Senator Lewicy i lider struktur partii na Śląsku Maciej Kopiec w rozmowie z naTemat powiedział: — Liderzy, a przede wszystkim Robert Biedroń, postanowili zadziałać na szkodę partii. To Biedroń układał listy do Parlamentu Europejskiego i ułożył je tak, żeby pracę w Brukseli zyskali: Robert, jego partner Krzysiek i bliska koleżanka Joanna — stwierdził. Chodzi o Krzysztofa Śmiszka i Joannę Scheuring-Wielgus.

Przekonywał, że "co najmniej 80 proc. członków partii popiera to, co teraz mówi głośno", ale z Robertem Biedroniem "nie ma żadnej dyskusji".

"Biedroń od lat nie odbiera telefonów"

Polityk powiedział, że to właśnie na polecenie Biedronia z miejsca biorącego został zrzucony europoseł Łukasz Kohut. Twierdzi, że "Biedroń wymyślił sobie, że bez Kohuta, Śmiszkowi będzie łatwiej". — To było nieracjonalne, [...] tym bardziej że Łukasz jest przedstawicielem mniejszości etnicznej. Czyż nie z bycia mniejszością Biedroń uczynił swój główny punkt działalności publicznej? — skomentował. Dodał, że Robert Biedroń zrobił to "bez grama sentymentu i przyzwoitości".

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Pytany o to, dlaczego konflikt wyszedł na zewnątrz, przyznał, że "kuchni politycznej nie powinno się ujawniać", ale to jedyny sposób, bo Robert Biedroń "od lat nie odbiera telefonów, nie oddzwania". — Zachowuje się jak cesarz, tchórz, albo osoba pozbawiona argumentów — ocenił.

Wyjaśnił, że konflikt zaognił się właśnie teraz, bo Robert Biedroń "nie spotykał się z ludźmi, nawet w swoim okręgu wyborczym" a "teraz gdy przyszło mu bronić własnych interesów, nagle powraca i usiłuje rozdawać karty, kosztem Lewicy".

Kopiec pisał w mediach społecznościowych, że we współpracy z Robertem Biedroniem spotkał się z dyskryminacją i pochwalaniem przemocy. Rozważa podjęcie kroków prawnych, ale na razie nie chce podawać szczegółów, bo "temat jest zbyt poważny, żeby jego rozstrzyganie przeprowadzać w przestrzeni publicznej".

Sam Robert Biedroń pod koniec kwietnia zapewniał w rozmowie z RMF24, że "jest bardzo dobra atmosfera". Pytany o zarzuty ze strony senatora Kopca, mówił: — Nie jesteśmy od tego, żeby komuś się to podobało czy nie. W 30 tys. partii nie da się autorytarnie zarządzać.