Spo�ecze�stwo
Codziennie do pracy poza gmin� czy wojew�dztwem zamieszkania doje�d�a tysi�ce Polak�w (fot: Tomasz Sta�czak/ Agencja Wyborcza.pl)
Codziennie do pracy poza gmin� czy wojew�dztwem zamieszkania doje�d�a tysi�ce Polak�w (fot: Tomasz Sta�czak/ Agencja Wyborcza.pl)

Co tydzie� my�la�em o �mierci

Darek, t�umacz i nauczyciel, po 11 latach sp�dzonych w Warszawie, przeprowadzi� si� na sta�e do Gda�ska, gdzie jego �ona ma dom. Nadal jednak, od wtorku do czwartku, pracuje w stolicy. Mi�dzy Tr�jmiastem a Warszaw� kursuje ju� od czterech lat. Dopiero we wrze�niu szko�a, w kt�rej pracuje, zacz�a p�aci� mu za dojazdy. Ale pieni�dze nie s� dla niego najwa�niejsze: - Nie chc� straci� kontaktu z Warszaw� - m�wi.

Zazwyczaj jedzie do Warszawy w poniedzia�ek wieczorem, ale czasem decyduje si� na nocny autobus - wyrusza o 23.50 w poniedzia�ek z Gda�ska, a do Warszawy-M�ocin dociera o 5.50 we wtorek. - Ta podr� jest straszna, bo noc mam praktycznie zarwan�. Z M�ocin musz� jeszcze dojecha� do stacji metra Stadion Narodowy, sk�d mam ju� kilka minut do pracy. Odk�d zmienili rozk�ad jazdy PKP, nie mog� korzysta� z porannego poci�gu we wtorek, bo sp�ni�bym si� o 15 minut na zaj�cia, kt�re musz� zacz�� punktualnie o 8.30 - opowiada.

W stolicy nocowa� najpierw u znajomych, a od roku regularnie w hostelach. Jak m�wi, hostel to nie problem, warunki s� dobre, problem stanowi� ludzie. - Tej nocy nie zapomn�. Godzina 23.30. Do pijanej dziewczyny zadzwoni� jej r�wnie pijany ch�opak, i zacz�� jej opowiada�, �e w�a�nie kogo� zaj**a�. My�la�em tylko o tym, �e musz� si� wyspa�, bo nast�pnego dnia mam t�umaczenie w Sejmie - opowiada Darek.

Przez rok Darek podr�owa� do pracy samolotem. Musia� wsta� o 3 nad ranem (fot: Adam St�pie�/ Agencja Gazeta)

Przez jeden rok szkolny lata� do Warszawy z Gda�ska samolotem. Jedna z tanich linii lotniczych uruchomi�a promocyjne po��czenie - p�aci� 18 z� za bilet w dwie strony. - Wstawa�em o 3 nad ranem we wtorek, �eby zd��y� na kolejk� PKM na lotnisko, kt�ra wyrusza�a z Gda�ska-Wrzeszcza o 4.50. Samolot mia�em o 6.25, w Warszawie l�dowa�em o 7.25. Stamt�d jecha�em kolejk� na Stadion Narodow y - opowiada. Zaznacza, �e podr� poci�giem trwa�aby pi�� minut kr�cej, ale w tym przypadku wygra�a cena za bilet. - Nie wspominam dobrze tych lot�w. �apa�em si� na tym, �e co tydzie� my�la�em o �mierci. Na lotnisku zewsz�d atakuj� ci� �wiate�ka i g�o�ne komunikaty. Samolot tanich linii to taki supermarket ze skrzyd�ami - przez 40 minut non stop odbywa si� na pok�adzie sprzeda�. Na pami�� znam histori� pani Joli, kt�ra wygra�a w zdrapce wycieczk� na Kanary. Po kilku miesi�cach s�uchania tego samego masz do��. W por�wnaniu z samolotem, poci�g to luksus - podsumowuje.

Wbrew pozorom podr�e nie m�cz� Darka, wr�cz przeciwnie. - To czas tylko dla mnie, wtedy nikt niczego ode mnie nie oczekuje. Mog� sobie poczyta�, pos�ucha� muzyki - m�wi. Jedynym mankamentem jest brak w�asnego k�ta w Warszawie. Ale Darek ma plan: - Chcemy z �on� wzi�� kredyt i kupi� tu mieszkanie. Nie planuj� rozstawa� si� ze stolic�.

"53" w sz�stym wagonie

Marek jest grafikiem komputerowym. Do pracy w Warszawie doje�d�a dwa, trzy razy w tygodniu z Sosnowca. T� tras� zna doskonale - podr�uje ni� od prawie o�miu lat, odk�d pozna� swoj� �on�. - Gdy urodzi� nam si� syn, przenios�em si� na sta�e pod Sosnowiec. Ostatnio m�j pracodawca zgodzi� si�, �ebym przez cz�� tygodnia pracowa� zdalnie - opowiada.

Dojazd do pracy zajmuje mu ponad dwie godziny. - Cz�sto bior� poci�g o 5.45 z Sosnowca. �eby zd��y� na niego z naszego domu w B�dzinie, musz� wsta� najp�niej o 5. Na stacj� doje�d�am samochodem. Cz�sto nie dosypiam, bo �pi� po trzy, cztery godziny, obowi�zk�w w domu jest sporo, wi�c trudno si� cz�sto po�o�y� przed p�noc� - wyznaje. W Warszawie wysiada na Dworcu Zachodnim, sk�d autobusem jedzie na ulic� G�rczewsk�. Gdy wraca z pracy do domu, jest 19.15 lub 20.15, w zale�no�ci od tego, w kt�ry poci�g powrotny wsi�dzie.

Je�d��c od lat poci�gami, Marek pozna� na wylot funkcjonowanie polskiej kolei na tej trasie. - Znam konduktor�w, wiem, �e jak podjedzie dana lokomotywa, to na pewno b�dzie co najmniej 20-minutowe op�nienie. Najrzadziej sp�niaj� si� i psuj� poci�gi Pendolino, wi�c nimi staram si� je�dzi� najcz�ciej - opowiada.

Marek, w Pendolino, zawsze wybiera miejsce przy stoliku, �eby m�c pracowa� (fot: Kornelia G�owacka-Wolf/ Agencja Gazeta)

Marek ma w poci�gu swoje ulubione miejsce - numer 53 w sz�stym wagonie. - Cz�sto pracuj� z poci�gu, wi�c to dla mnie wa�ne, �eby mie� miejsce przy stoliku - opowiada. Widuje w poci�gu te same twarze, z dwiema osobami nawi�za� bli�sz� znajomo��. - Raz siedzia�em obok dziewczyny, kt�ra robi�a na komputerze jaki� projekt graficzny. Zagada�em. Okaza�o si�, �e je�dzi z Sosnowca do Warszawy codziennie. Od tamtej pory cz�sto podr�ujemy razem. Informujemy si�, czy wsiedli�my do poci�gu, kupujemy miejsca w tym samym wagonie. Niedawno pozna�em te� pracownika sp�ki Intercity, kt�ry do Warszawy cztery razy w tygodniu doje�d�a z Zabrza. Zdarza si� wi�c, �e je�dzimy we tr�jk� - opowiada.

Jak wylicza Marek, w podr�y tygodniowo sp�dza �rednio 12 godzin. To dla niego du�o. - Mam poczucie straconego czasu, zamiast pracowa� czy ogl�da� seriale, m�g�bym pozajmowa� si� dzieckiem. Ale s� plusy mieszkania w B�dzinie - spok�j, natura, do Szczyrku na narty godzina drogi - m�wi. Za bilety p�aci z w�asnej kieszeni. Miesi�cznie wychodzi 1100 z� za kart� biznesow� Intercity. - Nie jest to dla mnie du�y koszt, poza tym z t� kart� mog� podr�owa� po ca�ej Polsce - m�wi.

Ludzie marzli na peronach

Tomasz, administrator grupy facebookowej i prezes Stowarzyszenia Bezpieczna i Przyjazna Kolej, pami�ta czasy, kiedy dojazd do pracy zajmowa� mu nawet cztery godziny - przez trwaj�c� wiele lat modernizacj� linii na trasie ��d�-Warszawa. W Warszawie mieszka� jednak nie chce, ale pracowa� musi. W jego bran�y - public relations - nie ma zbyt wiele ofert pracy w �odzi. - Poza tym ceny mieszka� w centrum stolicy s� tak wysokie, �e w gr� wchodzi�oby jedynie kupno lokalu w dalszych dzielnicach. A stamt�d dojazd do centrum trwa mniej wi�cej tyle, co dojazd do Warszawy z �odzi - opowiada. T� sam� tras� pokonuje wi�c od 11 lat.

Poci�g Kolei Mazowieckich na stacji Warszawa-Wile�ska (fot: Adam St�pie�/ Agencja Gazeta)

W pewnym momencie sytuacja na kolei w zwi�zku z remontem zrobi�a si� tak z�a, �e dojazdy zamieni�y si� w koszmar. - Naprawd� kiepsko zacz�o si� robi� w 2010 roku. Kolosalne op�nienia, poci�gi sun�ce po torach kilkana�cie km/h. Ludzie marzli zim� na peronach w Skierniewicach, Koluszkach czy �yrardowie i czekali na poci�g, kt�ry nie wiadomo, kiedy przyjedzie - opowiada.

Podr�ni dzielili si� frustracjami. - Wymieniali�my si� numerami telefon�w, �eby ci, co wyje�d�aj� z �odzi, informowali tych wsiadaj�cych w kolejnych miejscowo�ciach, czy poci�g ju� wyjecha�, czy jeszcze nie. W ko�cu stworzyli�my grup� na Facebooku. Dzi� liczy sze�� tysi�cy os�b - opowiada Tomasz.

W pewnym momencie podr�ni z Tomaszem na czele stwierdzili, �e maj� do�� takiej sytuacji i postanowili skontaktowa� si� z w�adzami samorz�dowymi miast na trasie ��d�-Warszawa i wsp�lnie zacz�� rozmowy z kolejarzami. - Uda�o si� zorganizowa� kilka spotka�, wskutek kt�rych sp�ki uruchomi�y komunikacj� zast�pcz� oraz wdro�y�y wzajemne honorowanie bilet�w przez kilku przewo�nik�w. To by� nasz ma�y sukces - wspomina Tomasz. I mimo �e remont (prawie) si� sko�czy� i dojazd do Warszawy z �odzi zajmuje dzi� Tomaszowi dwie godziny, grupa wci�� funkcjonuje. Co wi�cej, zosta�a przekszta�cona w stowarzyszenie. Bo kolej wci�� nie dzia�a tak jak powinna. Dzi� problemem s� przede wszystkim niedostosowane do podr�nych rozk�ady jazdy. - Wiadomo, �e nie mo�na zadowoli� wszystkich, ale nie powinno by� tak, �e w godzinach szczytu ludzie jad� w prze�adowanych wagonach - m�wi. Dostrzega zmiany: ludzie dzi� nie narzekaj� na kilkugodzinne op�nienia, ale 10-minutowe. - Apetyt ro�nie w miar� jedzenia - �mieje si�. - Je�eli nawet tak kr�tkie sp�nienie powtarza si� codziennie, to staje si� to nie tylko irytuj�ce, ale oznacza po prostu, �e rozk�ad jest �le u�o�ony - opowiada.

Inna sprawa, �e dojazd do pracy w oddalonej nawet o kilkadziesi�t kilometr�w miejscowo�ci zajmuje czasem tyle samo czasu, ile droga, jak� pokonuj� codziennie mieszka�cy warszawskiej Bia�o��ki.

Szymon z Gda�ska do Elbl�ga doje�d�a szybciej ni� jego znajomy, kt�ry codziennie doje�d�a z Tarchomina na warszawski 'Mordor' (fot: Franciszek Mazur/ Agencja Gazeta)

Szymon, kt�ry przez ostatnie p� roku doje�d�a� samochodem z Gda�ska do Elbl�ga, gdzie mie�ci si� jego rodzinna firma, cz�sto zabija� czas w podr�y rozmow� ze swoim koleg� ze stolicy, kt�ry w tym samym czasie jecha� z Tarchomina na "Mordor", czyli po�o�one na Mokotowie biurowe zag��bie stolicy. - Zazwyczaj doje�d�a�em wcze�niej ni� on - �mieje si� Szymon. Podobne refleksje ma Agnieszka, kt�ra od kilku lat z Mosiny, gdzie z m�em wybudowali dom, doje�d�a do Poznania. - Gdy mieszka�am w Poznaniu, podr� komunikacj� miejsk� do pracy z drugiego ko�ca miasta zajmowa�a mi nawet wi�cej ni� dzi� dojazdy samochodem z Mosiny. Jedyny minus to koszt za paliwo - miesi�cznie wychodzi kilkaset z�otych. Nied�ugo m�j m�� zacznie r�wnie� prac� w Poznaniu, wi�c b�dziemy je�dzi� we czw�rk� - jeszcze z dw�jk� naszych dzieci, kt�re chodz� do szko�y, w kt�rej ucz�, wi�c b�dzie si� to bardziej op�aca� - m�wi Agnieszka.

Urwane po��czenie

Z analizy przeprowadzonej przez Agat� Miazg� i Piotra Teisseyre z mojapolis.pl wynika, �e ponad 3 mln Polak�w doje�d�a regularnie do pracy do innej gminy. To ok. 33 procent pracuj�cych. Najwi�cej os�b - do Warszawy, na drugim miejscu s� Katowice, potem Krak�w, Pozna�, Wroc�aw. Eksperci podkre�laj�, �e we wszystkich miastach wojew�dzkich przyje�d�aj�cych do pracy by�o wi�cej ni� wyje�d�aj�cych poza miasto w tym samym celu.

Karol Trammer, tw�rca i redaktor naczelny pisma "Z biegiem szyn" oraz autor ksi��ki "Ostre ci�cie. Jak niszczono polsk� kolej", dzieli Polak�w doje�d�aj�cych do pracy z innych gmin i miejscowo�ci, na dwie grupy - tych z wyboru, bo kupili na przyk�ad dom za miastem, i na tych zmuszonych, bo w ich okolicy nie ma pracy - �adnej zgodnej z ich kwalifikacjami, czy odpowiednio satysfakcjonuj�cej finansowo lub presti�owo. - Rynek pracy w Polsce koncentruje si� wok� silnych o�rodk�w regionalnych, przede wszystkim stolic wojew�dzkich. Na Zachodzie, np. w Niemczech, gdzie przyk�adowo urz�dy centralne nie s� zlokalizowane wy��cznie w stolicy, jest inaczej - nawet korporacje otwieraj� swoje siedziby w mniejszych miastach. W Polsce mamy tak� sytuacj�, �e najwi�cej pracownik�w zasysa Warszawa, gdzie biznes koncentruje si� w dodatku w jednej dzielnicy - w tzw. Mordorze - m�wi Trammer.

Wed�ug najnowszych danych G��wnego Urz�du Statystycznego z wrze�nia 2019 roku w wojew�dztwie mazowieckim do pracy poza gmin� doje�d�a 376 tysi�cy pracownik�w najemnych, co stanowi 11,5 procent og�u doje�d�aj�cych w ca�ym kraju. Do pracy w wojew�dztwie mazowieckim przyje�d�a regularnie 142,5 tysi�ca pracownik�w najemnych z innych wojew�dztw, i to nie tylko tych s�siednich. Najwi�cej pochodzi ze �l�skiego, ��dzkiego i lubelskiego.

Polacy nie korzystaj� z kolei, poniewa� niekt�re po��czenia nagle si� urywaj� (fot: Anna Jarecka/ Agencja Gazeta)

Jak przekonuje Karol Trammer, Polacy staj� si� coraz bardziej mobilni. �wiadczy o tym wzrost liczby pasa�er�w kolei (w 2018 roku polscy przewo�nicy kolejowi przewie�li o 6,7 miliona wi�cej podr�nych ni� w 2017 roku), ale przede wszystkim wzrost ruchu samochodowego na polskich drogach (z Generalnego Pomiaru Ruchu wynika, �e w latach 2010-2015 ruch na drogach krajowych wzr�s� o 14 procent). Zdaniem Trammera, ludzie w dalszym ci�gu cz�ciej jednak siadaj� za k�ko ni� wybieraj� kolej jako g��wny �rodek transportu do pracy. Bo oferta polskich przewo�nik�w wci�� jest niewystarczaj�co atrakcyjna. - Na wielu liniach kolejowych kursuj� trzy, cztery poci�gi dziennie. Ludzie pracuj� w r�nych godzinach, urz�dnicy ko�cz� prac� o 15, 16, ale ci pracuj�cy w handlu czy gastronomii nierzadko o 22 czy 23. A przyk�adowo z Olsztyna ostatnie poci�gi odje�d�aj� ju� przed 21 - wyja�nia Trammer. Zdaniem eksperta, standardy europejskie s� takie, �e poci�gi regionalne kursuj� co godzin� od 4 rano do p�nocy. - Dopiero taka oferta pozwala na zaspokojenie bardziej zr�nicowanych potrzeb i przyci�gni�cie pasa�er�w do poci�g�w - przekonuje Trammer.

Zobacz wideo Godziny szczytu, Bia�o��ka - "Mordor". Lepiej rowerem, autem czy komunikacj�? Sprawdzili�my

Kolejny problem to niesta�e rozk�ady jazdy na polskiej kolei. - Za granic� rozk�ady jazdy zmieniaj� raz w roku, w Polsce pi�� razy w roku. U nas to ludzie dostosowuj� si� do rozk�adu, a nie rozk�ad do ludzi. Je�eli komu� uda�o si� ju� nawet dogada� z szefem, �e b�dzie przyje�d�a� do pracy na 8.30, a nie na 8.00, bo tak ma poci�g, to po dw�ch miesi�cach zn�w musi renegocjowa� t� umow�, bo zn�w zmieniono godzin� przyjazdu poci�gu porannego. Albo godzin� poci�gu powrotnego. I nagle okazuje si�, �e aby z�apa� poci�g do domu o rozs�dnej porze, mo�e on by� w pracy nie osiem godzin, a siedem, no chyba �e b�dzie czeka� na kolejny do 18. W takiej sytuacji kolej przestaje by� jakkolwiek rozwa�anym �rodkiem transportu z i do pracy - wyja�nia Trammer.

Kolejnym problemem polskiej kolei jest urywanie si� po��cze� na granicy wojew�dztw. - Samorz�dy wojew�dztw nie skupiaj� si� na tworzeniu po��cze� z s�siednimi regionami. Przyk�adem jest linia Pozna� - Bydgoszcz, na kt�rej poci�gi kursuj� tylko do stacji Go�a�cz przed granic� wojew�dztwa wielkopolskiego, a na odcinku kujawsko-pomorskim tory zarastaj� krzakami - t�umaczy Trammer.

Zdaniem Karola Trammera Polacy wci�� cz�ciej je�d�� do pracy samochodami ni� poci�giem. Bo oferta kolei nie jest atrakcyjna (fot: S�awomir Kami�ski/ Agencja Gazeta)

***

Bartek od miesi�ca doje�d�a poci�giem z Pu�aw do pracy w Warszawie. Wcze�niej, przez ponad dwa lata musia� wsiada� za k�ko, bo nie mia� dogodnego po��czenia. - �eby dojecha� na 7.30, musia�em wsta� o 4. Te podr�e by�y bardzo m�cz�ce. Na drodze czyha wiele zagro�e�, cz�owiek jest niedospany, jednocze�nie musi by� ca�y czas czujny. Zdarzy�o si�, �e w drodze powrotnej musia�em zrobi� kilkunastominutowy post�j, bo inaczej zasn��bym za kierownic� - opowiada. Bartek p�aci� miesi�cznie za paliwo 1200-1600 z�. - To ogromny koszt. Poci�g nie do��, �e ta�szy, to mo�na si� w nim zrelaksowa�, zdrzemn�� - stwierdza. Niestety, gdy rozk�ad jazdy si� zmieni, cho�by o kilka minut, Bartek b�dzie musia� wr�ci� za k�ko. - Musz� by� w pracy punktualnie - m�wi.

Ewa Jankowska. Dziennikarka i redaktorka, absolwentka Polskiej Szko�y Reporta�u. Zaczyna�a w Wirtualnej Polsce w dziale Kultura, publikowa�a wywiady w serwisie Ksiazki.wp.pl. Pracowa�a r�wnie� serwisie Nasze Miasto i Metrowarszawa.pl, gdzie z czasem awansowa�a na redaktor naczeln�.