Leśniczy z Kuźnic Marcin Strączek-Helios zdradził w rozmowie z serwisem o2.pl, że urlopowicze z Bliskiego Wschodu "notorycznie" łamią przepisy i wjeżdżają samochodami w niedozwolone miejsca, np. na Kalatówki. - Pokazujemy im znaki, to rozkładają ręce, ciężko to zrozumieć. Tłumaczą, że to są nasze zakazy, nie ich - powiedział. W sprawie muszą wówczas interweniować odpowiednie służby.
Dziennikarze zwrócili się w tej sprawie do Marka Trzaskosia, komendanta straży miejskiej w Zakopanem.
Turyści z Bliskiego Wschodu nie dostrzegają znaku B1, czyli zakaz ruchu. Z tego, co wiemy, w niektórych krajach znak B1 nie istnieje, w związku z tym dla nich ten znak może być jakąś czarną magią
- wyjaśnia Trzaskoś.
Komendant zaznaczył, że to właśnie goście z krajów arabskich najczęściej popełniają powyższe wykroczenie. Tatrzańscy strażnicy nie mają jednak dla nich litości i wystawiają maksymalne mandaty w wysokości 500 zł. W takich sytuacjach cudzoziemcy zwykle zachowują spokój i płacą bez marudzenia. - Nie ma tutaj taryfy ulgowej - dodaje komendant.
Tury�ci z Bliskiego Wschodu pokochali Podhale do tego stopnia, że często wracają tu nawet kilkukrotnie. Co doceniają na południu Polski? Przyciągają ich tu przede wszystkim piękne górskie krajobrazy, bezpieczeństwo oraz du�a liczba atrakcji.
Jak zauważa "Fakt", doceniają też bogatą ofertę restauracji. Wielu restauratorów postanowiło dostosować się do wymagań zagranicznych turystów, wprowadzając do lokali żywność "halal", pochodzącą ze źródeł zgodnych z prawem islamu. Mimo to wśród nich zdecydowanie króluje... włoska kuchnia.
Karol Wagner z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej poruszył ten temat w ubiegłym roku w rozmowie z Interią. Zwrócił wówczas uwagę, że na arabskich urlopowiczów jak magnes działają kolorowe góralskie stroje, regionalne wyroby czy dorożki. - Zakopane to dla nich park rozrywki, taki Disneyland, w dodatku za półdarmo - mówił. W końcu, choć dla nas ceny w Polsce mogą wydawać się niezwykle wysokie, to dla nich są niezwykle atrakcyjne.
W tym roku Arabowie przylecieli do naszego kraju wyjątkowo wcześnie, a górale już zacierają ręce. Goście z tych krajów bowiem nie oszczędzają, chętnie rezerwują drogie obiekty, korzystają z atrakcji, kupują pamiątki i stołują się w restauracjach. - Dlatego też przez lokalnych przedsiębiorców są oni tak bardzo wyczekiwani - mówił Karol Wagner w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".