Reżyser i animator John Musker w rozmowie z francuskim El Pais skrytykował ostatnie poczynania The Walt Disney Company. Twórca "Małej syrenki", "Aladyna" i "Moany" odniósł się do problemów finansowych, które ciążą na wytwórni po tym, jak cztery z pięciu wypuszczonych w ubiegłym roku film�w znalazły się na liście największych porażek filmowych według magazynu "Deadline". Na każdej z produkcji studio miało stracić co najmniej 100 milionów dolarów.
John Musker, który rozstał się z The Walt Disney Company sześć lat temu wskutek zwolnień grupowych, stwierdził w rozmowie z El Pais, że studio powinno skupić się na wykreowaniu historii, która porwie widza, a dopiero później zająć się przekazem politycznym.
"Myślę, że muszą nieco skorygować kurs, umieszczając przesłanie na drugim miejscu, poza rozrywką, fascynującą historią i angażującymi bohaterami" – Musker podczas międzynarodowego szczytu Animayo na Gran Canarii w ubiegłym tygodniu.
"Klasyczne filmy Disneya nie zaczynały się od próby przekazania przesłania. Chcieli, żebyś zaangażował się w postacie, historię i świat, i myślę, że nadal o to chodzi. Nie musisz rezygnować z tych planów, ale najpierw musisz stworzyć postacie, z którymi sympatyzujesz i które są przekonujące" - dodał reżyser, jednocześnie odnosząc się do remake'ów klasycznych animacji.
Zdaniem Johna Muskera twórcy nowej odsłony "Małej syrenki" nieodpowiednio zaprezentowali widzom relację ojca z córką. "Nie przedstawili historii ojca i córki i to w pewnym sensie było sednem animowanego filmu. I krab Sebastian – można popatrzeć na żywe zwierzęta w zoo i mają one większą ekspresję, nawet jak w Królu Lwie" - komentował Musker podczas międzynarodowego szczytu Animayo na Gran Canarii.