Kultowe polskie produkcje sprzed lat przyniosły wielką sławę i uwielbienie fanów niejednemu aktorowi. Przykładem może być Stanisław Mikulski i "Stawka większa niż życie" czy Bronisław Cieślak i "07 zgłoś się". Dziś nie wyobrażamy sobie, że ktoś inny mógł zagrać główne role. Los jednak mógł potoczyć się inaczej także w przypadku serialu "Czterej pancerni i pies", który wciąż cieszy się popularnością na TVP VOD.
Włodzimierz Press w 1965 roku pełen nadziei postanowił ubiegać się o tytułową rolę w ekranizacji powie�ci Bolesława Prusa, "Faraon". Jerzy Kawalerowicz ostatecznie wybrał Jerzego Zelnika, o czym sam Press dowiedział się dopiero wtedy, gdy już ruszyły zdjęcia. To mocno go rozczarowało i sprawiło, że zaczął mieć poważne wątpliwości.
Wtedy pojawiła się niepowtarzalna okazja, aktor otrzymał bowiem propozycję wzięcia udziału w castingu do serialu "Czterej pancerni i pies". - To było krótko po niepowodzeniu z "Faraonem", kiedy straciłem resztki wiary, że do czegokolwiek się w tym zawodzie nadaję - opowiadał w "Gazecie Wyborczej". Nie miał ochoty na kolejne niepowodzenie, a dyrektor Teatru Ludowego, w którym występował Press, nie chciał go zwolnić na dzień przesłuchania, tłumacząc, że nieobecność aktora popsuje mu cały repertuar. Ostatecznie zgodził się, a Press poszedł, choć zupełnie nie miał na to ochoty. - Na zdjęcia próbne do "Pancernych" poszedłem, żeby zarobić parę złotych. Nie chciałem w tym grać. Chodziło przecież o serial wojenny, a ja jestem z natury pacyfistą, nigdy nic wspólnego z wojskiem nie miałem. Ale cienko prządłem, więc poszedłem - przyznał. Ostatecznie otrzymał rolę gruzińskiego czołgisty Grigorija Saakaszwilego.
Włodzimierz Press w serialu 'Czterej pancerni i pies' Włodzimierz Press w serialu 'Czterej pancerni i pies'/screen vod.tvp.pl
Także Janusz Gajos mógł w serialu nie wystąpić, choć z innych powodów. Jako wciąż młody aktor, był wtedy studentem czwartego roku, bał się zaszufladkowania i tego, że zniszczy sobie karierę już na samym jej początku. - W szkole teatralnej zorientowałem się, jaki wpływ na popularność aktora ma telewizja. Że może dać mu gigantyczną rozpoznawalność, ale też zaszufladkować. Obserwowałem, co się dzieje ze Stanisławem Mikulskim, który wystąpił w "Stawce większej niż życie" - opowiadał w 2022 roku w rozmowie z "Newsweekiem".
- Kiedy więc dostałem propozycję zagrania w serialu "Czterej pancerni i pies", nie podskoczyłem z radości. Byłem na czwartym roku i czułem, czym się to może skończyć. Jakieś czerwone światełko w głowie zamigotało, ale się zdecydowałem. A jak poszło, to już nie można było tego odkręcić - dodał aktor. Choć serial dał mu ogromną popularność, nie do końca był z tego zadowolony, wciąż bardziej zależało mu bowiem na karierze teatralnej. Na szczęście udało mu się zerwać z łatką Janka Kosa. Jeśli masz ochotę, to zagłosuj w naszej sondzie, która znajduje się poniżej.