Urodziła się w 13 maja 1891 roku w Krakowie jako Zofia Lubańska w rodzinie zamożnej, konserwatywnej i religijnej. Jej ojciec prowadził sklep, jednak zbankrutował. Już w dzieciństwie wykazywała się niezwykłym talentem artystycznym. Po szkole robót ręcznych uczęszczała to prywatnej szkoły Leonarda Stroynowskiego, a w końcu w Szkole Sztuk Pięknych dla Kobiet Marii Niedzielskiej w Krakowie. Po podróży do Włoch i wizycie w wiedeńskich muzeach Stryjeńska postanowiła na dobre poświęcić się sztuce.
Do realizacji planu konieczny był podstęp. W październiku 1911 roku Zofia, przebrana za brata, Tadeusza, wkroczyła za mury Akademii Sztuk Pięknych w Monachium. Przygoda długo nie potrwała, oszustwo szybko wyszło na jaw i po roku Zofia wróciła do Krakowa. Wciąż tworzyła, wkrótce też poznała śmietankę towarzyską i cyganerię krakowską: Kossaków, Żeleńskich, Magdalenę Samozwaniec i Marię Pawlikowską-Jasnorzewską.
W 1916 roku, w wieku 25 lat, wyszła za mąż za architekta Karola Stryjeńskiego. Wkrótce potem wyjechała do Zakopanego, gdzie m.in. poznała Witkacego. Stryjeńscy doczekali się trójki dzieci, ale nie było to szczęśliwe małżeństwo. W trakcie ich pobytu w Paryżu Stryjeński wrócił do Polski, zostawiając żonę za granicą bez środków do życia. Zofia wydostała się z Francji tylko dlatego, że sprzedała wszystkie swoje suknie. Dwukrotnie też podstępem wysyłał ją do "sanatorium", czyli szpitala psychiatrycznego. Prasa szybko wyczuła skandal, mówiono, że Stryjeński chce z żony "zrobić wariatkę". Ze szpitala wyszła po kilku dniach, gdy sąd orzekł, że "nie jest dotknięta ani chorobą umysłu, ani niedołęstwem umysłu".
Malarz Leon Chwistek i Zofia Stryjeńska Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe
W końcu rozwiedli się w 1927 roku, ale artystka postanowiła zachować nazwisko męża. Już jako uznana malarka wyjechała do Warszawy, gdzie znów wyszła za mąż i znów się rozwiodła. Drugi mąż nie pracował, wydawał jej pieniądze, zdradzał, a w końcu zaraził syfilisem. - Pomimo wielkich talentów i wspaniałych możliwości Stryjeńska borykała się wówczas z brakiem pieniędzy - mówił Jakub Domoradzki w radiowej Jedynce.
Gdy "księżniczka sztuki polskiej", jak ją wtedy nazywano, tworzyła, zatracała się niemal zupełnie. Projektowała dekoracje polskiego pawilonu na Wystawie Światowej w Paryżu, za którą zyskała ogromne uznanie, stworzyła cykl "Bożków słowiańskich", malowała obrazy, współpracowała z teatrami, a jednocześnie projektowała bombonierki dla "papieża czekolady", jak sama nazywała Jana Wedla, pocztówki, talerze m.in. dla fabryki w Ćmielowie i zabawki. Przez większość życia zmagała się z problemami finansowymi i długami.
Talerze zaprojektowane przez Zofię Stryjeńską Fot. Michał Łepecki / Agencja Wyborcza.pl
Już mnie nużą ciągle w kółko tematy na zamówienia odstawiane. Boże, Boże, znikąd ratunku, znikąd pomocy. [...] Wychodzę z domu na całe dnie, włóczę się w okropnym stanie depresji
- pisała w 1936 roku w dzienniku. Po wojnie, w której spłonął ogrom jej prac malarskich, nie udało jej się wrócić na piedestał. Gdy do Krakowa wkroczyli Rosjanie, uciekła z Polski. Aż do śmierci mieszkała w Genewie, wciąż tęskniąc za domem i jednocześnie bojąc się wrócić do kraju, w którym rządzą komuniści.
W Polsce eksploatowano dorobek Zofii Stryjeńskiej, masowo wydając na pocztówkach reprodukcje jej obrazów i nie płacąc artystce honorariów. [...] Tymczasem żyła w biedzie
- pisał Piotr Łopuszański w ksi��ce "Sekrety życia pisarzy i artystów". Zofia Stryjeńska zmarła 28 lutego 1976 roku na atak serca. Do końca życia pozostała w Szwajcarii.