W grudniu 2009 roku węgierski historyk sztuki Gargely Barki, pracujący na co dzień w Muzeum Narodowym w Budapeszcie, dał się namówić swojej 9-letniej córce Loli na wspólny seans "Stuarta Malutkiego". Choć dziewczynka była bez reszty pochłonięta historią uroczej myszki, on nie potrafił skupić się na fabule produkcji skierowanej głównie do najmłodszych. Do czasu. W pewnym momencie nad kominkiem w domu głównych bohaterów dostrzegł obraz, który wydał mu się niezwykle znajomy i to właśnie on przykuł jego uwagę. Po chwili analizowania detali był już niemal pewien, że dokonał odkrycia, które poruszy cały świat.
Barki od razu zorientował się, że dzieło, które zobaczył w stworzonym niemal dekadę wcześniej filmie, to zguba Roberta Bereny’ego, uznanego na całym świecie węgierskiego impresjonisty. – Nie mogłem uwierzyć swoim oczom, kiedy zobaczyłem zaginione arcydzieło Bereny na ścianie za Hugh Lauriem – opowiadał na łamach "The Guardian", dodając, że z wrażenia prawie upuścił córkę. Jak przypuszczał, był to obraz "Śpiąca kobieta i czarny wazon", który po raz pierwszy i ostatni zarazem publicznie pokazano podczas wystawy w 1928 roku.
To właśnie wtedy wykonane zostało też czarno-białe zdjęcie, które historyk kojarzył z archiwum muzeum. Sęk w tym, że od tamtej pory praca malarza uchodziła za zaginioną. Wiadomo jedynie, że została sprzedana, ale danych na temat nowego właściciela nie było w żadnych oficjalnych rejestrach. Krążyły nawet plotki, jakoby miała ulec zniszczeniu w czasie II wojny światowej, ale brakowało dowodów. Historyk zamierzał czym prędzej to zweryfikować.
Niemal od razu Baraki uruchomił wszelkie kontakty, by zdobyć informację na temat tego wyjątkowego rekwizytu z planu "Stuarta Malutkiego". Pisał kilkanaście, jak nie kilkadziesiąt, listów oraz maili do wszystkich osób zaangażowanych w powstanie filmu: od aktorów i reżysera, poprzez producentów z Sony i Columbia Pictures, na oświetleniowcach kończąc. Odpowiedź nie przyszła jednak od razu, musiał na nią bowiem czekać aż 2 lata.
To właśnie wtedy wieść o poszukiwanym obrazie dotarła do asystentki scenografa bajki, która postanowiła odpowiedzieć na apele historyka i wyjawiła, jak weszła w posiadanie dzieła. Przyznała, że kupiła je wiele lat wcześniej w lokalnym antykwariacie w Pasadenie w Kalifornii za około 500 dolarów. Nie miała wówczas pojęcia, że tym samym stała się posiadaczką takiego arcydzieła i to w dodatku zaginionego od niespełna dziewięciu dekad. Ostatecznie wytwórnia Sony Pictures postanowiła sprzedać "Śpiącą kobietę i czarny wazon" prywatnemu kolekcjonerowi, dzięki któremu praca Bereny'ego powróciła do Budapesztu i trafiła na aukcję. Jeśli masz ochotę, to zagłosuj w naszej sondzie, która znajduje się poniżej.