Czy dystyngowana autorka bestsellerowych powieści może zakochać się w aroganckim gwiazdorze kina akcji?
Richard LaGravenese, scenarzysta kultowych amerykańskich romansów, takich jak “
Co się wydarzyło w Madison County?” (1995) czy “
Miłość ma dwie twarze” (1996), twierdzi, że tak. Ale czy to znaczy, że powinniśmy wierzyć mu na słowo? Twórca “
Sprawy rodzinnej” wystawia na próbę przekonania nawet najbardziej niepoprawnych romantyków, prezentując film, który już na papierze brzmiał jak niezbyt udany remake “
Notting Hill” (1999). A tego chyba nikt z nas nie potrzebuje.
By powtórzyć sukces
Rogera Michella, nie wystarczy jedynie dopasować niedopasowany duet i pokornie czekać na cud. W “
Sprawie rodzinnej” Brooke (
Nicole Kidman) niespodziewanie wiąże się z irytującym szefem swojej dwudziestoczteroletniej córki, Zary (
Joey King) – Chrisem Cole’em (
Zac Efron) – hollywoodzkim bawidamkiem i łamaczem serc. Parę różni wszystko, począwszy od znajomości klasyki literatury (Brooke musi tłumaczyć Chrisowi mit o Dedalu i Ikarze), wieku i stylu życia. Nie zrozumcie mnie źle – wielu bohaterów komedii romantycznych skonstruowanych jest na zasadzie totalnych przeciwieństw (chociażby w tegorocznym “
Na samą myśl o Tobie”). Jednak dobrze napisany rom-com powinien różnice między kochankami sproblematyzować, ubrać w humor, a na końcu w pewien sposób zatrzeć, pozwalając bohaterom odnaleźć satysfakcjonujący kompromis. W “
Sprawie rodzinnej” Brooke i Chris nie mają ze sobą wiele wspólnego przez cały film, a wiary w ten płomienny romans nie ułatwia wcale gwiazdorski casting.
Oglądając produkcję
LaGravenese’a, nieraz przemknie Wam przez głowę pytanie: dlaczego ktoś uznał, że
Zac Efron i
Nicole Kidman to zgrany duet? Bynajmniej nie chodzi tu o brak ekranowej charyzmy czy talentu: niewychodząca z formy
Kidman idealnie odnajduje się w roli owdowiałej eleganckiej intelektualistki, a powracający na szczyt popularności
Efron – jako ekscentryczna gwiazda Hollywood o przerośniętym ego. W pierwszej połowie filmu na próżno jednak szukać między nimi chemii, zwłaszcza w scenach naznaczonych humorem, podczas których flirtujący ze sobą
Efron i
Kidman wypadają po prostu kuriozalnie. Na szczęście dynamika ich relacji zmienia się, gdy
LaGravenese kieruje komedię w stronę przesyconego emocjami rodzinnego melodramatu. W atmosferze intymnych zwierzeń aktorzy zdejmują maski głupców, przekonująco sprawdzając się jako para bliskich, zwierzających się sobie partnerów.
Podczas seansu “
Sprawy rodzinnej” czuć, że za jej sterami stoi doświadczony, zaznajomiony z gatunkiem twórca. W romantycznej produkcji Netfliksa nie brakuje życiowych dialogów, z którymi łatwo się utożsamić. Bohaterowie zdobywają się na rzadką dla konwencji autorefleksję, rozmawiają ze sobą, tłumaczą własne błędy, a z ich ust nieraz pada magiczne “przepraszam”. Polski tytuł filmu brzmi zresztą wystarczająco sugestywnie: dziełu
LaGravenese’a już bliżej jest do “
Sprawy Kramerów” (1979) niż infantylnych i ckliwych rom-comów produkowanych masowo przez streamingi. Ciekawszy od miłosnych uniesień Brooke i Chrisa okazuje się właśnie wątek rodzinny, który amerykański reżyser ze starannością i uwagą pokazuje z kobiecego punktu widzenia.
Zara złości się na mamę, że ta sypia z jej szefem, jednocześnie nie zauważając, że jej najlepsza przyjaciółka, Eugenie (
Liza Koshy), od niedawna zmaga się z kryzysem w związku. Brooke dzieli się ze swoją teściową lękami przed samotnością i złamanym sercem, a babcia Zary radzi wnuczce, by spojrzała czasami na swoją matkę jak na drugą kobietę, a nie tylko wykonującą matczyne obowiązki rodzicielkę. Wielopokoleniowe spojrzenie na relacje bohaterek sprawia, że “
Sprawa rodzinna” staje się czymś więcej niż tylko przyjemną i odmóżdżającą propozycją Netfliksa na spędzenie wolnego popołudnia.
Bardzo możliwe, że film
LaGravenese’a nie spełni swojej podstawowej funkcji gatunkowej: nie sprawi, że choć na chwilę uwierzycie w siłę prawdziwego, nieposkromionego uczucia zakochanych w sobie do szaleństwa bohaterów. Nie oznacza to jednak, że nie dostrzeżecie tu prawdziwych emocji. Przymykając oko na nieprzemyślane zwroty akcji i momentami ocierający się o krindż humor, warto docenić te inne, wielobarwne odcienie miłości, jakie kreśli na ekranie reżyser. “
Sprawa rodzinna” nie zapisze się w Waszych sercach jako następca “
Notting Hill” (do tego
LaGravenese’owi jeszcze daleko), ale może zostanie w nim na trochę dłużej niż typowa komedia romantyczna, którą przypadkowo znaleźliście na jednej z platform streamingowych.