Choć wyniki pierwszej tury wyborów do francuskiego parlamentu okazały się dla wielu przytłaczające (acz nieodbiegające szczególnie od sondaży), nie należy jeszcze dzielić skóry na niedźwiedziu czy raczej galijskim kogucie. Pewne jest natomiast to, że z kretesem przegrała dotychczasowa polityka ugrupowania Emmanuela Macrona. Nawet jeśli skala porażki zostanie zminimalizowana na ostatniej prostej lub skrajna prawica nie zdoła utworzyć rządu.

Według ostatnich badań Ifop prawicowa koalicja (Rassemblement National, byłych posłów Partii Republikańskiej i ultranacjonalistycznej Reconquête) ma zdobyć 36 proc. głosów, a Nowy Front Ludowy – 28,5 proc. Obecny obóz rządzący – na czele z Renaissance – 21 proc. Nowy parlament może więc wyglądać następująco: 220–260 miejsc zajęliby zwolennicy Jordana Bardelli, lewicowcy 180–210, a wierni prezydentowi i premierowi Gabrielowi Attalowi – 75–110.

CAŁY TEKST W PAPIEROWYM WYDANIU DGP ORAZ W RAMACHSUBSKRYPCJI CYFROWEJ »