PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=10039621}
8,4 157
ocen
8,4 10 1 157
Elden Ring: Shadow of the Erdtree
powrót do forum gry Elden Ring: Shadow of the Erdtree

Na początek powiem to że nie do końca dlc skończyłem: paru bossów mi zostało, paru lokacji nie odkryłem i bossów, obejrzałem finałową cutscenke (zaraz do tego dojdę czemu) no i ogólnie tyle jeszcze to czego nie odkryłem jeszcze sobie odkryje i może coś zabije ale tyle. Mega jarałem się tym dlc uwielbiam Elden Ringa i to jest jedna z moich ulubionych gier ostatnich lat i w ogóle też, Uwielbiam F.S trylogia Dark Souls, Bloodborne, Demon's souls a Sekiro przede mną jeszcze i pomimo iż nie wszystko w tych grach jest dla mnie idealne to i tak są epickie, zajebiste i utraciekawe + trudność w nich to jest coś co jeszcze bardziej w nich uwielbiam także z jednej męczę się przy nich cholernie ale z drugiej są emocje i jest satysfakcja są także tego pięknie i trudno :) Wracając do Eldena również uwielbiam i co prawda nie wszystko było udane ale finalnie epickie, monumentalne i jak zwykle o FS trudno cholernie oczywiście znajdą się tacy co powiedzą że ,,ee za łatwo bo open world i summony" i poniekąd to prawda ale dla mnie poziom trudności w tych grach to kwestia osobista dla innych utra trudno a dla innych ultra pikuś i ogólnie easy pizy także dla mnie Elden Ring jest tak samo trudny jak reszta gier od tego studia. Anyway mega jarałem się na dlc, specjalnie nawet zrobiłem w tamtym roku postać pod to dlc i było super a jakieś pare mięsięcy temu od dnia pierwszego zwiastuna na rozgrzewkę znów przeszedłem od nowa wszystko na innej postaci i znów pare rzeczy mi się trochę odkryłem czego na poprzednim przejściu nie widziałem oraz ogólnie grało mi się tak samo dobrze mimo wad 10/10 uwielbiam.

No i to dlc jak wspomniałem mega czekałem, zwiastuny zajebiste i ogólnie byłem gotów przyjąć absolutnie coś wymagającego, epickiego i o wiele bardziej mrocznego niż podstawka + to że od samego początku poziom trudności wskoczył mocno także będzie jeszcze trudniej tak więc give me give me i kupiłem sobie specjalnie preorder w dzień przed premierą no i wysokie noty przed premierowe także to wiele mówi jak na to dlc czekałem bardzo bardzo i oj. I tu takie małe spoilerowe streszczenie mojej przygody na samym początku..

I od początku do pierwszego bossa byłem zachwycony wchodze do dlc, mam przed sobą epicki pierwszy widok na kraine cieni z wielkim mrocznym drzewem na horyzoncie, pierwszy przeciwnik prawie mnie zabija ale na szczęście ja go zabiłem i tu widać poziom trudności jest wyższy no git, widzę wielki piec wiem jestem za słaby na niego daruje go sobie na później, mam przed sobą pierwszy Krzyż Miquelli i dwóch sympatycznych Npc którzy tak jak ja szukają pana Miquelii i potem na razie zwiedzam sobie reszte tego pierwszego regionu załatwiam paru opcjonalnych bossów i pare upgradów no i idę przez szlak za krzyżem wspomnianym i mam przed sobą wielkie miasto z wysoką wieżą niestety na tym etapie przyćmioną przez cienie miasto zwie się Belurat wchodzę do niego po drodze spotkałem dwóch kolejnych sympatycznych Npc ale wracając wchodzę do miasta jest klimat, jest atmosfera martwego miasta i wizualnie + muzyka zajebiście a skojarzenia miałem z Minas Tirith z Lotra ale w wersji martwej także sie działo no i na koniec bossik Tańczący Lew cutscenka, muzyka, design, animacje, ruchy taneczne (tytuł bossa zobowiązuje), fazy z żywiołami i ogólnie szaleństwo coś epickiego jasne trochę chaosu ale finalnie pokonałem go za 4-5 razem solo (do tego jeszcze przejdę) i ogólnie satysfakcja oraz emocje po walce ogromne i po tym bossie pierwszym głównym byłem zachwycony, było trudno ale udało się i w mojej głowie myśli łał ale to dlc będzie zajebiste ciekaw jestem kto następny no i jadę dalej za most zamek, przeciwnicy z magią i ogólnie piękna lokacja ale dochodzi boss z którym męcze się z nim sporo i po sporej ilości zgonów pokonuje go ale nie czuje satysfakcji i tutaj coś mi zgrzyta ale gram dalej i po dojściu do Mesmera jeszcze bardziej coś mi zgrzytało i miałem w głowie myśli ,,uff nareszcie koniec idę dalej" i tak miałem niestety przez reszte bossów w tej grze.

I po dotarciu do finałowego bossami (którego nie pokonałem jeszcze może kiedyś mi się uda) i po obejrzeniu finałowej cutscenki głównie z powodu ,,jezus już tego bossa i dlc mam dość" i niestety przykrością to powiem i pewnie wiele osób wk*** ale dla mnie to dlc to największy zawód w tym roku w kwestii growej. Ale żeby nie było że głównie będę narzekał a będę to powiem co mi się podobało bo akurat mimo problemów grało mi się w super głównie za:

Z plusów: Kraina Cieni naprawdę ciekawe miejsce akcji jest posępnie, mrocznie, niepokojąco, monumentalnie, tajemniczo i ogólnie pięknie mimo tego wszystkiego. Do tego lore i cała ta sytuacja z Miquell'em to co udało mi się wyczytać z itemów i po odsłuchaniu dialogów z npc naprawdę ciekawie i w sumie jedyna rzecz która trzymała mnie przez całe dlc jedynie zakończenie jak dla mnie sssie niestety i nie mówie o bossie finałowym tylko o cutscence ale reszta naprawde super i ciekawie było. Muzyka, Designy bossów i przeciwników, Klimat tych miejsc i bossów no i npc wszyscy ciekawi i w pewnym momencie 1.coś tu nie grało że oj oj niby spoko spoko szukamy Miquelli ale (bez spoilerów) i 2.pod koniec bylo mi ich zwyczajnie smutno jak skończyli finalnie ale i tak ciekawie było. Z mniejszych rzeczy nowe uzbrojenie i zbroje te co znalazłem spoko spoko, opcjonalnie grobowce na reszcie zrobili coś z nimi że każdy z nich jakoś się różni od siebie + niektóre otwierają drogę ku nowym regionom także fajnie. No i tyle mogę pochwalić i naprawdę to były rzeczy które skutecznie mnie w tym dlc trzymały i zachęcały do zwiedzania ale...

Z minusów: I zacznę od najgorsze mojego problemu z tym dlc coś czego w życiu bym się nie spodziewał że będę na to narzekał a jednak a jest to poziom trudności nazwijcie mnie casualem narzekajacym na to że ooo za trudne tylko że nie! Nie mam problemu że te gry są trudne ba to jest super i w Elden Ringu mimo iż jak niektórzy mówią jest łatwo bo otwarty świat i można sobie dolevelować postać ale i tak przynajmniej dla mnie jest i było jak zwykle trudno pierwsze starcie z Margitem mimo iż ogołociłem prawie całe Pogrobno z bossów pobocznych i tyle ile mogłem znaleźć nasion oraz łez złotego drzewa na tym etapie to i tak walka z nim była mordęgą a jeszcze potem Radahn gdzie było podobnie ale było trudno, udało mi się ogarnąć na spokojnie, umierałem oczywiście sporo ale finalnie ten jeden ostatni cios i bossik leży i tak było z każdym innym bossem w podstawce oczywiście dla kogoś mogli być banalni ale cóż jak wspomniałem każdy może mieć inny punkt widzenia na trudność z danym bossem natomiast czemu to jest problem w tym dlc proste jest po prostu chaos trudno bossów tu ogarnąć na spokojnie, zadają za dużo obrażeń gdzie jeden ich cios pół życia nie ma a o szanse na leczenie jest wręcz nie przyjemnie trudno bo boss po prostu błyskawicznie doskakuje i zabija mnie nawet nie dając mi się wyleczyć i okej poziom trudności jest wyższy w dlc i sumie w każdym innym dlc z poprzednich gier FS było podobnie ale nie przypominam sobie żeby taki Kalameet z DS1 męczył mnie co minute nawet na dając do siebie podejść a sam boss jest moim osobistym nemezis z tej gry i dlc jednocześnie, Sir Alonne z DS2 gdzie jak chciałem się uleczyć to od razu doskakiwał do mnie i mnie zabijał czy Midir z paskiem zdrowia jak długim jak 2 lata z DS3 był tak wredny że ja mu nic nie robiłem a on więcej mi robił no nie no nie a mimo to dawałem im radę od: Na Kalameecie dobre uniki i broń w oburącz pyk udało się, Sir Alonne perfekcyjnie unikać oraz znaleźć odpowiedni moment na wyleczenie się czy z Midirem od skupić się full na jego głowie gdzie najwięcej dostawał obrażeń i tyle. Natomiast jeśli chodzi o bossów z tego dlc to niestety jedyny z którym najbardziej uczciwiej (dla mnie osobiście) się z nim walczyło solo i udało się go dopaść to był właśnie pierwszy boss Tańczący Lew a potem reszte niestety pokonywałem z mimicie bo to co oni odwalali to jak byli zbyt chaotyczni w swoich atakach i jak wredni byli no niestety ja miałem ich dość i wzywałem mimica + to ile im obrażeń robiłem maksymalnie ulepszonym mieczem w tym duetem wielkich mieczy to prostu ja nie wiem co się stało a oni dwa ciosy lub cholerna obszarówka one hit umarłem. I wchodze w kolejny problem nie czuje żebym stawał się w tym dlc silniejszym ani wytrzymalszym niby zbieram jakieś odłamki tego drzewa czy te prochy co niby coś w statystykach mi podnosi tylko ja w ogóle nie czuje żebym był silniejszy/wytrzymalszy choćby minimalnie i zastanawiałem się czy to kwestia że źle leveluje? częściej levelowałem sobie w siłe lub w życie ale sam nie wiem w każdym razie ja bossom solo nic nie robiłem i jedynie z pomocą mimica dało się ich pokonać naprawdę. I normalnie nie wiem co o tym myśleć bo z jednej strony powinienem się jarać że jest trudniej i im więcej dam z siebie wszystko tym satysfakcja będzie wielka ale z drugiej strony przesadzili moim zdaniem naprawdę to że trudniej że dokręcili tą śrubę i reaktor wytrzyma no nie jest fajne naprawdę i to popsuło mi niestety wrażenia z dlc naprawdę i jak bardzo z owymi bossami mogę się zachwycać nad ich design'em, zestawem ataków, lore które udało mi się z paru rzeczy wyczytać ich prezencja itd.. tak walki z nimi były nie przyjemnie ale w ten najbardziej bezczelny sposób i po tym bardziej doceniam Malenie i jej popieprzone leczenie nawet jak w tarcze uderzy naprawdę nie czuje się dumnie że walczyłem z tymi bossami za pomocą mimica ale niestety zostałem sztucznie zmuszony i wyszło co wyszło :( Z innych minusów mniejszych niektórzy narzekają na optymalizacje i że laguje i u mnie też laguje gram na xone ale znowu tak samo w podstawce było i mimo wszystko bawiłem się świetnie także to na bok no i zakończenie ogólne dlc dla mnie osobiście ssie nie podobało mi się i ogólnie czegoś mi zabrakło już nawet finały z DS2 i jego dlc były ciekawsze od tego.

Także podsumowując rozpisałem się ale niestety musiałem i po prostu dla mnie zawód roku growy i okej moze to ten pierwszy raz w tym dlc i jak wróce drugi raz może będzie mi się lepiej grało oraz może bardziej się ulepsze ale i co jest najgorsze co bym nie pochwalił to i tak jest to jedyne dlc w grach F.S do którego nie mam ochoty wracać serio tak zniesmaczyło mnie że ode chciało mi się wracać do niego. Moja ocena naciągane 8/10 myślałem o 7 lub 7,5 ale mimo wszystko za lore i za reszte dobrego daje 8. Dla mnie to dlc będzie najniżej nawet minimalnie gorzej niż dlc do DS2 gdzie jak nienawidzę opcjonalnego kontentu z nich tak główna lokacja i świetni dwaj główni bossowie we wszystkich trzech dodatkach nadrabiali to i było super tutaj nie przynajmniej Tańczącego Lwa najmilej będę wspomniał i za to jaka ta walka była zajebista, trudna i nie wnerwiała mnie jak reszta bossów z tego dlc.

Pozdrawiam

PrimalElf1512

Ja też jestem totalnym wyjadaczem soulsów mam nawet platyny w wszystkich grach(wiem to żaden wyznacznik skilla tylko cierpliwości w farmieniu pamiątek do convenantów przynajmniej w trylogii DS).
Czekałem na ten dodatek jak po***any, ono miało zdecydować czy moim soulsem numer jeden będzie Bloodborne, czy Elden i początkowo jarałem się strasznie, Lew mi się nie podobał, ale głównie przez to że na mojej konsoli ps5 podczas zmian formy i niektórych ataków obszarowych mi konsola chrupała(co najlepsze potem się konsola już ogarnęła i tylko na otwartych terenach wyczuwałem lekki spadki, ale jak nic się nie dzieje i tylko zwiedzam to szczerze mam w to wywalone, liczy się dla mnie żeby optymalizacja dawała radę podczas combatów). Przetestowałem z dobre 15 broni, wszystkimi mi się przyjemnie grało ale moim orężem numer 1 do walki z bossami była katana, którą zdobywałeś przed wejściem do lokacji z smokami na którymi znajduje się Bayle, poniewż jej moveset mega mi siadał do walki z bossami.

Moim największym zarzutem jest przeogromny recykling przeciwników i bossów + puste lokacje, serio ja w podstawce przymykam na to oko jest tak przeogromne, że recykling pomysłów jest wręcz wskazany i przez Eldena i to jak ludzie narzekali na ten aspekt zwracam na to teraz bardziej uwagę no bo błagam np. GoW Ragnarok jest o wiele mniejszą produkcją a ma przeogromny recykling przeciwników i bossów a tam nie jesteś wstanie się bawić różnymi buildami nawet w połowie na taką skalę jak w Eldenie więc nie jesteś w ten sposób sobie umilić walki na tych samych wrogów.
Za to w dodatku jako, że zawsze były u From Software czymś specjalnym liczyłem na to, że się bardziej postarają jak trafiłem drugi raz na lwa, czyli w dodatku musiałem drugi raz się zmierzyć z rememberence bossem to mnie szlag trafił, wyłączyłem konsolę i postanowiłem dokończyć następnego dnia dodatek(nie wspomnę o tym że w pewnych momentach walczysz ponownie z tree sentineel,bykiem czy ptakiem z podstawki). Co do pustych lokacji szczególnie jest to widoczne na polu niebieskich, czerwonych kwiatów oraz takiej lokacji z palcami, no błagam to jak to wygląda to absolutny peak, a tam nic nie ma co najwyżej jakiś pieprzony smoczek z którym się bijesz po raz nty(ogólnie smoki w tej grze są dla mnie absolutnie ohydne, poza Baylem, bo on im wyszedł naprawdę zacnie) do tego przy pieprzonym zwiastunie miałeś nawet walkę z jednym przeciwników na tej łące niebieskich kwiatów, której nie ma w głównej grze xD.

Co do poziomu trudności, zacząłem dodatek od 140 poziomu, bez używania summonów, bez używania jakichkolwiek inkantacji, czy magii(taki styl grania preferuje, boli mnie trochę że muszę sobie celowo utrudniać te gry aby mieć lepszy osobisty expierence, ale dzięki tym wszystkim innym dodatkom więcej osób poznało ten wspaniały gatunek więc jestem zadowolony, bo gra jest tak zrobiona, że nie czuję aby było wymagane używanie tego) i cholera ja poza Messmerem który zajął mi godzinne(jest jeszcze jeden boss zaraz o nim napiszę coś więcej), reszta szła naprawdę sprawnie, odczułem że dodatek jest na trudniejszym poziomie, ale dla mnie było Old Hunters na ng+ w Bloodborne gdzie Ludwiga klepałem dobre 7 godzin, czy losowi napotkani hunterzy, którzy wycierali mną podłogę jak szmatę to Shadow of the Erdrtree przez 99% nawet nie stało(ofc prawdopodobną przyczyną tego jest to, że Bloodborne to był mój pierwszy raz w tym świecie).

Co do samych walk z bossami dla mnie Rellana czy Messmer to absoluna topka From Software, spokojnie umieszczam ich w top 10 najlepszych starć jakie doświadczyłem, niektórzy byli również zacni czy to Bayle czy taki jeden kościotrup na koniu, ale było naprawdę wielu, którzy byli dla mnie bardziej żartem niż bossem a taki jeden Pan ujeżdżający dzika jest dla mnie nieprzyjemnie utrudniony i za to tej walki nie polubiłem.

No i na koniec został final boss którego klepałem 4h30min(tylko Ludwiga i Bestię Żadną krwi z Bloodborne biłem dłużej) i szczerze dla mnie osobiście poziom trudności między nim a całą resztą dodatku to jest jakieś nieporozumienie tak ogromnego skoku trudności nie czułem nigdy u from software, normalnie bym uznał, że to moje skill issue ale byli streamerzy którzy klepali go nawet po 10h, i jak pierwsza faza jest naprawdę solidna, strasznie brutalna, ale sprawiedliwa i jak zawsze broniłem ataki aoe w tej grze, bo uwielbiam efekciarstwo w grach to tutaj sprawili, że aoe stało się niesprawiedliwym utrudniaczem, do teraz nie wiem czy pierwszy atak można wgl zrollować, nie udało mi się to ani razu więc odbiegałem jak kretyn a po zawahaniu się na ułamek sekundy nie masz szans odbiec na czas, po każdym ataku nawala beam z podłogi i jak zostaniesz trafiony bronią, automatycznie dostajesz świętymi obrażeniami a przez to, że zasłaniają ci ekran nie masz niemalże szans na zobaczenie następnego ataku bossa w wyniku czego umierałem ciągle od tej jednej i tej samej sekwencji przez 3h. Po zrobieniu go nie odczułem tego co kocham w tych grach, czyli poczucia satysfakcji, o wiele bardziej wole klepać Elden Beasta, może i boss ciągle ucieka, nawala w ciebie ciągłymi promieniami światła, ale przynajmniej wszystko wydaje mi się czytelne i jest spokojnie do ogrania, nie muszę liczyć na to, że wylosuje mi dobre rng za to przy Radahnie mam wrażenie że nie nauczyłem się nic po prawie 5 godzinnach w drugiej fazie, po prostu fartem udało mi się uniknąć sekwencje, których wcześniej mi się nie udawało.

Finalnie jest to dalej wspaniałe dlc, spędziłem przyjemnie 35 godzin na nim, ale niestety jako że to dlc liczyłem na coś więcej a overall dostałem więcej tego samego, gdzie ilość pustych przestrzeni i recyklingu wrogów odczuwa się znacznie bardziej z upierdliwym final bossem, który nie dał mi poczucia satysfakcji.

ocenił(a) grę na 8
xBrytan

Zacny komentarz szanuje chociaż z paroma rzeczami się nie zgodzę nie tylko dużymi ale mniejszymi również. Okej na Lwie też mi chrupało ale to kwestia tego że grałem na xone ale technikalia to nie mój problem z dlc zresztą tak samo jak z podstawce także to odkładam na bok co natomiast reszta:
1.Bossowie jak wspomniałem lew mi się podobał zajebisty boss trochę chaotyczny jak reszta potem ale pokonałem go solo 4-5 raz było pięknie drugi boss na pierwszy rzut oka spoko i wymagający ale wymagający w hamski sposób i ogólnie za dużo wszystkiego a finalnie go mimiciem zabiłem bo miałem gość zgonów bezsensownych i tu już mi zgrzytało potem Mesmer i niestety tu to samo i tak z każdym kolejnym bossem głównym było to samo nie czułem satysfakcji bo mimic ale z drugiej inaczej się nie dało wszyscy poza lwem dla mnie to najbardziej wredni i nieuczciwi bossowie ever z finałowym i smokiem Baylem na czele i tak naprawdę jedynie co mnie trzymało przy nich i przez całe dlc to lore ich które jest mega ciekawe z tego co wyczytałem z itemów i ogólnie techniczne wyglądają zajebiście i ten Radahn na końcu może i reskin ale reskin zrobiony dobrze i nie jest kopią siebie samego z podstawki także plus ale walka z nimi to była katorga.
2.Recykling dla może i jest okej ale to samo w podstawce było i nie przeszkadzało mi to bo główni bossowie i kilka opcjonalnych pereł skradło mi show i tylko dla nich przechodziłem tamci mniejsi w lochach i nocą mogą se być oni służą do levelowania i tyle + z niektórymi fajnie mi się walczy jak ze smokami. I jeszcze o Ragnaroku może i był też ale tam też nie przeszkadzało mi to bo głównie skupiałem się na świetnej historii i bohaterach a walka była piękna.
3.Otwarty świat i narzekanie na niego że pusty może i tak ale kurde nie potrzeba znowu ubisoftu i setek znaczników gdzie w ostatnich ich grach to masakra a tu w Eldenie zwiedzanie świata pod tytułem ,,Dobra widzę cel smuga światła mnie prowadzi jade tam oo widze jakiś loch/jaskinie spoko zajrzę tam już? jade dalej jestem blisko o jakaś wieża na horyzoncie sprawdze sobie.." Tyle taki open world mi się podoba.

I o paru rzeczach mógłbym gadać i gadać ale finalnie dla mnie to dlc to rozczarowanie mimo iż bawiłem się spoko zwiedzanie świata fajne, zgłębianie lore'u obecnego tu, mrok i posępność krainy cieni no i zbieranina ciekawych osobistości npc oraz bossów fajnie ale dla mnie dlc zabił tutaj chaotyczny, sztucznie podbity i ogólnie ,,za dużo wszystkiego naraz" problem poziom trudności. I nie żebym narzekał bo nie spodziewałem się że na to ostatnie będę aż tak narzekał bo trudność w grach FS bywała wredna ale przy tym zajebista były emocje, satysfakcja no i ogólnie było wymagająco a jak pokonywałem moich osobistych nemezis z niektórych części ds gdzie za pierwszym razem sprawiali mi po prostu wietnam w głowie to któreś przejście później rozwalam ich za pierwszym razem czuje się dumny i to samo w Eldenie w podstawce Godfrey, Maliketh, Placidussax czy Margit robili mi z tyłka jesień średniowiecza a potem pięknie ich rozwaliłem i było pięknie :) I liczyłem na wyzwanie w dlc no i dostałem tylko nie uczciwe i sztucznie podbite.

PrimalElf1512

SPOILERY SPOILERY SPOILERY

A ja mam właśnie zupełnie inne doświadczenia z dodatkiem i oprócz paru obszarowych ataków czy skopanych hitboxów to uważam, że bossowie są całkiem uczciwi.

Ogólnie to wczoraj skończyłem DLC i jestem bardzo zadowolony, oceniłbym go na jakieś 9/10. Poniżej moje wrażenia o grze i bossach. 

Skończyłem dodatek do Elden Ringa na 100%. Niestety(standardowo już w przypadku FS) nie wprowadził on nowych osiągnięć, ale chyba zrobiłem chyba wszystko co tylko się dało.

SotE to po prostu więcej tego samego co w podstawowej grze. Otwarty świat jest lepiej zaprojektowany, ma dużo sekretnych przejść i odnóg, ale dalej ma dużo pustych przestrzeni, które mogłyby być lepiej zagospodarowane. Odnalezienie nowej drogi albo ukrytej lokacji potrafi zrobić wrażenie(szczególnie jeśli widzieliśmy ją kilka godzin wcześniej w tle). Wg mnie poziom trudności w stosunku do podstawowej gry poszedł sporo do góry, ale o tym za chwilę.

Przejście dodatku zajęło mi 57h, w tym ok. 6-7 godzin powtarzania walk z bossami(głównie jednym bossem). Pokonałem wszystkich bossów i wyeksplorowałem wszystkie lokacje w grze. Podczas przejście wszystko znalazłem naturalnie podczas grania, oprócz jednego bossa i pobocznej odnogi, które znalazłem pod koniec gry, gdy zobaczyłem że brakuje mi jednej znajdźki.

Co do poziomu trudności, jeżeli gramy z summonami(szczególnie ten nieszczęsny Mimic) to dalej wyzwanie nie jest zbyt duże i większość gry przejdziemy z marszu. Jeżeli jednak gramy Jedynym Słusznym Sposobem™, czyli bez summonów i npców to gra jest trudniejsza od podstawowej gry i jest na poziomie najtrudniejszych bossów w trylogii i podstawki.

Ja, podobnie jak w podstawce, grałem bez summonów, npców i przedmiotów buffujących(oprócz Niesamowitego Eliksiru, który odblokowuje mechanikę parowania w stylu Sekiro, z której starałem się korzystać). Podobnie jak dwa lata temu uważam, że korzystanie z najmocniejszych przyzwań "zabija" fun z gry i wyzwanie z samodzielnego pokonania bossa.

Główni bossowie są świetni, topka całej gry, ale niestety podobnie jak w podstawce występuje tutaj spory recykling pobocznych bossów(nawet dotknęło to bossów fabularnych). Niżej szczegółowo o bossach i moich doświadczeniach z nimi.

W dodatku spotkałem 42 bossów, niecała połowa to powtórki z podstawki i tych pojawiających się już w dodatku.

1. Rycerz Samotnego Więzienia - 7
2. Smok ognia duchów - 1
3. Onze, szermierz-półczłowiek - 2
4. Rycerz śmierci - 5
5. Edredd, czarny rycerz - 1
6. Starożytny smokowiec - 2
7. Smokowiec Wyszczerbionego Szczytu - 1
8. Wódz demonów krwi - 1
9. Ptak rytuału śmierci - 7
10. Płaczka - 2
11. Smokowiec Wyszczerbionego Szczytu x2 - 2
12. Senessax, starożytna smoczyca - 3
13. Boska bestia, Tańczący Lew - 2
14. Rellana, rycerz Bliźniaczych Księżyców - 10
15. Tancerka Ranaha - 1
16. Smok ognia duchów (drugi) - 3
17. Ralva, wielki niedźwiedź rudy - 3
18. Garrew, czarny rycerz - 1
19. Dane, Suchy Liść - 1
20. Smok ognia duchów (trzeci) i armia żołnierzy - 10
21. Labirith, przeklęte ostrze - 1
22. Złoty hipopotam - 2
23. Rakshasa - 2
24. Jori, starszy inkwizytor - 3
25. Midra, Władca Oszalałego Płomienia - 11
26. Gnijący rycerz - 6
27. Awatar Ostrodrzewa - 7
28. Dowódca Gajusz - 8
29. Strażnik drzewa x2 - 1
30. Bestia spadającej gwiazdy - 3
31. Metyr, Matka Palców - 4
32. Hrabia Ymir, Matka Palców - 1
33. Messmer Palownik - 7
34. Rogulea, wielki niedźwiedź rudy - 1
35. Rycerz śmierci (drugi) - 1
36. Niedźwiedź rudy - 1
37. Boska Bestia, Tańczący Lew (drugi) - 6
38. Romina, święta patronka pąków - 3
39. Leda, rycerz igły i wsparcie - 2
40. Marigga, królowa półludzi - 1
41. Bayle Groza - 14
42. Radahn, obiecany małżonek - 45

29/42 bossów zmieściło się w przedziale 1-5, a pięć walk zajęło mi co najmniej 10 podejść. Poniżej o bossach głównych. Jest ich 11(licząc smoka) i praktycznie każdy z nich jest świetny i wymagający. Topka całej gry.

1. Boska bestia, Tańczący Lew - 2 podejścia - prawdopodobnie pierwszy boss główny, z którym zmierzy się większość graczy. Walka jest trochę chaotyczna, kamera czasami nie nadąża, ale animacje i klimat robią robotę. Później w grze występuje drugi egzemplarz tego bossa i jest trochę trudniejszy, bo nakłada na nas Śmiertelną Zarazę, a sama arena jest trochę mniejsza. Trudniejsza wersja padła po 6 próbie.

2. Rellana, rycerz Bliźniaczych Księżyców - 10 podejść - pierwsza naprawdę genialna walka w DLC, połączenie Artoriasa i Pontiff Sulyvahna. Uczciwy boss, w stylu pojedynków 1v1 z serii Dark Souls.

3. Midra, Władca Oszalałego Płomienia - 11 podejść - dla mnie trzeci najtrudniejszy boss w całym dodatku i jednocześnie chyba 4 najlepszy. Patrząc na to, że dostałem za niego o wiele więcej dusz niż za pozostałych bossów(oprócz 2 ostatnich) to chyba trochę za szybko dotarłem do jego lokacji(która jest genialna), ale nie żałuję, bo było wyzwanie, a później spora satysfakcja. Niesamowicie szybki boss, który dodatkowo nabije status Szaleństwa.

4. Gnijący rycerz - 6 podejść - chyba najgorszy boss ze wszystkich głównych walk(co nie znaczy, że jest zły), wielki szkielet jeżdżący na koniu, nabija nam status Odmrożenia i posiada sporo obszarowych ataków.

5. Awatar Ostrodrzewa - 7 podejść - trzy fazowa walka, nie jest zbyt trudna, bo boss mimo 3 pasków nie posiada zbyt dużo zdrowia. Pod względem wizualnym świetny, ale przydałoby się trochę zoptymalizować jego lokację, bo zdarzało się mieć tam spore spadki przez większość walki.

6. Dowódca Gajusz - 8 podejść - jedyna z 11 walk, którą możemy toczyć na koniu. Ja jednak wolałem walczyć z nim normalnie, bo dzięki parowaniu można było szybko wytrącić guźca z równowagi. Sama walka jest naprawdę dobra, ale czasami następuje zbyt duży spam obszarówkami.

7. Metyr, Matka Palców - 4 podejścia - pod względem wizualnym jedna z najlepszych walk w dodatku, ale pod względem mechaniki jest już trochę gorzej, bo boss często staje się nieosiągalny i trzeba czekać aż wróci na ziemie.

8. Messmer Palownik - 7 podejść - bardzo możliwe, że jest to najlepsza walka w całym dodatku jak i grze. Zdecydowanie jest najlepsza pod względem wizualnym i mechanicznym, ale jedynym minusem jest brak dwóch pasków zdrowia(w połowie włącza się druga faza), gdyby miał te dwa paski to na pewno byłby moim najlepszym bossem w Elden Ringu, a tak to nie jestem pewien, jest w TOP3 całego dodatku, gdzie cała trójka jest mniej więcej na podobnym poziomie.

9. Romina, święta patronka pąków - 3 podejścia - najłatwiejszy główny boss z DLC, prawie pokonałem ją za pierwszym razem, ale załatwiła mnie ostatnim atakiem. W zwycięskim podejściu użyłem tylko 2 butelek z leczeniem. Wizualnie jest to jeden z najlepszych bossów w całej grze, ale pod względem trudności trochę jej brakuje.

10. Bayle Groza - 14 podejść - ogromny i piekielny szybki smok, chyba najlepszy w całej historii FS, a z pewnością w TOP3 razem z Midirem i Placidusaxem. Jedna z trzech najlepszych walk w całym dodatku, gdyby nie zbyt częsty spam obszarówkami i czasami skopane hitboxy ognia to byłby idealny. Trafiłem na niego dość wcześnie, ale jak zobaczyłem co się tam dzieje to zostawiłem go sobie na koniec.

11. Radahn, obiecany małżonek - 45 podejść - ostateczny boss gry i chyba też najtrudniejszy(jeżeli gramy full solo). Mój rekordzista pod względem podejść do bossa, pokonał Malenię, która tych prób miała 37(choć było blisko tego, żebym pokonał go w podejściu nr 36), a Radahn 45, co przełożyło się na ok. 5 godzin walki z nim. Podobnie jak Messmer i Bayle, Radahn też znajduje się w moim TOP3 walk z dodatku. Może nie jest tak dobry jak Messmer, ale nadrabia poziomem trudności, który jest wyśrubowany do granic możliwości. W pierwszej fazie korzystałem praktycznie głównie z parowania, a w drugiej oprócz tego dochodziły też szybkie ataki, gdy nadarzyła się okazja. Widziałem sporo narzekań na jego ataki obszarowe, ale wg mnie są one czytelne i można ich uniknąć. Warto przed tą walką pokonać Awatara Ostrodrzewa, bo BARDZO przyda nam się przedmiot, który dostajemy za jego pokonanie. Nie mam się co do czego przyczepić. Naprawdę genialna walka, ostateczny test umiejętności w grach From Software.

Dodatek oczywiście polecam, to więcej tego samego, ale tak samo a może jeszcze lepszej niż ostatnio. Polecam również grać bez ułatwień, bo gra wtedy OGROMNIE zyskuje!

ocenił(a) grę na 8
PrimalElf1512

Mam wrażenie że From zaczęło zatracać to co wyróżniało dark souls, sekiro i bloodborne. Najpierw malenia jak boss z sekiro co nie pasuje do rodowodu soulsów. Teraz cały dodatek opiera się na unikach z bloodborne. Jednak nic mnie tak nie wkurzyło jak mapa. Świat został upchnięty w teren o rozmiarze altus plateau. Tylko że masz mnóstwo wyrw, odstępów, klifów. Jeżeli nie znasz drogi do głównych lokacji to możesz zmarnować godziny na samym szukaniu a i tak bez solucji nie znajdziesz wszystkiego, dlatego że wiele miejsc jest ukrytych za ukrytymi katakumbami. Najwyraźniej from zapomniało że mogło postawić więcej spadków dla torrenta przy klifach. Poza tym straciłem hype na gigantycznych bossów i bestii. Nie po tym co kamera zaprezentowała, a wystarczyło lekko ją oddalić i zwiększyć niektóre areny jak walka z lwem na arenie o rozmiarze kawalerki :) Nie będę narzekał na poziom trudności, co prawda na początku jest naprawdę trudno ale to zmuszało mnie do ciągłej zmiany buildów i buffów co bylo fajne, takie przygotowywanie się do walki jak geralt z wiedźmina.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones