Álvaro Morte jest dziś bez wątpienia jednym z najpopularniejszych hiszpańskich aktorów na świecie, lecz mało kto wie, że związał się z tym zawodem poniekąd przez przypadek. Był studentem inżynierii komunikacyjnej, gdy spontanicznie wybrał się do teatru na spektakl. Ten go nie zachwycił, uznał bowiem, że zabrakło w nim zaangażowania aktorów. Wtedy wpadł na pomysł, by spróbować swoich sił na scenie i udowodnić, że można zaintrygować widza. Nie myśląc wiele, zrezygnował z dotychczasowego kierunku i w 1999 roku zapisał się do szkoły teatralnej w Kordobie, co okazało się strzałem w dziesiątkę.
Debiut zaliczył już w 2001 roku w hiszpańskim serialu "Hospital Central" i choć zagrał zaledwie epizod, to niemal od razu został zasypany różnorodnymi propozycjami. W kolejnych latach wytrwale pracował na swój sukces, występując zarówno na małym jak i dużym ekranie. W międzyczasie we współpracy z żoną założył także grupę teatralną "300 Pistolas" i zaczął spełniać się jako reżyser.
Prawdziwa popularność przyszła do niego jednak dopiero w 2017 roku za sprawą hitowego serialu "Dom z papieru" Netfliksa, w którym wcielił się w rolę przebiegłego Profesora. Furora, jaką zrobił, sprawiła, że upomniało się o niego także Hollywood, ale on początkowo nie chciał pracować za granicą. W końcu jednak uległ i dziś ma na swoim koncie wiele amerykańskich tytułów takich jak, chociażby "Koło czasu" czy "Niepokalana", która do kin w całej Polsce trafi już 26 kwietnia 2024 roku.
Niewielu wie, że zanim Morte stał się międzynarodową gwiazdą, zmagał się z poważną chorobą. W 2011 roku w jego lewym udzie lekarze wykryli pewną zmianę, a diagnoza okazała się szokująca... złośliwy nowotwór. – Gdy tylko poznałem diagnozę, byłem pewny, że stracę nogę. Że już niewiele życia mi zostało i na pewno umrę, najpóźniej za 2-3 miesiące. Wtedy wszystko w głowie przewartościowałem – wspominał na łamach "The Observe". Natychmiast został poddany operacji usunięcia guza, co przebiegło pomyślnie. W najtrudniejszych chwilach wspierała go ukochana żona Blanca Clemente oraz dzieci, bliźniaki Julieta i Leon.
Aktor nie ukrywa, że to właśnie rodzina jest jego priorytetem, a rola ojca najważniejszą w jego życiu. Dla swoich pociech stara się być wzorem, dokładnie takim, jaki sam miał w dzieciństwie. – Mój tata odszedł, gdy miał 80 lat. Był wiecznie zajętym przedsiębiorcą, który każdą wolną chwilę spędzał ze mną i moimi dwoma starszymi braćmi – wspominał w wywiadzie dla portalu datatrained.com. – Bardzo nam imponował. Potrafił znaleźć rozwiązanie w każdej podbramkowej sytuacji i dał mi wiele cennych rad. Choć był praktyczny, to cieszył się, gdy powiedziałem mu, że chciałbym zostać aktorem – opowiadał.
Choć każdą wolną chwilę poświęca bliskim, to nie brakuje mu też czasu na własne pasje. Interesuje się motoryzacją, chętnie naprawia zegarki, ogląda mecze czy gra w golfa. – Zegarkami interesuję się od zawsze. Zbieram je, naprawiam. Natomiast choć kocham motocykle, to w tej chwili nie mam żadnego na własność. Jestem ojcem i nie mogę sobie pozwolić, by być nieodpowiedzialnym – opowiadał w "GQ". Jeśli masz ochotę, to zagłosuj w naszym sondażu, który znajduje się poniżej.