Wampiry, upiory i inne archeologiczne tajemnice [FRAGMENT KSI��KI]

Gratka dla mi�o�nik�w przyg�d Indiany Jonesa oraz ksi��ek C.W. Cerama, Zenona Kosidowskiego czy Zbigniewa �wi�cha. "Grody, garnki i uczeni. O archeologicznych tajemnicach ziem polskich" Agnieszki Krzemi�skiej to fascynuj�cy przegl�d najnowszych teorii i odkry� archeologicznych.

Na tereny ziem polskich nie dotarły wielkie cywilizacje starożytne, nie mamy więc aż tak spektakularnych miast jak Pompeje, Niniwa czy Babilon albo tak bogatych grobów jak te nad Nilem. Ale – co z wielkim znawstwem i pasją pokazuje Agnieszka Krzemińska, archeolożka i popularyzatorka nauki – ukrytych w ziemi tajemnic nie brakuje, a każdy dzień przynosi nowe, zaskakujące odkrycia. A wraz z nimi rozbudzające wyobraźnię i głód wiedzy pytania:

Jakie przeznaczenie miały "wenuski" z Wilczyc i Jaskini Obłazowej? Kto wybudował gród w Biskupinie? Jakie relacje łączyły mieszkańców warowni w Trzcinicy z Mykeńczykami? Co to za garnki, które rodzą się w ziemi „same z siebie, wyłącznie sztuką przyrody, bez jakiegokolwiek dopomagania ludzkiego"? Dlaczego latryny tak bardzo ciekawią archeologów? Czy w poszukiwaniach wraków warto podążać za legendami? Skąd się wziął mit wampira? A gen „słowiańskości" - naprawdę istnieje?

Więcej ciekawych treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Na taką książkę miłośnicy zagadek i sekretów z przeszłości czekali od lat. Przeczytajcie fragment.

<<Reklama>> Ebook "Grody, garnki i uczeni" dostępny jest w Publio.pl >>

Fragment książki

Słowiańskość krwiopijcy

Na ziemiach polskich pierwsze atypowe pochówki pochodzą z neolitu. W Pawłowie koło Zawichostu, na skraju cmentarza z okresu kultury pucharów lejkowatych (3700–1900 p.n.e.), od 1999 roku archeolodzy natrafiali na pozbawione wyposażenia groby. Zmarli leżeli w nich na brzuchach, ze skrępowanymi rękami i nogami, obciętymi głowami, bywali też poćwiartowani. W jednym z grobów dwóch mężczyzn leżało „na waleta", czyli najpierw wrzucono tors jednego z nich, potem ciało drugiego ze związanymi na plecach rękoma, a na końcu dorzucono kończyny dolne osobnika leżącego pod spodem. Wiele z tych grobów zasypano kamieniami. Prowadzący badania doktor hab. Marek Florek w pochówkach tych widział najstarszy na terenie ziem polskich dowód na wiarę w żywe trupy, bo choć neolit obfituje w rozmaite okrutne praktyki pogrzebowe (zob. rozdział II), to w tym wypadku — poza przebijaniem kołkiem — żałobnicy wykorzystali cały wachlarz tzw. praktyk antywampirycznych znanych ze średniowiecza i nowożytności. Intrygujący jest fakt, że należało przesunąć ową wiarę w wampiry o kilka tysięcy lat wstecz, i to akurat na Sandomierszczyźnie, słynącej z legend związanych z magią, czarami i nadprzyrodzonymi istotami. W okresie powojennym na peryferiach cmentarza z XI wieku, usytuowanego koło kościoła św. Jakuba w Sandomierzu, odkopano grób, w którym zmarły miał — inaczej niż wszyscy — głowę skierowaną na północ i leżał w głębokiej jamie grobowej na brzuchu.

Choć nie można wykluczyć, że zabiegi na zwłokach poczynione w Pawłowie przez przedstawicieli kultury pucharów lejkowatych wynikały z lęku przed powstającymi z grobów nieumarłymi, to jednak mówienie o wampiryzmie przed epoką średniowiecza jest nadużyciem. Wcześniej nieumarli pojawiają się pod innymi nazwami. W starożytnej Grecji i Rzymie na żywych żerują drapieżne lamie, empuzy i larwy oraz przyjmujące postać sowy strzygi (strigis to po łacinie „puszczyk"). Wielu badaczy twierdzi, że to właśnie kultura antyczna była źródłem lęku przed nieumarłymi, również u Słowian. Podczas gdy w Rosji nazwano ich upiorami (upyr), u nas dominowały wąpierz i strzyga. Pomimo różnic w nazewnictwie idea wysysającego krew nieumarłego utrzymywała się wśród Słowian bardzo długo i była dość spójna. Wierzono na przykład, że strzygi rodzą się z dwoma duszami i tylko jedną ksiądz chrzci, druga zaś po śmierci zostaje na ziemi, by szkodzić innym. Wszędzie też stosowano podobny zestaw zabezpieczeń: układano je twarzą do dołu, by „wgryzały się" w ziemię, przebijano kołkami, przywalano kamieniami, kładziono sierpy na szyjach albo ucinano głowy radłem, przy czym za najskuteczniejszy zabieg uchodziło spalenie strzygi. Gdy po drugiej wojnie światowej archeolodzy zaczęli masowo odsłaniać nietypowe groby, zdawało się, iż rację miał ksiądz Chmielowski, który pisał, że „India pełna złota, diamentów, Malabar pieprzu, a Polska upiorów".

Podczas zakrojonych na ogromną skalę badań milenijnych w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych XX wieku na wczesnośredniowiecznych cmentarzyskach naliczono około stu grobów „wampirów". Pierwszy opisał je w 1957 roku profesor Jerzy Gąssowski, który na jedenastowiecznej nekropoli w Radomiu trafił na zmarłego leżącego na brzuchu i przygniecionego dwudziestoma kamieniami. Potem zmarłych z odciętymi głowami,

leżących twarzą do ziemi, odkrył na Kujawach i zaczął nazywać „strzygami" doktor Bonifacy Zielonka. Ale dopiero Helena Zoll-Adamikowa, która w latach siedemdziesiątych badała

cmentarzyska Małopolski, wprowadziła określenie „pochówki antywampiryczne" (poza Polską termin ten przyjął się tylko w Czechach). Wydawało się, że archeolodzy znaleźli materialne potwierdzenie słów księdza Chmielowskiego. Z czasem jednak badacze zaczęli być bardziej ostrożni w swoich opiniach i wnikliwiej analizować atypowe pochówki, by zrozumieć ich fenomen.

Chory jak wampir?

Najpierw analizowali, czy czaszka samoistnie nie przetoczyła się w okolice nóg (np. gdy do trumny wdarły się wody gruntowe) albo czy do uszkodzeń ciała nie doszło w wyniku nacisku

ziemi lub kamieni czy też egzorcyzmów; dopiero potem brali pod uwagę cały szereg wyznaczników atypowego grobu. Znaczenie miały: ulokowanie pochówku na peryferiach lub poza cmentarzem; głębokość jamy; inna orientacja i ułożenie zwłok nie na wznak; skrępowanie lub uszkodzenie ciała, na przykład przebicie ostrym przedmiotem lub odcięcie głowy; wkładanie do ust kamieni lub przywalenie nimi zmarłego. Jeśli badacze zaobserwowali kilka z tych zjawisk w jednym grobie, brali pod uwagę, że żałobnicy rzeczywiście chcieli unieszkodliwić potencjalnego nieumarłego. W ten sposób doktor Łukasz Maurycy Stanaszek zredukował liczbę „wampirów" z okresu między XI a XIII wiekiem do osiemnastu, ale inni badacze nie są aż tak radykalni. Doktor Magdalena Matczak z Uniwersytetu Liverpoolskiego wśród niemal sześciuset sześćdziesięciu grobów na cmentarzysku funkcjonującym od końca X do początku XIII stulecia w Kałdusie nieopodal Chełmna aż czternaście wskazała jako antywampiryczne.

Według doktora Stanaszka bardzo ważnym wyznacznikiem średniowiecznych grobów atypowych są patologiczne zmiany w kośćcu leżących w nich ludzi. Były one wyraźne aż w ośmiu przypadkach. W Starym Brześciu Kujawskim zmarły, któremu ścięto głowę, miał dodatkowe zęby i za życia kulał; w Złotej Pińczowskiej mężczyzna, który leżał na boku w skurczonej pozycji, z rękami związanymi na plecach i nożem w plecach, był garbusem. Z tekstów wynika, że to właśnie chromych podejrzewano o wampiryzm już za życia. Na celowniku byli też inni odbiegający od normy — chorzy na padaczkę, porfirię, wściekliznę, schizofrenię, gigantyzm, karłowatość, garbaci, kulawi, szpetni (z zajęczą wargą, zrośniętymi brwiami, wystającymi zębami czy sinymi i opuchniętymi twarzami). Badania doktor Matczak w Kałdusie wykazały jednak, że to nie choroby były wyznacznikiem potencjalnego oskarżenia o wampiryzm.

Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina

Co prawda w tzw. grobach antywampirycznych chowano osoby ze szkorbutem, zmianami zwyrodnieniowymi stawów czy ropnym zapaleniem kości, ale większość cierpiących na te

schorzenia, a nawet na powodującą bladość anemię, polio czy zapalnie opon mózgowo-rdzeniowych pochowano w niczym nieodbiegających od normy grobach. To samo dotyczy niepełnosprawnych: jedynie dwóch z trzydziestu siedmiu uznano za „wampiry", co oznacza, że w Kałdusie choroby czy niepełnosprawność prawdopodobnie nie stanowiły głównej przyczyny odmiennego pochówku. Należy jednak pamiętać o paradoksie osteologicznym: na kościach nie widać śladów po ostrych chorobach o krótkim przebiegu, jak grypa czy cholera, które najczęściej powodowały śmierć. Gruźlica, która ze względu na plucie krwią i bladość twarzy mogła być łączona z wampiryzmem, też rzadko zostawia ślady w kościach. Na podstawie badań szkieletów nie da się więc rozpoznać wszystkich chorób z przeszłości.

— Ułomność i dolegliwości nie powodowały składania zwłok w atypowych pochówkach, w końcu choroby stanowiły stały element życia ludzi tamtych czasów, a widok niepełnosprawnych nie był czymś wyjątkowym, dlatego należy szukać jeszcze innych przyczyn ,,specjalnego" traktowania niektórych osób po śmierci — podkreśla badaczka.

Ważniejszym kryterium mogło być odstające od normy zachowanie, dlatego hańbiący pochówek groził osobom upośledzonym umysłowo, samotnikom, wszelkiego rodzaju wyrzutkom, ale też osobom zmarłym złą śmiercią — w gniewie, bez ostatniego namaszczenia, nieochrzczonym dzieciom, samobójcom — albo „źle urodzonym", na przykład w dni uważane za nieszczęśliwe: między Bo�ym Narodzeniem a Nowym Rokiem oraz 27 i 30 stycznia. W kręgu podejrzanych znajdowały się też zapewne osoby normalnie wyglądające i zdrowe, ale parające się podejrzanymi profesjami, mającymi związek z siłami nieczystymi, jak zielarze i zielarki. Doktor Leszek Gardeła, który badał atypowe groby w Skandynawii, twierdzi, że mogły należeć do czarowników; wierzono tam, że po śmierci zamieniają się oni w groźnych nieumarłych zwanych draugr lub aptrganga, więc ich zwłoki przykrywano kamieniami, odcinano głowę lub palono.

 — Praktyki antywampiryczne to skrajny wyraz nietolerancji społecznej dla wszelkiej maści odmieńców, piętnujące ich nawet po śmierci. Ale wiara w nieumarłych była zjawiskiem bardzo starym i powszechnym, Słowianie, u których ludowe przesądy były bardzo silne, mogli mieć jedynie wpływ na utrwalenie i przetrwanie tej idei — mówi doktor Stanaszek.

Dziwne praktyki pogrzebowe i doniesienia o wychodzących z grobów „rewenantach" (z fr. le revenant — zjawa, upiór, duch) pojawiały się na przestrzeni wieków w niemal całej chrześcijańskiej Europie. Piszą o nich w dziełach z XII i XIII stulecia Saxo Grammaticus, William z Newburgh czy Walter Map. Lęk przed żywymi trupami pogłębił się po przyjęciu chrześcijaństwa i odejściu od kremacji zwłok, mimo że na zachodzie oświecony Watykan walczył z tradycją przebijania kołkiem czy obcinania głów zmarłym podejrzanym o szkodzenie żywym. W 1302 roku kary dla ludzi, którzy dopuścili się bezczeszczenia zwłok, wprowadził papież Bonifacy VIII. Jednocześnie, jak podkreśla doktor Stanaszek, na prowincji w wielu wypadkach strach przed nieumarłymi był przez Kościół podtrzymywany.

— Chrześcijaństwo nałożyło się przecież na wierzenia pogańskie i tylko je umocniło, bo dla prostych i niepiśmiennych wiernych czyściec i błąkanie się duszy między światami, wstawanie z grobu, picie krwi Chrystusa czy przywalenie jego ciała kamieniem grobowym doskonale pasowały do dawnego wyobrażenia o świecie żywych i umarłych. Co więcej, Kościół ulokował wszelkie materialne i niematerialne upiory w piekle obok Lucyfera, więc nic dziwnego, że to głównie księża z nimi walczyli, utrwalając tylko wiarę w te istoty — tłumaczy badacz.

Faktem jest, że nie tylko egzorcystami, lecz także głównymi autorami rozpraw o nieumarłych byli duchowni. W 1746 roku pierwszą rozprawę o naturze wampirów napisał francuski benedyktyn Antoni Augustyn Calmet. U nas w tym samym czasie o upiorach wspominali ksiądz Benedykt Chmielowski czy ksiądz Jan Bohomolec. Ten ostatni pisał w 1775 roku: „Upiory są to, według powszechnego mniemania, ciała umarłych, nieiakim, iż tak rzekę, sposobem ożywione. Te nieczekaiąc powszechnego zmartwychwstania, powstaią z trumn przed czasem; z grobów wychodzą; na domy nachodzą; ludzi, których mogą, duszą; krew wysysają; na ołtarze łażą, one krwawią, świece łamią; y innych wiele sprosności y morderstwa czynią".

<<Reklama>> Ebook "Grody, garnki i uczeni" dostępny jest w Publio.pl >>

Okładka książki 'Grody, garnki i uczeni' Agnieszka KrzemińskaOkładka książki 'Grody, garnki i uczeni' Agnieszka Krzemińska Wydawnictwo Literackie

Fragment książki Agnieszki Krzemińskiej, Grody, garnki i uczeni. O archeologicznych tajemnicach ziem polskich, Wydawnictwo Literackie, 2022.

Wi�cej o: