O tym, co w kwestii ochrony praw zwierząt ma szansę wydarzyć się w Anglii pod kierownictwem Keira Starmera, dla „Plant Based News” pisze Claire Hamlett.

Hunting Act 2004. Hunting Act 2024?

Jeszcze zanim Partia Pracy wygrała wybory, jeden z jej posłów, Steve Reed, zapewniał, że w przypadku przejęcia władzy dokonają się rewolucyjne, największe od pokoleń zmiany w zakresie dbania o dobrostan zwierząt innych niż człowiek. Program laburzystów zawiera bardzo śmiałe propozycje, choć konkretów zbyt wiele tam nie ma.

Reklama

Pierwsza zmiana ma dotyczyć zwierząt dzikich. W 2004 roku laburzyści, pod wodzą Tony’ego Blaira, zabronili polowania z psami na większość gatunków, w tym na lisy, jelenie, zające i norki. Ustawa przeszła do historii jako Hunting Act 2004. Pozostawiała ona jednak pewną lukę, mianowicie tzw. trail hunting, czyli polowanie na sztuczny trop. Wykorzystuje się np. worek nasączony moczem lisa, żeby pobudzić zapachem psi instynkt i skłonić zwierzę do polowania. Głupia praktyka, zważywszy, że nadal myśliwi traktują inne żywe istoty, w tym wypadku psy, jakby to były ich zabawki. A co gorsza – udając, że uprawiają trail hunting, zdarza im się w rzeczywistości polować na lisy, jelenie, zające i norki. Obecnie Partia Pracy chce tę lukę zamknąć, a także zakazać rozstawiania wnyków.

Nie będzie końca bezmyślnego odstrzału borsuków

Z ulgą póki co nie odetchną borsuki. Posądzane o rozprzestrzenianie gruźlicy bydła, są masowo eksterminowane. W 2013 roku zastrzelono ich aż 230 000. Laburzyści obiecują, że będą ściśle współpracować z rolnikami i naukowcami, żeby pozbyć się ww. gruźlicy w inny sposób, niż poprzez mordowanie, które, nb., nie bardzo jest w tej kwestii skuteczne. Sami współpracujący z rządem Rishiego Sunaka naukowcy określali ten odstrzał mianem „bezmyślnego”. Steve Reed zapowiedział jednak, że nie anuluje będących już w obiegu licencji na zabijanie tych zwierząt. Hamlett pisze, że ten niemający uzasadnienia proceder będzie kontynuowany przynajmniej do 2026 roku. Na pocieszenie – laburzyści planują rozwinąć odrzucony przez torysów pomysł, aby zakazać sprowadzania do Wielkiej Brytanii trofeów myśliwskich.

Lepsze byłyby oczywiście szczepionki i być może takie zostaną opracowane. A jeśli już przy medycynie jesteśmy, to Partia Pracy obiecuje także dalsze powstrzymywanie stosowanych w nauce testów na zwierzętach. Żadna to rewolucja – w Wielkiej Brytanii już teraz obowiązuje zasada „zastępować, ograniczać, udoskonalać”, która teoretycznie ma niwelować cierpienie zwierząt wykorzystywanych w laboratoriach. Mimo to co roku brytyjscy naukowcy torturują miliony gryzoni, ryb i ptaków.

Dezynfekcja zadrapań, a przed oczyma rany postrzałowe

Oprócz tego sporo jest w programie laburzystów górnolotnych słów o ochronie mórz, rzek, środowiska naturalnego, różnorodności biologicznej, o zrównoważonym rolnictwie etc. Jak jednak pisze Hamlett, niewiele z tego wynika, gdyż Partia Pracy nie obiecała stłumienia intensywnego rolnictwa, więc generujące ogrom zanieczyszczeń megafarmy będą powstawać w dalszym ciągu. Los zwierząt, którym przyszło na takich farmach rodzić się i umierać, w dalszym ciągu będzie koszmarem. Aczkolwiek jest jeden jasny punkcik na horyzoncie – organizacje pozarządowe spodziewają się, że laburzyści zabronią importu foie gras – potrawy, która powstaje poprzez wyjątkowe okrucieństwo z karmionych przemocą gęsi.

Coś dobrego może się za to wydarzyć w kwestii dobrostanu tzw. zwierząt towarzyszących. W tej sprawie trochę dobrego zdziałali już torysi, uniemożliwiając np. trzymanie w roli takowych ssaków naczelnych. Teraz laburzyści chcą skończyć z przemytem szczeniąt, a także, co nie wynika bezpośrednio z ich programów, ale brytyjskie organizacje prozwierzęce spodziewają się takiego ruchu – zakazać importu okaleczonych psów (np. z przyciętymi uszami czy ogonami), którym robi się tę krzywdę wyłącznie w celu zaspokojenia estetycznych oczekiwań ich opiekunów.

Zmiany, których spodziewamy się po Partii Pracy w zakresie praw zwierząt, sprawiają wrażenie kosmetycznej dezynfekcji zadrapań, kiedy przed naszymi oczyma zieją śmiertelne rany postrzałowe hodowli przemysłowej. Zawsze to jednak lepsze niż nic, a kto wie, może kiedyś będzie tego więcej?