Zwycięzcy zostali ogłoszeni podczas zamkniętej imprezy Hollywoodzkiego Stowarzyszenia Prasy Zagranicznej. Najlepszy film dramatyczny zdaniem członków HFPA to "Psie pazury" Jane Campion z Benedictem Cumberbatchem w roli głównej. Sam aktor co prawda nie dostał statuetki (wygrał Will Smith), ale produkcja została nagrodzona również za reżyserię i najlepszą drugoplanową rolę męską.
Spodziewanie w swojej kategorii zwyciężył musical Stevena Spielberga "West Side Story", który co prawda nie jest sukcesem frekwencyjnym, ale zebrał bardzo dobre recenzje. Złote Globy trafiły w ręce obu aktorek filmu: Rachel Zegler i Ariany DeBose, typowanych też mocno jako kandydatki do Oscarów. Nagrodę za swoją rolę w "tick, tick... Boom!" dostał także Andrew Garfield, który dla tego filmu przez rok uczył się śpiewu.
W kategoriach telewizyjnych triumfowały "Sukcesja" (trzy nagrody) i "Hacks" (dwie). Chociaż w ramach chwalenia się różnorodnością, organizatorzy podkreślali, że wśród nominowanych oprócz amerykańskich produkcji są też francuski "Lupin" i południowokoreański "Squid Game", statuetkę zdobył tylko aktor O Yeong Su ("Squid Game").
Więcej informacji o filmach i serialach znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Ci, którzy chcieli na żywo dowiedzieć się, kto wygrał, mogli śledzić jedynie transmisję w formie wpisów blogowych. Wcześniej stacja NBC zrezygnowała z pokazywania gali, a ta została w ogóle odwołana w związku z tym, że żadna znana osoba nie zgodziła się prezentować zwycięzców. Ma to związek z nadwątlonym wizerunkiem przyznającego nagrody Hollywoodzkiego Stowarzyszenia Prasy Zagranicznej (HFPA). Zaledwie kilkadziesiąt godzin przed rozpoczęciem transmisji zeszłorocznej gali media obiegła informacja, że od 1987 roku stowarzyszenie nie przyjęło ani jednego nowego członka, który nie miałby białego koloru skóry.