Wielka woda zala�a 1362 miejscowo�ci, a 56 os�b straci�o �ycie. "Trzeba si� ubezpiecza�" [ZDJ�CIA]

By� 5 lipca 1997 roku. Mieszka�cy Dolnego �l�ska patrzyli przez okna, zastanawiaj�c si�, kiedy wreszcie przestanie pada�. Nie wiedzieli jeszcze, �e najgorsze dopiero przed nimi. Kolejnego dnia wyla�a Odra, Nysa K�odzka, Prudnik i Z�oty Potok. Woda zacz�a zalewa� pierwsze wsie i miasteczka. Tak zacz�a si� pow�d�, kt�ra przesz�a do historii jako pow�d� tysi�clecia.

Sytuacja w okolicach Wrocławia z dnia na dzień robiła się coraz poważniejsza. 7 lipca na Dolny Śląsk przyjechał ówczesny premier Włodzimierz Cimoszewicz. Tego samego dnia ewakuowano pierwszych mieszkańców Prudnika i okolic.

Zobacz wideo Wywiad z aktorami filmu "Wielka Woda"

Służby mundurowe walczyły z żywiołem, ale deszcz wciąż padał. Już 8 lipca pod wodą znajdowało się już około 250 miejscowości. Z czasem woda zaczęła się wdzierać także do dużych miast - powódź dotarła m.in. do Wrocławia, Raciborza i Opola. Kłodzko zostało odcięte od świata, bo zerwana została łączność telefoniczna.

Racibórz pod wodą. Lipiec 1997 r.Racibórz pod wodą. Lipiec 1997 r. Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Wyborcza.pl

Premier powiedział, że "trzeba się ubezpieczać". Dla powodzian to był policzek w twarz

Kolejne rodziny traciły dach nad głową i dorobek całego życia. To w tych okolicznościach premier Cimoszewicz wypowiedział słowa, które wypominane są mu do dziś.

To jest kolejny przypadek, kiedy potwierdza się, że trzeba być przezornym, zapobiegliwym i trzeba się ubezpieczać, a ta prawda jest ciągle mało powszechna

- powiedział zapytany o odszkodowanie dla powodzian.

Cimoszewicz mówił też, że możliwa będzie pomoc rzeczowa instytucji państwowych i samorządowych, wspominał o wsparciu dla ewakuowanych. Do Polaków dotarły jednak przede wszystkim te trzy słowa: "Trzeba się ubezpieczać".

Ludzie byli wściekli. Rząd SLD-PSL musiał się więc zmierzyć z dwoma katastrofami - naturalną oraz wizerunkową. Cimoszewicz miał żal do mediów, że powtarzały tylko fragment jego wypowiedzi. Na domiar złego na polskich władzach ciążyły wyzwania związane z przygotowaniami do wizyty prezydenta Stanów Zjednoczonym Billa Clintona, który miał odwiedzić Warszawę 10 lipca 1997 roku.

Prezydent USA Bill Clinton i prezydent Polski Aleksander Kwaśniewski podczas spotkania w Warszawie (10 lipca 1997 r.)Prezydent USA Bill Clinton i prezydent Polski Aleksander Kwaśniewski podczas spotkania w Warszawie (10 lipca 1997 r.) Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl

We Wrocławiu pływały łódki, w Rybniku trumny. Mieszkańcy wciąż to pamiętają

11 lipca przestało padać. Na chwilę pojawiła się nadzieja, że chociaż jeden kryzys zostanie zażegnany, ale burzowe chmury wróciły nad Polskę już tydzień później. Relacje z podtopionych regionów obiegały całą Polskę. Najbardziej szokujące zdjęcia pochodziły z Wrocławia. Pod wodą znalazło się blisko 40 proc. tego miasta, czyli ok. 2,5 tysiąca domów i mieszkań. W Rybniku powódź spowodowała osunięcie się ziemi na cmentarzu komunalnym. Woda wymyła z grobów trumny i znajdujące się w nich ciała. Niektórzy mieszkańcy miasta pamiętają to do dziś…

Kataklizm, który nawiedził Polskę, obnażył niewydolność państwa. Wyszły na jaw zaniedbania w infrastrukturze przeciwpowodziowej, braki w sprzęcie, niedobory kadrowe. Ludzie często walczyli z żywiołem na własną rękę - próbowali umacniać wały, układali na ulicach worki z piaskiem, pomagali w ewakuacji sąsiadów, przyjmowali ich pod swój dach.

Mieszkańcy Wrocławia przemieszczający się kajakami i łódkami. Lipiec 1997 r.Mieszkańcy Wrocławia przemieszczający się kajakami i łódkami. Lipiec 1997 r. Fot. Krzysztof Rak / Agencja Wyborcza.pl

Sytuacja zaczęła się uspokajać dopiero w drugiej połowie lipca. Przyszedł czas na podsumowania i refleksję, co zawiodło. Kataklizm dotknął nie tylko nasz kraj, ale także Niemcy, Czechy, Słowację i Austrię. W wyniku tej tragedii zginęło łącznie 114 osób, z czego 56 w Polsce. W powodzi umierały także zwierz�ta, w tym mieszkańcy opolskiego zoo.

18 lipca 1997 roku prezydent Aleksander Kwaśniewski ogłosił jednodniową żałobę narodową. Flagi państwowe w gmachach publicznych zostały opuszczone i przepasane kirem, a wszelkie imprezy masowe odwołano.

Zaczęto szacować straty, które ostatecznie wyceniono na 12 miliardów złotych. Powódź dotknęła 25 z 46 ówczesnych województw, a woda rozlała się na terenie o powierzchni 700 tys. hektarów. W wyniku kataklizmu ucierpiało 1362 miejscowości, domy straciło 7 tys. ludzi, a 680 tys. mieszkań zostało zniszczonych. Woda zerwała także 4 tys. mostów i zniszczyła 613 kilometrów wałów przeciwpowodziowych. 

21 lipca Włodzimierz Cimoszewicz przeprosił za swoją wypowiedź o konieczności ubezpieczania się. Dzień później, zapytany o to, dlaczego zwlekał z przeprosinami aż dwa tygodnie, odpowiedział: "Widocznie musiałem".

Wizyta premiera Włodzimierza Cimoszewicza w Raciborzu po powodzi stulecia (9 sierpnia 1997 rok)Wizyta premiera Włodzimierza Cimoszewicza w Raciborzu po powodzi stulecia (9 sierpnia 1997 rok) Fot. Eliza Oleksy / Agencja Wyborcza.pl

Wi�cej o: