Pod koniec ubiegłego roku Sarsa wyznała, że od 10 lat zmaga się z chorobą upośledzającą słuch. Schorzenie postępowało z czasem, lecz sama artystka była na tyle pochłonięta pracą, że nie zauważyła jego pierwszych symptomów.
W cyklu "Diagnozy gwiazd" piosenkarka opowiedziała o tym, jaki wpływ wywarła choroba na jej życie. "Na co dzień nie słyszałam, gdy ktoś stał plecami do mnie, o co pyta. Mniej się kłóciliśmy z partnerem. Nie słyszałam, co do mnie mówi, więc w związku super wszystko się układało. Nie no, oczywiście żartuję sobie, ale tak się śmiejemy z Pawłem, że ta otoskleroza to jest recepta na udaną relację" - wspomniała ze śmiechem, dodając, że to właśnie jej partner jako pierwszy zauważył u niej pogorszenie słuchu. "Zwrócił uwagę, że podkręcam sobie odsłuch na scenie i że nie słyszę, co się do mnie mówi" - tłumaczyła wokalistka w rozmowie z Bereniką Olesińską.
W 2023 roku Sarsa poddała się operacji polegającej na wszczepieniu tytanowej zastawki w lewym uchu, w celu spowolnienia rozwoju choroby. Po zabiegu wokalistka zmagała się z dokuczliwymi skutkami ubocznymi. "Dużo słyszałam rzeczy, które nie istniały. Słyszałam, że ktoś mnie woła albo synek płacze i bardzo blisko to słyszałam. Biegłam do niego do pokoju, on spał. Druga rzecz, jak ktoś bardzo daleko, w drugim końcu domu coś mówił, to mi się wydawało, że jest obok mnie" - komentowała.
Wkrótce potem Sarsa zachorowała na grypę, która również pozostawiła po sobie ślad. "To spowodowało jakieś powikłanie, że na ten moment operowane ucho słyszy dziwnie, jakby ktoś stroił radio i są takie trzaski" - doda�a wokalistka.