksem - chłopakiem, z którym kiedyś wiele ją łączyło, ale ta znajomość zakończyła się burzliwie. Florentyna Mikołajczyk nie zamierza jednak zaprzepaścić swojej życiowej szansy. Przecież da radę wcielić się w zakochaną do szaleństwa Psyche. Jest wszak profesjonalistką! A może to dobra okazja, by zemścić się za złamane przed laty serce?
Ta książka to debiut Martyny Pustelnik. Jednak jej styl pisania jest tak dojrzały, że nie sposób pomyśleć, że to debiut. Podejrzewam, że gdyby zakryć polskie nazwisko wielu pomyślałoby, że to książka zagranicznej autorki. Jest tak dobra. Jeśli chodzi o charakterystykę postaci, to autorka stanęła na wysokości zadania, stworzyła tak autentycznych, a zarazem sympatycznych bohaterów, że nie sposób ich nie polubić. Podczas czytania pozwoliłam sobie na chwilę wzruszenia i śmiechu, bowiem autorka stworzyła tak ciepłą, pełną śmiechu historie. Relacja między głównymi bohaterami jest dosyć niespodziewana i zmienia się z rozdziału na rozdział, a jeśli chcecie się dowiedzieć, czy Flora i Maksa odnaleźli porozumienie - musicie sięgnąć po „Nie rób scen Flora”! ❤️ Zapewniam, że będziecie zachwyceni lekturą! ☺️
Irytująca główna bohaterka oraz denerwujący głos lektorki to dla mnie za dużo. A szkoda ponieważ zapowiadała się naprawdę dobra książka.
Flora jest po szkole aktorskiej, ale nie ma za bardzo szczęścia w zawodzie. Niespodziewanie dostaje jedną z głównych ról w nowym przedstawieniu, który ma być reżyserowany przez jego kolegę ze studiów. Jest to jej szansa aby pokazać się szerszej publiczności. A może zyska coś więcej niż tylko rozpoznawalność po tym projekcie?
Flora boi się zakochać ponieważ już raz 5 lat temu została przez kogoś zraniona, dlatego też spotkanie ponownie Maxa to dla mniej trudna sprawa, jednakże Max się nie poddaje i postanawia powalczyć jeszcze raz o Florę. Najpierw zaprzyjaźnia się z nią i jej rodziną, bo jak wiemy od przyjaźni do miłości jest już niedaleka droga.
Czasami lepiej wybrać ebooka lub wypożyczyć książkę z biblioteki niż brać się za audiobooka. Coraz częściej trafiam na nie pasujących mi lektorów do książki, a tak lubiłam je słuchać podczas spacerów z psem.
Biorąc pod uwagę fakt, że ta książka jest bardzo przyjemna i bawiłam się przy niej przednio jest naprawdę na dobrym poziomie. Humor w zupełności do mnie trafił w moje gusta, a Flora i Max to takie dwa duże dzieciaki nie radzące sobie z własnymi uczuciami, ale nie w ten denerwujący sposób, a ten słodki i niewinny sposób. Chociaż biorąc pod uwagę późniejsze wydarzenia, to nie wiem czy taki niewinny i słodki XD Siostry Flory dają mocny vibe Koźlaczek, więc jeśli kochacie ,,Cud miód malina" macie już jeden powód, by przeczytać ,,Nie rób scen Flora"
Powiedzieć, że było to cudne, to jak nic nie powiedzieć. Mega urocza, pozytywna i naturalna historia, wywołująca śmiech i radość praktycznie co drugą stronę 😍😍😍
(AUDIO) 4.5, kocham humor tej ksiazki, kocham taylor swift ktore bylo bardzo duzo, kocham zarty zwiazane z polskimi osobnikami ktore zrozumiec moga oczywiscie tylko polacy, jedyny minis tej ksiazki to fakt ze glowna nohaterka nazwala hufflepuff domem dla frajerow 😠😠 ale duzo taylor swift wynagradza to nieporozumienie. superasna ksiazka
W tym roku zadziwiająco często sięgam po polskie obyczajówki i żadna jeszcze mnie nie zawiodła, a Flora - młoda aktorka starająca odnaleźć się w bezlitosnym świecie teatru i filmu - wręcz rozbawiła mnie do łez i wprost nie mogłam się oderwać od czytania! ⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀⠀ Bo to taki typ książki, który otula. Pełno w niej było sarkazmu, ironii, żartów, wzajemnego wsparcia, ale też sprzeczności i bardzo dużo gry aktorskiej. Zarówno na deskach teatru, jak i w życiu głównych bohaterów. Choć czasem chciałam potrząsnąć główną bohaterką, to za chwilę tłumaczyłam sobie jej zachowania skomplikowanym mechanizmem obronnym, który przez lata tworzyła. Gdy przychodzi jej zmierzyć się z demonami przeszłości, a na deskach teatru jej partnerem okazuje się mężczyzna, z którym w przeszłości łączyła ją skomplikowana relacja, musi podjąć decyzję jaką siłę ma w sobie tym razem.