HBO Max to już przeszłość. Od niedawna na rynku platform streamingowych zadebiutował po prostu Max. W Polsce rebranding nastąpił 11 czerwca i wiązał się z licznymi zmianami. Te nie są zbyt lubiane przez większość użytkowników, jednak serwis obiecywał wynagrodzić zamieszanie choćby swoją ofertą.
Max zapowiedział inwestycje w autorskie tytuły, jednak w dużej mierze postawił również na ofertę bogatą w sprawdzone hity. Subskrybenci platformy mogą obejrzeć dwie części "Diuny", jeden z najpopularniejszych filmów 2023 roku - "Barbie" i wszystkie części kultowego już Harry'ego Pottera.
Na platformę trafił również oscarowy tytuł, który był kinowym hitem w 2020. Mowa tutaj o produkcji "Na rauszu" z Madsem Mikkelsenem w roli wysoko funkcjonującego alkoholika. Komedio-dramat został doceniony przez Akademię i wyróżniony Oscarem za Najlepszy film międzynarodowy. Oprócz tego zdobył też nominację dla Najlepszego reżysera, jednak Thomas Vinterberg nie otrzymał statuetki.
Poruszająca opowieść o Martinie to nie tylko trafne studium choroby. To także próba pokazania konsekwencji życia w świecie, w którym bliskość dla wielu mężczyzn jest wstydliwym tematem tabu. Widzowie pokochali tytuł. Na Rotten Tomatoes "Na rauszu" do dziś utrzymuje wynik 90 procent świeżości od oglądających i 93 od krytyków.
W recenzjach powtarza się opinia o kluczowym dla przekazu wyważeniu dramatu i komedii w filmie. "Nie lekceważy się tutaj powagi życia z uzależnieniem, ale też nie definiuje się go jako czegoś, z czym nie da się walczyć" - pisze Akos Peterbencze z "Paste Magazine". Krytycy chwalą twórców za samoświadomość produkcji oraz jej głębię.
"Ostatnia scena to jedna z najlepszych, jakie zobaczycie w tym roku" - pisała po premierze filmu Briana Subiellesa z InSession Film. Marne szanse na powodzenie z tak trudną tematyką wróżył produkcji Keith Garlington z Online Film Critics Society, który dziwi się w recenzji, że tytułu "udało się nie spartaczyć".