"R�d Smoka", czyli spin-off "Gry o Tron" powraca z nowymi odcinkami 2. sezonu. Warto jednak przypomnieć jedną z najlepszych scen z 1. sezonu, która powstała zupełnie przypadkowo, stając się bardzo ważnym elementem w serialu.
Odcinek ósmy, zatytułowany "Lord of the Tides," obfitował w emocjonalne momenty, w których Viserys prosił swoją rodzinę o jedność przed swoją śmiercią. Reżyserka Geeta Vasant Patel ujawniła, że upadek korony z głowy Paddy'ego Considine'a, odgrywającego rolę króla Viserysa, był zupełnie przypadkowy. Aktorzy jednak nie wyszli ze swoich ról. Matt Smith, wcielający się w Daemona, spontanicznie podniósł koronę i podał ją Considine'owi. Ten nieplanowany moment był tak poruszający, że zespół produkcyjny postanowił umieścić go w finałowej wersji odcinka.
W pierwotnym scenariuszu emocjonalna scena między Viserysem a Daemonem miała miejsce podczas uroczystej kolacji, gdzie Daemon miał wygłosić wzruszającą przemowę. Jednakże, jak wyjaśniła Patel, wówczas w pomieszczeniu było zbyt wiele osób, by moment odpowiednio wybrzmiał. "Podczas montażu odkryliśmy, że to właśnie upadek korony był kluczowym momentem" - tłumaczyła Patel. Twórcy więc postanowili zastąpić planową scenę przemowy na scenę z koroną. Już niejednokrotnie widzieliśmy w filmach i serialach, że gesty mogą znaczyć wiele więcej niż słowa, a to był właśnie czyn tego rodzaju. Poniżej można zobaczyć ten konkretny fragment odcinka.
Relacja między Viserysem a Daemonem od początku serialu była burzliwa. Daemon, motywowany chęcią zdobycia władzy, często konfliktował się z bratem. W pilocie serialu wyraźnie pokazał swoje pragnienie zdobycia korony, a w czwartym odcinku wrócił do Królewskiej Przystani z własną, ogłaszając się kr�lem Wąskiego Morza. Jednak moment, w którym Daemon podaje koronę swojemu bratu, pokazuje, jak bardzo ich relacja się zmieniła.
Śmierć króla Viserysa, który przez cały okres swojego panowania utrzymywał pokój w Westeros, oznacza koniec stabilizacji. Teraz, gdy nie ma nikogo, kto mógłby powstrzymać jego rodzinę przed walką wewnętrzną, zbliża się czas Tańca Smoków, czyli pierwszej wojny domowej w okresie rządów Targaryenów.
W historii kina znamy wiele nieplanowanych scen i improwizacji, które stały się kultowe i dodały do jakości produkcji. Scena, gdy Sir Ian McKellen grający Gandalfa w pierwsze części trylogii "Władcy Pierścieni" przypadkowo uderzył się w głowę w domu Bilba, doda�a dużo autentyczności w tamtej sytuacji. Z kolei improwizacja monologu Rutgera Hauera na końcu "Łowcy androidów" do dziś uważana jest za jedną z najlepszych scen filmowych, jakie kiedykolwiek powstały.