Recenzja filmu

Sprawa rodzinna (2024)
Richard LaGravenese
Joey King
Nicole Kidman

Czy ten pan i pani

Sprawa rodzinna” nie zapisze się w Waszych sercach jako następca “Notting Hill” (do tego LaGravenese’owi jeszcze daleko), ale może zostanie w nim na trochę dłużej niż typowa komedia romantyczna.
Czy ten pan i pani
Czy dystyngowana autorka bestsellerowych powieści może zakochać się w aroganckim gwiazdorze kina akcji? Richard LaGravenese, scenarzysta kultowych amerykańskich romansów, takich jak “Co się wydarzyło w Madison County?” (1995) czy “Miłość ma dwie twarze” (1996), twierdzi, że tak. Ale czy to znaczy, że powinniśmy wierzyć mu na słowo? Twórca “Sprawy rodzinnej” wystawia na próbę przekonania nawet najbardziej niepoprawnych romantyków, prezentując film, który już na papierze brzmiał jak niezbyt udany remake “Notting Hill” (1999). A tego chyba nikt z nas nie potrzebuje.



By powtórzyć sukces Rogera Michella, nie wystarczy jedynie dopasować niedopasowany duet i pokornie czekać na cud. W “Sprawie rodzinnej” Brooke (Nicole Kidman) niespodziewanie wiąże się z irytującym szefem swojej dwudziestoczteroletniej córki, Zary (Joey King) – Chrisem Cole’em (Zac Efron) – hollywoodzkim bawidamkiem i łamaczem serc. Parę różni wszystko, począwszy od znajomości klasyki literatury (Brooke musi tłumaczyć Chrisowi mit o Dedalu i Ikarze), wieku i stylu życia. Nie zrozumcie mnie źle – wielu bohaterów komedii romantycznych skonstruowanych jest na zasadzie totalnych przeciwieństw (chociażby w tegorocznym “Na samą myśl o Tobie”). Jednak dobrze napisany rom-com powinien różnice między kochankami sproblematyzować, ubrać w humor, a na końcu w pewien sposób zatrzeć, pozwalając bohaterom odnaleźć satysfakcjonujący kompromis. W “Sprawie rodzinnej” Brooke i Chris nie mają ze sobą wiele wspólnego przez cały film, a wiary w ten płomienny romans nie ułatwia wcale gwiazdorski casting.

Oglądając produkcję LaGravenese’a, nieraz przemknie Wam przez głowę pytanie: dlaczego ktoś uznał, że Zac Efron i Nicole Kidman to zgrany duet? Bynajmniej nie chodzi tu o brak ekranowej charyzmy czy talentu: niewychodząca z formy Kidman idealnie odnajduje się w roli owdowiałej eleganckiej intelektualistki, a powracający na szczyt popularności Efron – jako ekscentryczna gwiazda Hollywood o przerośniętym ego. W pierwszej połowie filmu na próżno jednak szukać między nimi chemii, zwłaszcza w scenach naznaczonych humorem, podczas których flirtujący ze sobą Efron i Kidman wypadają po prostu kuriozalnie. Na szczęście dynamika ich relacji zmienia się, gdy LaGravenese kieruje komedię w stronę przesyconego emocjami rodzinnego melodramatu. W atmosferze intymnych zwierzeń aktorzy zdejmują maski głupców, przekonująco sprawdzając się jako para bliskich, zwierzających się sobie partnerów.

Podczas seansu “Sprawy rodzinnej” czuć, że za jej sterami stoi doświadczony, zaznajomiony z gatunkiem twórca. W romantycznej produkcji Netfliksa nie brakuje życiowych dialogów, z którymi łatwo się utożsamić. Bohaterowie zdobywają się na rzadką dla konwencji autorefleksję, rozmawiają ze sobą, tłumaczą własne błędy, a z ich ust nieraz pada magiczne “przepraszam”. Polski tytuł filmu brzmi zresztą wystarczająco sugestywnie: dziełu LaGravenese’a już bliżej jest do “Sprawy Kramerów” (1979) niż infantylnych i ckliwych rom-comów produkowanych masowo przez streamingi. Ciekawszy od miłosnych uniesień Brooke i Chrisa okazuje się właśnie wątek rodzinny, który amerykański reżyser ze starannością i uwagą pokazuje z kobiecego punktu widzenia. 



Zara złości się na mamę, że ta sypia z jej szefem, jednocześnie nie zauważając, że jej najlepsza przyjaciółka, Eugenie (Liza Koshy), od niedawna zmaga się z kryzysem w związku. Brooke dzieli się ze swoją teściową lękami przed samotnością i złamanym sercem, a babcia Zary radzi wnuczce, by spojrzała czasami na swoją matkę jak na drugą kobietę, a nie tylko wykonującą matczyne obowiązki rodzicielkę. Wielopokoleniowe spojrzenie na relacje bohaterek sprawia, że “Sprawa rodzinna” staje się czymś więcej niż tylko przyjemną i odmóżdżającą propozycją Netfliksa na spędzenie wolnego popołudnia.

Bardzo możliwe, że film LaGravenese’a nie spełni swojej podstawowej funkcji gatunkowej: nie sprawi, że choć na chwilę uwierzycie w siłę prawdziwego, nieposkromionego uczucia zakochanych w sobie do szaleństwa bohaterów. Nie oznacza to jednak, że nie dostrzeżecie tu prawdziwych emocji. Przymykając oko na nieprzemyślane zwroty akcji i momentami ocierający się o krindż humor, warto docenić te inne, wielobarwne odcienie miłości, jakie kreśli na ekranie reżyser. “Sprawa rodzinna” nie zapisze się w Waszych sercach jako następca “Notting Hill” (do tego LaGravenese’owi jeszcze daleko), ale może zostanie w nim na trochę dłużej niż typowa komedia romantyczna, którą przypadkowo znaleźliście na jednej z platform streamingowych. 
1 10
Moja ocena:
5
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones