Na początku stycznia 2024 roku ruszyła 5. edycja programu "The Voice Senior" (dostępny na vod.tvp.pl), w której w roli trenerów występują Tomasz Szczepanik, Alicja Węgorzewska, Maryla Rodowicz i Halina Frąckowiak. Na przesłuchaniach w ciemno pojawia się wielu utalentowanych kandydatów. Nie brak również znajomych twarzy. Do tego drugiego grona zalicza się Róża Frąckiewicz, która postanowiła ponownie spróbować swoich sił i wystąpić przed publiką hitowego talent show TVP.
Róża Frąckiewicz pochodzi z Opola, lecz na co dzień mieszka w Niemczech. Na emigracje zdecydowała się jako 20-latka za namową męża, dla którego również porzuciła marzenia o podboju estrady. - Wybrałam miłość, wyjechaliśmy do Niemiec - mówiła przed kamerą. I choć związek nie przetrwał próby czasu, to ona zdecydowała się zostać za granicą, bo zakochała się w muzyku i dyrygencie, z którym finalnie stanęła na ślubnym kobiercu. To właśnie dzięki niemu powróciła do dawnej pasji, ale tylko hobbystycznie.
Odważyła się to zmienić dopiero rok temu, biorąc udział w 4. sezonie "The Voice Senior". Na scenie wykonała wówczas piosenkę "Dream a Little Dream of Me" z repertuaru Doris Day, lecz żaden z fotelów nie odwrócił się, co wywołało prawdziwy skandal wśród widzów. - Fajne wykonanie, natomiast brakowało mi tego swingu, tego pazura, bo ty masz ten pazur - mówił wtedy Tomasz Szczepanik. Uczestniczka co prawda zaśpiewała jeszcze "Summertime" Elli Fitzgerald, tym razem zachwycając jurorów potęgą swojego głosu i niezwykłą barwą, lecz zgodnie z zasadami nie mogła przejść do kolejnego etapu.
Porażka okazała się dla Róży Frąckiewicz dodatkową motywacją do działania. Jak przyznała przed kamerą, przez ostatni rok sumiennie pracowała nad wcieleniem w życie rad, których udzielili jej trenerzy. W końcu poczuła się gotowa, by ponownie stanąć na scenie. Podczas przesłuchań w ciemno do 5. odsłony "The Voice Senior" wykonała utwór "When I Fall In Love" Nat King Cole’a. Tym razem nikt nie miał wątpliwości, że zasługuje na udział w programie, bo odwróciły się wszystkie cztery fotele. - Czy my się nie znamy? - zapytał wprost nieco zdezorientowany Szczepanik, gdy brawa ucichły.
Gdy kobieta przedstawiła się, od razu ją rozpoznał. Zachwycony jej występem zdobył się na szczery i piękny gest, przepraszając za swoją decyzję w poprzedniej edycji. - Wtedy się nie odwróciłem, a teraz się odwróciłem i powiem ci szczerze, że żałowałem tego, że się nie odwróciłem i chciałem ten błąd, przyznaję się do niego, naprawić. Jeśli mi na to pozwolisz - mówił wokalista. Uczestniczka wyznała, że do nikogo nie miała pretensji, a niepowodzenie potraktowała jako cenną lekcję, która tylko umocniła ją jako artystkę. - Przyjęłam to z pokorą - wyjaśniła. I choć trener kilkukrotnie namawiał ją, by dołączyła do jego drużyny, to finalnie zdecydowała się kontynuować przygodę z show pod okiem Haliny Frąckowiak. - Zakuło mnie serce, karma wraca - skwitowała z dumą.