Będzie "polski" finał Rolanda Garrosa kobiet. Celowo piszemy to w cudzysłowie, bo w sobotę Iga Świątek, która po pokonaniu Amerykanki Coco Gauff 6:2, 6:4 zagra o trzeci tytuł z rzędu w Paryżu, zmierzy się z Włoszką z polskimi korzeniami Jasmine Paolini (WTA 15). 28-latka, dla której ten finał to największe osiągnięcie w karierze, ograła Rosjankę Mirrę Andriejewą (WTA 38) 6:3, 6:1. Babcia Paolini mieszka w Łodzi, a sama tenisistka wielokrotnie ją odwiedzała i dobrze radzi sobie z językiem polskim.
- Jestem bardzo, bardzo szczęśliwa. To wspaniałe uczucie, to wydawało się niemożliwe, a stało się faktem - nie ukrywała swojego szczęścia Jasmine Paolini na pomeczowej konferencji prasowej.
- Zaczęłam grać w tenisa w wieku pięciu lat, zakochałam się w tym sporcie, oglądałam finały Wielkiego Szlema, ale nie umiałam sobie wyobrazić siebie w jednym z nich. Jasne, marzyłam o tym, ale wydawało się to czymś szalonym. Jestem naprawdę szczęśliwa, ale i zaskoczona. Nigdy nie marzyłam o wielkich sukcesach, po prostu cieszyłam się grą. Chciałam grać profesjonalnie, ale nie marzyłam np. o byciu numerem jeden na świecie. Nauczyłam się za to marzyć o kolejnych realnych celach i szłam krok po kroku - opowiadała 28-letnia tenisistka z Włoch.
- Nie byłam jak Novak Djoković, który mówił, że od początku chciał być numerem 1 na świecie i zwycięzcą Wimbledonu. Nie byłam jak Jannik Sinner, gdy w wieku 15 lat mówił, że chce być jedynką. Nie marzyłam też o finale wielkoszlemowym, a jednak tu jestem. Może po prostu jestem inną osobą.
Sama Paolini przyznała, że na początku meczu z 17-letnią Andriejewą nie czuła się najlepiej.
- Dzisiaj byłam bardzo nerwowa, zdecydowanie bardziej niż przeciwko Rybakinie. Przegrałam z Andriejewą miesiąc temu, to był bardzo wymagający mecz mentalnie i fizycznie, ale już na korcie starałam się po prostu uderzać piłkę, szybko się poruszać, dobiegać do każdej piłki i grać punkt po punkcie. A gdy po raz pierwszy ją przełamałam, czułam się tylko lepiej i lepiej - tłumaczyła.
Nie zabrakło też pytań o znajomość z Igą Świątek oraz polskie korzenie. - Znamy się z Igą, staram się z nią rozmawiać po polsku, ale to niełatwe. Jestem nieco nieśmiała, nie czuję się pewnie w tym języku, ale gdy któraś z nas wygrywa tytuł, to sobie gratulujemy. Ona zrobiła to choćby po Dubaju, życzy mi też powodzenia, gdy spotykamy się w szatni - zaznaczała Paolini, która następnie komplementowała swoją sobotnią przeciwniczkę.
- Iga to niewiarygodna zawodniczka. Tak młoda, a jednocześnie z tak wieloma osiągnięciami, również w turniejach Wielkiego Szlema. Ona tutaj wygrała już trzy razy. Radzi sobie bardzo dobrze tydzień po tygodniu, a to niełatwe. Mam do niej ogromny szacunek. Chciałabym jednak wyjść na kort w sobotę i cieszyć się tym meczem, tym momentem. Chcę zagrać dobry mecz, zaprezentować się z niezłej strony - zapowiedziała.
Sobotni finał Rolanda Garrosa kobiet pomiędzy Igą Świątek a Jasmine Paolini zostanie rozegrany o godzinie 15:00 na korcie głównym Philippe'a Chatriera. Transmisja w TVN, Eurosporcie 1 oraz Playerze, relacja na żywo na Sport.pl.