Jay-Z i Beyonce są małżeństwem od 2008 roku. Od tego czasu ich muzyka płynnie ewoluowała, a w 2018 roku wydali niespodziewanie wspólny album "Everything is Love" jako The Carters. Raper wywołał niemałe kontrowersje podczas tegorocznej gali rozdania nagród Grammy. Pojawił się na scenie razem z córką Blue Ivy, odbierając nagrodę Global Impact Award w imieniu Dr. Dre, po czym zaczął mówić o swojej żonie.
Więcej ciekawych artykułów ze świata muzyki znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>
Raper wykorzystał szansę, aby uderzyć w Akademię, która jego zdaniem lekceważy dokonania Beyonce. Konkretniej chodziło mu o brak nagrody w kategorii "album roku", którą w dotychczasowej karierze wokalistka nigdy nie została jeszcze uhonorowana. Pomimo tego, iż amerykańska piosenkarka jest właścicielką rekordowej liczby Grammy.
Nie chcę zawstydzać tej młodej damy [Beyonce - przyp. red.], ale ma więcej nagród Grammy niż wszyscy i nigdy nie wygrała albumu roku. Chyba coś tu jest nie tak... – zaczął.
- Niektórzy z was pójdą dziś do domu i poczują się, jakby zostali "okradzeni". Niektórzy z was mogą zostać "okradzeni". Niektórzy z was nie należą do swoich kategorii – kontynuował, krytykując innych artystów.
Wszystkiemu przysłuchiwała się skonfundowana Beyonce, a jej mąż zakończył swoją wypowiedź słowami: "Kiedy się denerwuję, mówię prawdę". Przypomnijmy, że Amerykanka była czterokrotnie w historii nominowana w kategorii "album roku".W tym roku przegrywała z Taylor Swift, Adele, Harrym Stylesem i Beck. Pomimo tego, łącznie wygrała już 33 statuetki, zapisując się tym samym w historii Grammy.