Moc wzrusze� i szczypta tajemnicy, czyli nowa powie�� Fannie Flagg ju� w sprzeda�y!

Nikt tak jak Fannie Flagg, autorka powie�ci "Sma�one zielone pomidory", nie wprawia nas w dobry humor. "Wci�� o tobie �ni�" to oda do �ycia i rado�ci �ycia.

Ta powieść dodaje skrzydeł, bawi do łez, koi jak plaster miodu. Odnajdziemy w niej  sentyment za starymi dobrymi czasami i słowa pociechy dla współczesności, ujmującą dobroć i  ponadczasową mądrość. Życie jest piękne, nie marnuj go na smutki - zdaje się radzić autorka. Bo nigdy nie jest za późno na szczęście, a miłość nie zna wieku! Silver generation może odczytać w tej powieści nieledwie swój manifest, ale magia twórczości Fannie Flagg wychodzi poza wszelkie kategorie generacyjne. To lekcja dla wielu pokoleń, zastrzyk witalności, sowita dawka endorfin.

Więcej artykułów o literaturze znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Zobacz wideo Co nowego w popkulturze?

<<Reklama>> Ebook "Wciąż o tobie śnię" dostępny jest w Publio.pl >>

Fragment powieści:

Brenda nie potrafiła zrozumieć, skąd się biorą spokój, opanowanie i zimna krew Maggie — ale jeśli chodzi o Maggie, to wiele rzeczy nie mieściło się Brendzie w głowie. Mimo wszechobecnych w tej branży draństwa i zajadłości Maggie nigdy się nie denerwowała i nie powiedziała o nikim złego słowa. Brenda się domyślała, że komuś takiemu jak ona łatwiej jest nie przejmować się byle czym — bo i po co? Była wysoka, szczupła i piękna; miała śliczne zęby i gęste, proste włosy, które nawet po związaniu w kucyk wyglądały bosko. W dodatku nie miała żadnych krewnych, którzy dniem i nocą by się jej naprzykrzali. A Brenda? Tłum braci, sióstr, bratanków i siostrzeńców obojga płci nieustannie domagał się pieniędzy na różne bzdury, przez co nie mogła zaoszczędzić nawet dziesi�ciu centów, nie mówiąc już o zakupie tego pięćdziesięciocalowego telewizora HD, który wpadł jej w oko w Costco. Czasem chciało jej się śmiać na samą myśl o Maggie — zawsze dobrze ubranej, idealnie uczesanej, miłej i sympatycznej, płynącej przez życie na różowej chmurce. Maggie nie miała pojęcia, jaką jest szczęściarą, i nie zrozumiałaby tego, nawet gdyby ktoś próbował jej to wytłumaczyć. Trzymała świat w garści. A Brenda mogła co najwyżej żałować, że nie jest do niej podobna.

Po rozmowie z Brendą Maggie wyjęła z szuflady flakonik z korektorem, zmieniła datę na papierze na trzeci listopada, po czym wróciła do pisania listu:

…że choć od dłuższego czasu chodziłam przygnębiona,

zawsze byłam dumna, że pochodzę z Alabamy, i czułam

się zaszczycona, że dane mi było reprezentować mój stan

w konkursie Miss Ameryki.

Z poważaniem,

Margaret Anne Fortenberry

Zwykle opatrywała swój podpis uśmiechniętą buźką, tym razem jednak wydało jej się to niestosowne, więc niczego nie dorysowała. Przejrzała tekst w poszukiwaniu błędów; nie wiadomo przecież, do kogo ostatecznie trafi. Przeczytawszy list jeszcze kilkakrotnie, uznała, że wyraziła się jasno, tak jak chciała. Udzieliła pewnych wyjaśnień, lecz bez popadania w przesadę; nie zamierzała być tajemnicza, ale w tej sytuacji pewne niedomówienia były niezbędne. Żałowała trochę, że list musi być taki bezosobowy i ogólnikowy, nie mogła go jednak zaadresować do Brendy ani Ethel i zakazać im otwierania go przed wyznaczonym terminem, bo nabrałyby podejrzeń. Poza tym Brenda na pewno by go otworzyła. Jej siostra, Robbie, mówiła przecież, że w zeszłym roku Brenda pootwierała wszystkie swoje prezenty gwiazdkowe, nie dając jej szansy ich zapakowania! A w dodatku Maggie dobrze wiedziała, że gdyby jakimś cudem odkryły, co zamierza, próbowałyby ją od tego odwieść — co byłoby z ich strony przemiłe, naturalnie, ale często się przecież zdarza, że przyjaciele mający najlepsze intencje powstrzymują ludzi od zrobienia czegoś, co w gruncie rzeczy byłoby dla nich najlepsze.

Nie była do końca zadowolona ze wszystkich użytych w liście sformułowań, miała jednak wrażenie, że ogólny przekaz jest jasny: „Wyjeżdżam. Mam swoje powody. Nie szukajcie mnie". Nie była jednak głupia — zdawała sobie sprawę, że choćby nie wiadomo jak się starała ułatwić im to rozstanie, niektórzy i tak będą wstrząśnięci. Zaczną się zastanawiać: Ale dlaczego? Wydawała się taka szczęśliwa.

I rzeczywiście, zawsze usiłowała sprawiać wrażenie szczęśliwej. Ktoś inny mógłby zapytać: Dlaczego? Przecież mogła mieć każdego faceta na świecie. To nie była do końca prawda, a poza tym, po Richardzie nie chciała nikogo innego. Albo: Dlaczego? Była przecież taka śliczna. Bez dwóch zdań — uroda, dopóki trwa, jest cudownym darem, lecz szczęścia nie daje; przynosi mnóstwo drobnych korzyści, jak najbardziej, ale sama w sobie nie jest wystarczającym powodem, żeby dalej walczyć. Niektórzy na pewno będą zawiedzeni, że nie wyłuszczyła szczegółowo powodów swojej decyzji, ale najważniejsze, że naprawdę je miała. Nie dalej jak przed tygodniem spisała całe szesnaście doskonałych argumentów za, a w głębi ducha była przeświadczona, że jest jeszcze mnóstwo takich, które chwilowo nie przychodzą jej do głowy.

Bardzo nie podobała jej się myśl, że zostawi ich z niczym — ale co miała im powiedzieć? Przecież nie prawdę. Dlatego najlepiej było ukłonić się z wdziękiem i cieszyć tym, że udało jej się osiągnąć przynajmniej część wyznaczonych celów. Nigdy nie paliła, nie przeklinała, nie podnosiła publicznie głosu, nie dostała mandatu za nawet najmniejsze wykroczenie drogowe (to nie byle jakie osiągnięcie, biorąc pod uwagę fakt, że do tej pory, po latach prób, nie nauczyła się parkować równolegle). Po co jednak miała się dalej starać, i to teraz, w wieku sześćdziesięciu lat, kiedy była za młoda na emeryturę i zarazem nie dość bystra, żeby się przekwalifikować? To, co w życiu najlepsze, miała już za sobą, bez dwóch zdań. Po co się szarpać? Do czego dążyć?

Po odejściu Hazel życie stało się dla niej tak samo trudne, jak gdyby stojąc na jednej nodze na ogromnej gumowej piłce, próbowała jednocześnie żonglować sześcioma obręczami i balansować patykiem ustawionym pionowo na nosie. Czasem kusiło ją, żeby wpaść w szał, rozebrać się do naga i popędzić ulicą przed siebie, drąc się ile sił w płucach — ale tego oczywiście nie mogła zrobić. Nie w czasach, kiedy każdy przechodzień miał aparat w telefonie. Ktoś na pewno nagrałby filmik i wrzucił na YouTube’a, a takie coś potrafi potem latami zalegać w internecie.

Brenda była szczęściarą. Wciąż miała o co walczyć. O, chociażby w zeszłym tygodniu, zapowiedziała, że będzie kandydować na burmistrza Birmingham, a po wygranej wymieni całą radę miejską. Miała ambicję i troskliwą rodzinę. Nawet Ethel Clipp, o której chodziły słuchy, że ma co najmniej osiem dych (chociaż nikt nie wiedział na pewno), miała swój zespół dzwonkarski i dwa białe persy, Evę i Zsę Zsę, które wprost uwielbiała. Nie, naprawdę: Maggie powinna usunąć się w cień, a one niech dalej podążają wesoło przed siebie.

Zamierzała po prostu odejść nieco wcześniej, niż wszyscy się spodziewali, po cichu, dyskretnie, bez fanfar i oklasków. Były to z jej strony unik przed życiem (być może), niemożność stawienia czoła rzeczywistości (bez wątpienia), atak wyprzedzający wymierzony w starość (z całą pewnością), ale też pozytywy: odchodząc teraz, w dłuższej perspektywie czasowej zaoszczędzi rządowi pokaźnych wydatków socjalnych; zostawi mniejszy ślad węglowy; zużyje mniej tlenu, benzyny, wody, jedzenia, plastiku i papieru; wyrzuci do śmieci mniej filtrów ze zmieloną kawą. Al Gore na pewno by to docenił.

Włożyła list do koperty i schowała ją do szuflady, na spód, pod stosik starych faktur za telefon, które przypomniały jej, że powinna dopilnować opłacenia wszystkich rachunków i uregulowania kredytów na kartach. Nie chciała dać nikomu pretekstu do twierdzenia, że dawna Miss Alabamy nie spłacała swoich długów. Usiadła i rozejrzała się po pokoju. Meble nie należały do niej i została jej dosłownie garść osobistych drobiazgów, których musiała się jeszcze pozbyć. To wszystko.

Mój Boże… Myśląc o tym, jak zaczynała, jakie miała ambicje i co naprawdę zrobiła ze swoim życiem, nie mogła otrząsnąć się ze zdumienia. Nie ulegało wątpliwości, że w dzieciństwie naoglądała się stanowczo za dużo film�w i niepotrzebnie spodziewała się szczęśliwego zakończenia.

 <<Reklama>> Ebook "Wciąż o tobie śnię" dostępny jest w Publio.pl >>

Fragment powieści "Wciąż o tobie śnię" Fannie Flagg. Przeł. Wojciech Szypuła. Wydawnictwo Literackie 2022

Wi�cej o: