Wojciech Mann bez z�udze� co do nowej TVP. M�wi o propagandzie. "Telewizja to jest przydatne narz�dzie"

Wojciech Mann by� go�ciem Krzysztofa Stanowskiego na Kanale Zero. Legendarny dziennikarz i prezenter nie ma z�udze� co do zmian w mediach publicznych, kt�rymi lubi� si� chwali� rz�dz�cy politycy.

Wojciech Mann usiadł na kanapie w Kanale Zero Krzysztofa Stanowskiego. Dziennikarz dał się namówić na wspomnienia z dawnych czasów, ale też i na refleksje na temat współczesnych procesów w mediach. W tradycyjnej telewizji występuje już rzadko, ale to nie oznacza, że przestał być "na czasie" z tym, co się w niej dzieje. W Kanale Zero mówił, że widzi postępującą amerykanizację programów i związywanie rąk prowadzącym kupionymi gotowymi scenariuszami. Nie patrzy też z nadzieją na to, co obecnie dzieje się w TVP.

Zobacz wideo O co chodzi w aferze z Trójką? Wyjaśniamy

Wojciech Mann krytycznie o zmianach w telewizji

Legendarny dziennikarz i prowadzący wielu kultowych programów rozrywkowych wspominał, jak za rządów PiS złamał swoją doktrynę i jasno opowiedział się po jednej stronie sporu politycznego. Do 2020 roku pracował w radiowej Tr�jce i odszedł w geście solidarności ze zwolnioną Anną Gacek. "Postanowiłem, że to ja podejmę tę decyzję, a nie ktoś za mnie", mówił w "Gazecie Wyborczej".

We wcześniejszych miesiącach zdarzało mu się już bezpośrednio podgryzać rządzących polityk�w - np. zadedykował Morawieckiemu utwór "Neanderthal Man" zespołu Hotlegs po tym, jak były premier zignorował w czasie uroczystości obchodów 30. rocznicy wyborów prezydent Gdańska. Aleksandra Dulkiewicz próbowała się z Morawieckim przywitać, ale ten, odgrodzony murem ochroniarzy, nie zareagował.

Mann krytykował też zmiany w radio (odejście Andrzeja Andrusa i innych) i sygnalizował, że dziennikarze się autocenzurują, występując na antenie. Nie zrobił tego w czasie PRL-u, o czym wspomniał na antenie:

Za Gomułki nie wystąpiłem z krytyką Gomułki w radiu. Przypuszczalnie dlatego, że mając 20-kilka lat, wiedziałem, że to mi zamknie całą moją wymarzoną karierę muzycznego redaktora. Byłem być może tchórzem

- podsumował się szczerze na Kanale Zero. Teraz częściej i chętniej zabiera głos na temat polityki, którą na bieżąco obserwuje i analizuje. Wnioski, jakie wyciąga, nie są optymistyczne:

Jakoś tak utwierdzili się w tym mniemaniu dyrygenci polityki po wszystkich stronach, że telewizja to jest przydatne narzędzie. Nie będzie przydatne, jeśli będzie miejscem, które uczy i rozrywa, tyko trzeba wpakować "smrodek dydaktyczny", propagandę. Przywiązanie do tego, że to jest przydatne - od tego nie ma ucieczki. Tak jest wygodniej. Jak jest cała telewizja przeciwko mnie, to jestem smutny. Ale jak potem mogę komuś dołożyć, to jestem weselszy

- skwitował w rozmowie z Krzysztofem Stanowskim. Na zmiany w TVP i w publicznym radio patrzy również okiem profesjonalisty i znawcy rynku muzycznego, a nie tylko obywatela i dziennikarza.

Nawet w tych czasach poprzednich ingerencja polityków miała swoje pole. Poza nim działy się rzeczy, które jakby dzisiaj zdjąć śmierdzącą śmietanę ideologiczną, były wartościowe. A w ostatnim okresie telewizji nie widziałem inicjatyw, które ruszyłyby mnie pozytywnie.
Patrzę z dużą podejrzliwością, bo w radiu, w którym występuję, powiedziałem, że drażni mnie zachwycona sobą deklaracja telewizji obecnej, że "po 8 latach wracają do nas artyści" i wymienieni są weterani polskiej sceny rozrywkowej. I pomyślałem sobie, że chwalić się tym, że wracają ci, którzy byli 15, 20, 30 lat temu gwiazdami, to jest trochę obciach dla tej telewizji. Ona powinna pokazać nowy oddech, nowych ludzi. Jest pełno młodych, doskonałych zespołów, pełno młodych bardzo niedobrych zespołów. I niech oni pokażą, co się dzieje. A oni wymieniają weteranów, których sam lubię prywatnie, ale to nie powinno być na sztandarach nowej odzyskanej telewizji

- podsumował.

Wi�cej o: