Jest wiele miejsc i regionów w Polsce wciąż niedocenianych i nieznanych przez turystów. Jednym z nich jest ten punkt na mapie, który leży w województwie małopolskim. Przyciąga wszystkich głównie tym, że otacza go aura tajemniczości. Sama nazwa "osada widmo" wzbudza ciekawość, a zainteresowanie podsyca fakt, że między Małopolskim Wojewódzkim Konserwatorem Zabytków w Krakowie a właścicielami terenu trwa spór i nie wiadomo, jaka będzie przyszłość tego miejsca.
Opuszczona osada w Małopolsce to zabytkowy skansenowo-turystyczny kompleks budynków. Dokładnie leży na na półwyspie Stylchyn - na północnym brzegu jeziora Czorsztyńskiego i łącznie obejmuje 31 obiektów. Wśród nich znajdują się drewniane wille, cha�upy, kamienne piwnice i pensjonaty. Podziwiać tu można między innymi willę Leopolda Szperlinga i willę Teofila Sanoka.
Uroku dodają piwniczki, nad którymi zachowały się drewniane spichlerzyki-lamusy na siano. Jak twierdzą eksperci, pochodzą z wieku XIX oraz początku XX. Zdaniem tych, którzy odwiedzili to miejsce, "widoki zapierają dech w piersiach", a "bajkowa atmosfera sprawia, że serce bije szybciej". Czuć tu prawdziwą magię.
Niestety nie wiadomo, jaka będzie przyszłość Osady Widmo. Pomiędzy Ma�opolskim Wojewódzkim Konserwatorem Zabytków w Krakowie a spółką IMS Budownictwo trwa spór. Zdaniem właścicieli terenu służby konserwatorskie zbyt rygorystycznie podchodzą do tematu ochrony terenu. To uniemożliwia samofinansowanie projektu adaptacji osady. Są zdania, że to powoduje także pogrzebanie wszelkich szans na ocalenie tego terenu. Dostęp do obiektów jest niezabezpieczony, co sprawia, że z dnia na dzień widać, jak wszystko ulega dewastacji i niszczeje. Wiele osób potwierdza, że warto zobaczyć osadę na własne oczy, jednak odwlekanie wycieczki może spowodować, że zastaniemy tam zwyczajne ruiny.