Garfield, czyli pomarańczowy kot lubujący się w lasagne i słodkim lenistwie, został stworzony na potrzeby komiksu przez Jima Davisa i zadebiutował w gazecie "Pendleton Times-Post" na początku 1976 roku. Już 2 lata później seria była drukowana w 41 magazynach na całym świecie. Na fali jej popularności pod koniec lat 80. zaadaptowana została pod telewizyjną kreskówkę "Garfield i przyjaciele", która zrobiła równie dużą furorę i to nie tylko wśród najmłodszych widzów.
Prawdziwy przełom nastąpił, gdy w 2004 roku w kinach zadebiutował pierwszy pełnometrażowy film, opowiadający o perypetiach Garfielda i jego kompanów. Jego popularność przez długi czas nie słabła, więc w kolejnych latach powstały cztery równie udane kontynuacje, z czego ostatnia, "Garfield: Koty górą", miała premierę 5 lat od wypuszczenia pierwowzoru.
Choć od tamtej pory przygody kultowego zwierzaka nie były kontynuowane, a przynajmniej nie na wielkim ekranie, to franczyza stale rosła w siłę, zdobywając nowych fanów. W końcu podjęto decyzję o reaktywacji serii i stworzeniu kolejnej części filmu. To, jak się szybko okazało, było strzałem w dziesiątkę.
Gdy kilka miesięcy temu pojawiła się informacja o nowej odsłonie historii o pomarańczowym kocie, jego fani oszaleli z radości. W maju 2024 roku premiery doczekał się kolejny film z serii w reżyserii Marka Dindala, w którym głosu Garfieldowi użyczył Chris Pratt, aktor znany m.in. z science fiction filmu "Jurassic World" czy "Strażników Galaktyki 2" Marvela. Z racji tego, że ostatnia produkcja miała debiut 15 lat wcześniej, twórcy ruszyli z ogromną kampanią marketingową, którą na ich zlecenie przeprowadziła firma United International Pictures.
Wysiłek związany z promocją nie poszedł na marne, bo w zaledwie miesiąc od premiery w polskich kinach, "Garfield" pobił rekord, sprzedając ponad milion biletów na seanse. Choć wynik jest imponujący, to zdaniem niektórych animacja nie sprostała oczekiwaniom, bo ma potencjał, by osiągnąć więcej.
Sukces spory, choć wydawało się, że film miał potencjał na dużo lepszy wynik, szczególnie biorąc pod uwagę ogrom marketingu UIP-u
– stwierdził jeden z użytkowników portalu X. Szanse na to są jednak nadal całkiem spore, bo produkcja wciąż jest w repertuarze większości kin w kraju, a więc ostateczny wynik box office może ulec jeszcze zmianie. Jeśli masz ochotę, to zagłosuj w naszej sondzie, która znajduje się poniżej.