Upały rozlewają się po Stanach Zjednoczonych od kilku dni. Największy skwar daje się we znaki w Kalifornii, a we wtorek w miastach San Rafael i Livermore zostały ustanowione nowe rekordy temperatur, gdy słupki rtęci pokazały odpowiednio 38 i 43 st. C. To jednak dopiero początek.
Ekstremalny upał atakuje USA. 150 mln ludzi z alertami
Według meteorologów narastająca fala upałów spowoduje ustanowienie co najmniej 130 nowych rekordów temperatury. Łącznie ostrzeżenia obowiązują już w 21 stanach i obejmują w sumie ok. 150 mln Amerykanów. Najnowsze prognozy nie wykluczają, że zwłaszcza na zachodzie USA temperatura sięgnie aż 46 st. C, a niewykluczone, że jeszcze więcej.
Alarmy zostały wystosowane przede wszystkim dla większości Kalifornii i południowej Nevady oraz w częściach Arizony, Waszyngtonu i Oregonu.
Krajowa Służba Meteorologiczna ostrzegła, że szczególnie niebezpieczna sytuacja może mieć miejsce w rejonie Zatoki San Francisco, gdzie upał może trwać bez przerwy niemal dwa tygodnie, czyli najdłużej od 18 lat. Służby przekazały, że zbliżająca się fala upałów może być "historycznym zjawiskiem", a jeśli ostrzeżenia nie zostaną potraktowane poważnie, stanie się również "śmiercionośna".
Poza Kalifornią bardzo gorąco jest też w Oregonie, gdzie otwarte zostały specjalne centra chłodzenia. Tymczasem w zwykle chłodnym Seattle temperatura poszybuje przynajmniej do 32 st. C, w Waszyngtonie do 36-37 st. C, a w Phoenix w Arizonie, gdzie od 16 dni słupek rtęci każdego dnia osiąga nie mniej niż 43 st. C, prognozy pogody wskazują aż na 46 st. C.
Upał i palące słońce powodują również gwałtowny wzrost zagrożenia pożarowego w lasach. W Kalifornii, gdzie susza jest wyjątkowo silna, wybuchają liczne pożary, a lokalne władze w związku z suszą odwołują pokazy fajerwerków związane z czwartkowym Dniem Niepodległości.
Na taki krok zdecydowało się już m.in. Oroville i St. Helena. Natomiast w mieście Antioch, w związku z upałem, odwołana została niepodległościowa parada.
